Epilog

1.1K 110 14
                                    

I wanna love like you made me feel
When we were eighteen
--------------------------

W końcu nadszedł jeden z piękniejszych dni w moim życiu. Razem z Niallem szykowaliśmy się do ślubu, który miał się odbyć niebawem, przez co byłem tak cholernie zafascynowany. Jeszcze rok temu nie wyobrażałem sobie nawet, że kiedykolwiek mogłoby to nadejść.

Mimo relacji, jaką wcześniej miałem z mamą Nialla, zaprosiliśmy ją na ślub. Nie chciałem, aby mojej perełce było przykro przez brak jednej z najbliższych mu osób. Dostarczając zaproszenie do rąk własnych Maury, zostałem ciepło przez nią przyjęty, co bardzo mnie zaskoczyło. Porozmawialiśmy trochę i doszło do tego, że wyjaśniliśmy sobie wszystko, co między nami zaszło. Wyszło na to, że Maura bała się, że znowu skrzywdzę jej syna, jednak nie miałem takich planów. Niall od zawsze był moją miłością, niestety przez życie, które ma dla nas wiele niespodzianek, zabłądziłem. Na szczęście dostałem drugą szansę od losu, jak i Nialla, przez co stałem się najszczęśliwszym facetem na ziemi, a miało być tylko lepiej.

Niall okazał się w sprawie ślubu połowicznym tradycjonalistą. Zażądał, abyśmy osobno przygotowywali się do ceremonii, mimo tego iż wiele razy już widzieliśmy się w garniturach, które wybraliśmy. Jednak zastanawiałem się, czy może być coś, czym mnie zaskoczy. Niall często bywał nieprzewidywalny i nigdy nie powinno się od niego wymagać stuprocentowej pracy ze schematu.

Stałem przed lustrem, fukając cicho, gdy Liam i Louis ciągle stosowali jakieś poprawki na moich włosach. Nie zależało mi na wyglądzie tak bardzo, jak na uśmiechu i szczęściu Nialla.

Dziękowałem niebiosom, gdy zegar wybił drugą trzydzieści i musieliśmy zbierać się do urzędu. Jeszcze chwila i nie wytrzymałbym z tą dwójką. Byli bardziej uciążliwi niż zmiany humoru Nialla przez ostatnie tygodnie.

Wsiadając do samochodu, moje myśli ciągle krążyły przy Niallu. Chciałem mieć to wszystko za sobą i po prostu położyć się z nim w naszym łóżku, mogąc nazwać go mężem i zapieczętować związek. Naprawdę nie było mi potrzeba wiele do szczęścia, jednak Niall miał inne spojrzenie na świat i w tamtym momencie ono było dla mnie najważniejsze. Nieważne, co myślałem albo co mogłem myśleć, to on był tą gwiazdką na niebie, dla której zrobiłbym wszystko, aby świeciła najjaśniej i najdłużej.

- Jesteś gotowy, Zayn? - zapytał Lou, odwracając się do mnie z przedniego siedzenia.

- Jak nigdy dotąd - odparłem z szerokim uśmiechem, myśląc o tym, jak bardzo Niall musi być teraz szczęśliwy.

Po piętnastu minutach byliśmy pod urzędem, niestety nie zastając jeszcze Nialla z rodzicami i Harrym, który był jego świadkiem. Z tego, co zauważyłem, przybyło już większość gości, więc postanowiłem udać się na górę i poczekać za ukochanym.

Środek wyglądał tak, jak marzyliśmy. Piękna, przestronna sala w kremowych odcieniach z przystrojonymi krzesłami i długim, białym dywanem na podłodze, po którym miał przejść do mnie mój skarb i ofiarować mi swoje serce.

Gdy zegar wskazywał trzecią piętnaście, zacząłem się denerwować. Uspokajałem się faktem, że spóźnienia były w modzie albo Niall chciał zrobić mi psikusa. Mimo wszystko nie potrafiłbym w ogóle przyjąć do wiadomości, że mógłby nie przyjechać. Nie było takiej opcji.

Nagle drzwi sali otworzyły się, a przez nie przeszedł mój przyszły mąż, który zachwycił mnie swoim wyglądem. Ubrany był w szary garnitur, podkreślający jego piękne, błękitne oczy jak czyste wody oceanu. Włosy postawił lekko do góry, znowu wracając do brązu. Uśmiechnąłem się na fakt niezdecydowania mojego partnera.

Eighteen • Ziall✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz