33. Luke, Luke, Luke

511 55 17
                                    

05.01.2015 *Ash*

Minęła chyba cała godzina, kiedy wreszcie zobaczyłem Luke'a, wychodzącego z toalety. Przyległem jeszcze bardziej do szafki i wstrzymałem oddech. Kroki, roznoszące się echem po korytarzu, cichły coraz bardziej, aż w końcu w ogóle ich nie słyszałem. Wychyliłem się i rozejrzałem, żeby być pewnym, że nikogo nie ma.

Po chwili byłem w drodze do łazienki. W przejściu tak się pięknie złożyło, że wpadłem na turkusowowłosego.

— O, hej Mike — powiedziałem, przesłodzonym głosem.

Chłopak chciał przejść, ale zatorowałem mu drogę.

— Dokąd się wybierasz? Nie widzisz, że chcę porozmawiać?

— Nie chcę uczestniczyć w niemiłej rozmowie. — Zmierzył mnie wzrokiem.

Zaśmiałem się sztucznie. Chwyciłem go za kołnierzyk koszuli, którą miał dzisiaj na sobie i przyparłem do ściany.

— Nie masz wyboru. Ale nie czekaj... — udałem zastanowienie — masz wybór. Albo zostawisz Luke'a w spokoju...

— Albo mnie pobijesz? — prychnął Michael — On by cię za to znienawidził.

Miał racje... Nie przemyślałem tego. Ale moje plany mogą się zmienić. Bardzo drastycznie i nagle. Przysunąłem twarz bliżej jego policzka.

— Znienawidziłby cię, gdyby dowiedział się, co wyprawiasz za jego plecami — Chwyciłem ręką jego krocze, a gdy nie uzyskałem reakcji, ścisnąłem je dość mocno. Gdy jękną, uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany — Oj, nieładnie Mike, nieładnie.

— Puść mnie — warknął.

— Oboje dobrze wiemy, że tego potrzebujesz — Wymownie spojrzałem na jego stojącego członka. — Zostaw Luke'a w spokoju. Jest dla ciebie za bardzo nieśmiały.

— A dla ciebie chyba jest to plusem? Wydaje mi się, że jesteś tatusiem.

Zarechotałem.

— I się nie mylisz. Ale sam widzisz, Luke do ciebie nie pasuje, za to do mnie... pasuje idealnie. Jak yin I yang.

— Jesteś taki głupi, Ashton. Nic dziwnego, że on nic w tobie nie widzi.

Po tych słowach niemalże natychmiast zrobiłem zamach. Tak mocny, że turkusowowłosy stracił równowagę i upadając, uderzył głową o umywalkę. Podniosłem go, żeby znowu zadać mu cios. Z jego nosa zaczęła spływać krew.

— Tak długo chciałem to zrobić — Kucnąłem przy chłopaku, który leżał na kafelkach bez sił. — Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło.

Po tych słowach po prostu opuściłem pomieszczenie.

$$$

(Sprawdzony)

Tratatatata
Co tam u was, słoneczka?

Toilet //MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz