Trzydzieści sześć

824 88 14
                                    

Położyłem Nialla do łóżka, przykrywając go po samą szyję. Westchnąłem z ulgą, gdyż zasnął dopiero po pięciu godzinach od powrotu ze szpitala. Drzemka, którą uciął sobie* w aucie, nie pomogła mu ze zmęczeniem. Mimo tego nie chciał zamknąć swoich pięknych oczu, gdyż był czymś bardzo podekscytowany, czego nie chciał mi wyjawić.

Wszystko to, co działo się w ostatnim czasie, było dla mnie dziwne i trudne do pojęcia. Czułem się tak, jakby najbliższa mi osoba ukrywała przede mną coś ważnego. Na początku podejrzewałem chorobę, ale osoby po dowiedzeniu się o czymś takim raczej nie uśmiechają się tak, jak robił to Niall.

Wyszedłem z naszej sypialni, zamykając ją, aby żaden hałas nie przedarł się do mojego skarba. Musiałem dbać o niego trzy razy bardziej niż miałem w zwyczaju, co i tak było dla niego męczące. Potrafiłem być naprawdę upierdliwy, gdy martwiłem się o kogoś, a teraz chodziło o miłość mojego życia.

Będąc w gabinecie, odpaliłem laptopa, który zalał mnie ogromem nowych powiadomień. Jedno z nich przykuło moją uwagę szczególnie. Był to mail w sprawie podpisania ostatnich dokumentów potwierdzających założenie nowej działalności. Odczytując dalszą treść, zmartwiłem się. Musiałem jeszcze tego dnia pojechać do biura i załatwić to, inaczej nic by z tego nie wyszło.

Sięgnąłem po telefon, aby zadzwonić do Mii. Była drugą osobą, jaka przyszła mi na myśl, która mogłaby zająć się Niallem. Pierwszą oczywiście był Louis, zasypany ogromem pracy w kancelarii Thomsona, do czego niestety się przyczyniłem. Nie wiedziałem tylko, dlaczego mój były szef zwalał wszystko na Lou, który był zawsze oddanym pracownikiem i szanowanym prawnikiem. 

Zdążyłem przebrać się w garnitur i spakować teczkę, gdy Mia weszła do mieszkania, które już długi czas dzieliłem z Niallem, mimo tego że nie przeniósł jeszcze wszystkich swoich rzeczy. Zaprowadziłem ją do salonu, gdzie czekała na nią herbata z cytryną i mała, czekoladowa eklerka. Miałem tylko nadzieję, że Niall wybaczy mi, iż zarządziłem jego jedzeniem.

Po przewałkowaniu z brunetką wszystkich reguł, dotyczących obchodzenia się z moim skarbem, mogłem spokojnie udać się na spotkanie. Jeszcze przed wyjściem zajrzałem do Nialla, który nadal smacznie spał. Pocałowałem go w skroń, szepcząc, że niedługo wrócę.

Niall's POV

Nie wiedziałem nawet, po jakim czasie się obudziłem, ale w pokoju panował już półmrok. Mimo zakazów Zayna postanowiłem wstać i samemu go poszukać. Nie chciałem, aby robił ze mnie niepełnosprawnego. Nic mi nie dolegało, oprócz paru symptomów, które tak naprawdę nie były dla mnie żadnym problemem. Spanie i jedzenie zawsze należało do moich ulubionych czynności, a teraz miałem powód, aby robić to bezkarnie, na dużą skalę. 

Zsunąłem się z łóżka, gdzie stanąłem na podłodze bez żadnego problemu. Nie wiedziałem, dlaczego Zayn się tak zachowywał. Jego martwienie się i niańczenie mnie nie było potrzebne.

Starałem się otworzyć drzwi najciszej, jak tylko potrafiłem, aby zaskoczyć Zayna. Miałem nadzieję, że mimo wszystko ucieszy się, że sam wstałem, choć nadal mogłem tam leżeć. 

Poszedłem do salonu, gdzie nie zastałem Zayna, jednak na stole leżał talerzyk z połową eklerki, która z pewnością należała do mnie.

- Później się z tobą rozprawię, Malik - szepnąłem, prychając lekko ze śmiechu. 

Skierowałem się do jego biura, gdzie zauważyłem palące się światło. Cicho przekręciłem klamkę i wszedłem do środka. Nie spodziewałem się jednak znaleźć tam osoby, która siedziała na jego biurku, oglądając nasze zdjęcia. Zdziwiłem się, bo Zayn trzymał je w pudełku, które było schowane w szufladzie zamykanej na klucz, więc nie miałem pojęcia, jak Mia dostała do nich dostęp. 

- Co ty tutaj robisz?

- Oo, Niall. Nie powinieneś leżeć w łóżku? - zapytała przesłodzonym głosem, co bardzo mnie zdziwiło.

Uważałem Mię za bardzo miłą dziewczynę, z którą mógłbym się nawet zaprzyjaźnić, bo nie czułem się przy niej zazdrosny o Zayna. Może i była ładna, ale to ja miałem to coś, co kochał Mulat.

- Czyżbyś wcale nie chorował, tylko udawał, aby trzymać Zayna przy sobie?

- O co ci chodzi, Mia?

- Widziałam twoje akta - odparła z uśmiechem. 

Zrobiło mi się gorąco, a rumieńce, które z pewnością pojawiły się na moich policzkach, tylko to potwierdziły. Nie mogła o tym wiedzieć. Nie chciałem, aby Zayn się o tym dowiedział. Nie teraz, gdy nie miałem jeszcze planu, jak to zrobić.

- Nie mów mu, proszę..

- Czyli jednak coś jest?

Słowa Mii kompletnie zbiły mnie z tropu. Nie wiedziałem, czy ona naprawdę znała prawdę, czy tylko mnie podpuszczała. Czułem, jak robi mi się coraz słabiej, ale próbowałem z tym walczyć, nie ukazując grymasu bólu, jaki chciał przejść po mojej twarzy.

Brunetka zeszła z biurka, odkładając zdjęcia na bok. Podeszła do mnie i mocno przytuliła do swojego ciała. Nie mogłem zrozumieć całej tej sytuacji, ale postanowiłem oddać uścisk.

- Nie widziałam żadnych akt, Niall. Chciałam tylko sprawdzić, jak na to zareagujesz i chyba wiem, co jest na rzeczy. Przepraszam, że zrobiłam to w taki sposób, ale Zayn to mój przyjaciel i źle mi patrzeć, jak się martwi i chodzi podenerwowany. 

Mruknąłem cicho, chcąc wyjść z pokoju. Lubiłem ją, ale poczułem się lekko oszukany przez gierkę, jaką na mnie zastosowała. Chciałem być sam, aby ochłonąć, bo wiedziałem, jakie skutki mógł przynieść stres, który właśnie odczuwałem i ona powinna to wiedzieć jako pielęgniarka. 

Wchodząc do holu, obiłem się o coś, a raczej kogoś. Popatrzyłem w górę i spotkałem się z pięknie czekoladowymi oczami, które zabłyszczały na mój widok. Ucieszyłem się z tego powodu i próbując zapomnieć o głupiej sytuacji z Mią, wskoczyłem w jego ramiona. 

- Już ci lepiej, kochanie? - wymruczał, całując moją szyję.

- Przy tobie zawsze, Zayn.

♡♡♡
Nie podoba mi się ten rozdział, ale co tam.😂
#687 w fanfiction!♡ Jeju, tak was kocham i dziękuję za to, że wspieracie mnie i moją pracę.♡
All the love. X

Eighteen • Ziall✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz