Jeden

2.1K 176 53
                                    

Od autorki: Kursywą będą zapisywane wspomnienia bądź myśli.

Niechętnie zwlekłem się z łóżka, wiedząc, że ten dzień miałem przeznaczony na uzupełnienie dokumentacji moich klientów.

Wziąłem szybki prysznic, a następnie ubrałem się w najluźniejsze ubrania, jakie tylko znalazłem. Mianowicie jakiś biały t-shirt i szare dresy, które były dobrą odskocznią od tych idealnie dopasowanych spodni od garnituru.

Usiadłem przy wielkim dębowym biurku, patrząc na stos papierowych teczek, które miałem jeszcze dziś skończyć. Niestety wszystkie moje myśli krążyły wokół Nialla, który pałał do mnie szczerą niechęcią.

Myślałem nawet, aby pójść do tej kawiarni tak, jak wczoraj obiecałem. Jednak nie starczyło mi odwagi, aby stanąć przed nim po raz drugi i błagać o choć chwilę rozmowy w cztery oczy.

Szedłem przez pusty korytarz szkolny, szukając sali do matematyki, gdyż już drugiego dnia musiałem się spóźnić. Przystanąłem na chwilę, gdy zobaczyłem cwaniaków z klasy maturalnej przy jakimś chłopaku, który aż się kulił ze strachu. Z tego, co usłyszałem, wyzywali go od pedałów i śmiali się z blond włosów, które, jak dla mnie, pasowały do niego świetnie.

- Zostawcie go - warknąłem, podchodząc bliżej.

- Coś mówiłeś pierwszaku? - sarknął jeden z nich i uderzył tego chłopca w twarz.

Automatycznie do niego podbiegłem, chwytając za materiał koszulki i podnosząc go za nią do góry. Nie spodziewał się tego, więc miałem chwilę, dopóki jego koledzy swoimi małymi mózgami nie zakodują, co właśnie się dzieje. Przycisnąłem go do szafki, zmuszając do przeprosin blondyna. Jego paczka widząc, że nie jestem jak inni i nie kulę się przed nimi, po prostu uciekli.

Mimo wszystko osiłek nie chciał przeprosić. Uderzyłem go w twarz i puściłem materiał koszulki, przez co osunął się szybko po szafkach, a następnie uciekł. Tak po prostu.

Podszedłem do blondyna, który stał przerażony, zakrywając dłonią miejsce uderzenia. Uśmiechnąłem się do niego, co nieśmiało odwzajemnił. Chciałem mu jeszcze jakoś pomóc, zaprowadzić do pielęgniarki, czy samemu schłodzić policzek okładem, ale blondyn ominął mnie i uciekł. Stałem jak wryty, skanując jego ciało, które oddalało się z każdą sekundą. Będąc na końcu korytarza, odwrócił się w moim kierunku i skłamałbym, gdybym powiedział, że wcale nie widziałem tych rumieńców na policzkach, które z pewnością nie były śladami po znęcaniu się tych kretynów.

Moje wspomnienia przerwało głośne pukanie do drzwi, które musiałem skwitować ciężkim westchnięciem. Nie miałem ochoty przyjmować gości, więc chciałem wierzyć, że był to ktoś z administracji.

Otwierając drzwi, automatycznie do mojego domu wbiegły dwie roześmiane dziewczynki. Cieszyłem się, że je widzę, ale nie potrafiłem tego dobrze okazać przez myśli błądzące przy Niallu Horanie.

- Lucy, Agatha - roześmiałem się lekko, biorąc dziewczynki na ręce. - Liam. Pięknie wyglądasz, Alicio - skinąłem również do nich.

Zaprosiłem ich do jadalni, do której po chwili przyniosłem kawę dla mojej siostry jak i szwagra. Rozmawialiśmy dużo o tym, że Al planuje poczęcie trzeciego dziecka. Rozumiałem, że chciała mieć dużo potomstwa, ale mogłaby przystopować na jakiś czas. Wychowywanie bliźniaczek w wieku trzech lat nie było prostym wyzwaniem. Dziwiłem się, że Liam przystaje na jej marzenia o wielkiej rodzinie.

- Zayn, zabrałbyś dziewczynki na plac zabaw? Tak bardzo o to prosiły, gdy byliśmy w drodze do Ciebie.

- Nie zostawię gości samych w domu, aby wyjść z dziećmi - mruknąłem.

- Pójdziesz z Liamem, a ja się położę, bo od rana atakują mnie mdłości i senność.

Popatrzyłem na Li, który zrobił się blady na słowa mojej siostry. Miałem potwierdzenie, że facet tak naprawdę nie chciał tylu dzieci, tylko ulegał urokowi Alicii.

Bez słowa ubraliśmy się i wzięliśmy dziewczynki na spacer. Nie wiedząc dlaczego, skierowałem nas w okolicę pracy Nialla. Po chwili nawet staliśmy pod tym budynkiem, gdzie poczułem silną chęć podzielenia się tą wieścią z Liamem, którego mogłem nazwać przyjacielem, mimo że nie widzieliśmy się za często.

- Spotkałem się ostatnio z Niallem.. Trafiłem na niego przez przypadek w knajpie, gdzie..

Payne nie dał mi dokończyć tylko uciszył mnie gestem ręki i wszedł do tej kawiarni, zostawiając mnie z dziewczynkami. Serce podeszło mi do gardła, gdy obserwowałem, jak podchodzi do lady, gdzie stał Niall. Od razu się odwróciłem, udając, że interesuje mnie wszystko wokół. Trzymałem mocno dziewczynki za rączki i modliłem się, aby Horan mnie nie rozpoznał.

Po chwili drzwi knajpki się otworzyły i wyszedł z nich zadowolony Liam. Podał mi kawę, uśmiechając się szeroko.

- Kupiłem kawę, abyś miał większą odwagę pokazać mi, gdzie ten twój chłoptaś z przeszłości się znajduje.

- Liam, ale Ty właśnie z nim rozmawiałeś..

Eighteen • Ziall✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz