04.10.2014
Siedzieliśmy tak jak ostatnio — jego nogi między moimi, a moje po jego bokach. Nadal czekałem, aż wyjaśni mi, czemu płakał.
— Czekam, Mikey — powiedziałem w końcu.
— Nie ufam ci — wyszeptał, odwracając wzrok.
— I dlatego pła...
— Nie, nie dla tego płakałem — przerwał mi — Dlatego, że ci nie ufam, nie mogę powiedzieć, czemu płakałem.
Westchnąłem.
— To nie jest trudne — powiedziałem po dłuższej chwili.
— Co nie jest trudne? — zapytał zdezorientowany.
— Zaufanie komuś. Musisz po prostu... — zastanowiłem się — pozwolić temu komuś wejść do części twojego świata.
— Nadal zastanawiam się, czy to nie głupi żart, że ze mną rozmawiasz. Przecież nikt ze mną nie rozmawia, co dopiero taki ktoś jak ty.
— Nie przesadzaj. Jestem ledwie kolegą Irwina. To nic nadzwyczajnego. — Próbowałem poprawić mu humor, mówiąc, że kolegowanie się z najpopularniejszym dzieciakiem ze szkoły nie jest jakieś wyjątkowe, ale oboje wiedzieliśmy, że tak nie jest. Miałeś znajomości u Ashtona — miałeś w szkole spokój, nikt cię nie popychał na korytarzach, ani nie wyzywał...
— Dobra, nie chcesz mówić, co się stało, to przynajmniej powiedz, kto ci to zrobił — powiedziałem pewnie, ale w połowie na żarty — Obiecuję, że skopie mu dupę.
Zobaczyłem cień uśmiechu na ustach Michaela.
— Wątpię, żebyś dał radę skopać dupę światu.
— Pieprz się świecie! — krzyknąłem, najgłośniej jak potrafiłem — Pieprz się!
Czerwonowłosy zaśmiał się głośno. Teraz wiem, jakie to cudowne uczucie, gdy wywołujesz u kogoś uśmiech.
Przez kolejną godzinę rozmawialiśmy o różnych, ciekawych rzeczach. Chłopak nie wyjawił mi, czemu płakał, ale już nie zamierzałem naciskać.
$$$
(Sprawdzony)
CZYTASZ
Toilet //Muke
FanfictionGdzie Luke i Michael przypadkiem spotykają się w toalecie. Lub Gdzie przypadek często nie jest przypadkiem.