Weszła do pokoju i rzuciła się na łóżko, wszystko ja bolało po upadku.Zamknęła oczy i zaczęła usypiać.
- Elaina idziesz się wykąpać? - z lekkiego snu wyrwał ja głos którejś z bliźniaczek.
- Ta, już wstaje.
Ledwo co się podniosła,złapała piżamę z ręcznikiem i poczłapała się za bliźniaczka.Doszła do siebie tuż przy wejściu do łazienki, była wykonana z surowego ciemnego kamienia, w pierwszym pomieszczeniu były same porcelanowe umywalki, a nad nimi zdobione srebrem lustra. Dalej znajdowały się kabiny, a na końcu prysznice. Jej ciało było tak ciężkie, że ledwo co się rozebrała i weszła pod prysznic.Odkręciła kurek, ale zamiast szumu usłyszała pisk innych dziewczyn, nie minęła sekunda kiedy z prysznica wyleciał brązowawy szlam, oblewając ja od stóp do głów. Złapała szybko ręcznik,owinęła się nim i wyskoczyła z kabiny. Reszta dziewczyn zrobiła to samo, każda była cała w brei.
- Co się właśnie stało?
-Idźcie po prefektów.
- To na pewno Huncwoci.
Elaina próbowała usunąć breje z ciała, ale dziwnym sposobem się nie dało,przysłuchiwała się rozmowie innym i zastanawiała się kto Huncwoci. Czy to może jakiś duch zamku, który rozrabiał, chociaż już jest Irytek.
- Co tu się dzieje? - Wybiegła dziewczyna o krótkich czarnych włosach.
- Szlam jest w rurach, to sprawka Huncwotow.
- Spokojnie zaraz to usuniemy - dziewczyna wyciągnęła różdżkę, zamachnęła nią, nie wypowiadając zaklęcia. Nic się nie stało, brązowa breja nadal kapała z prysznica.
- Mhm,poczekajcie tu.- wybiegła z łazienki, po niecałych pięciu minutach przyprowadziła profesorkę. McGonagal próbowała wszystkich możliwych zaklęcia, ale szlam nie znikał. Kiedy nic nie poskutkowało poszła porozmawiać z Slughornem.
- Posłuchajcie mnie, zostaniecie podzieleni na trzy grupy. By później wybrać się do wybranych domu i skorzystać z ich łazienki.
- Ale jak to, nie potrafi pani pozbyć się tego jakimś zaklęciem?
- Nie, to nie jest robota magi to raz, a dwa nawet jak się pozbywa, tego szlamu z rur, to on powraca, musi mieć to początek poza szkołą. -Wytłumaczyła McGonagal - A teraz osoby, które są najbardziej poszkodowane pójdą za mną do domu gryfonów, który jest najbliżej. Reszta zostanie podzielona przez profesora Slughorna na dwie grupy, by później udać się do domu krukonów lub puchonów.
Przez korytarze Hogwartu w kierunku wierzy gryfonów przemieszczała się grupka osób umazanych breja, zostawiali po sobie brązowe ślady stóp, co nie spodobało się woźnemu.
- A cóż to za brudasy! - wykrzyknął gruba dama z obrazu.
- Nie czas na wyjaśnienia, sernik cytrynowy.- z niechcenia gruba dama odsunęła się by można było przejść. Szybkim krokiem McGonagal przekroczyła dziurę w portrecie i weszła do pokoju wspólnego, za nią podreptała reszta ślizgonów.
- Pani profesor, co tu robią domownicy Slitherinu? - zapytał prefekt spoglądając z niechęcią na grupkę uczni.
- Zaraz ci to wytłumaczę Jace, ale najpierw od dajcie do użytku łazienki, by uczniowie domu węża mogli zmyć z siebie ten szlam.
- Chodźcie za mną - zawołał drugi prefekt z łaską w głosie .
Przeszli przez cały pokój, Elaina wychwyciła siedzącego w grupie dziewcząt Syriusza, zauważył ja i uśmiechnął się szyderczo.
-" Wiedziałam, że to jego sprawka"
Łazienka gryfonów była dwa razy mniejsza niż ślizgonow,w jednym z pomieszczeń były ogromne umywalki, nad nimi ogromne lustro na całą ścianę, na przeciwko stały kabiny. Dalej były prysznice oddzielone biało mlecznymi szybami, całość była w ciepłej kolorystyce.
Elaina prawie wybiegła pod prysznic by zmyć ten syf z siebie, wyszorowała się tak dobrze że jej skóra, z białej miejscami robiła się czerwona od tarcia. Włosy z chyba cztery razy umyła, zanim wyszła, jeszcze z parę minut stała pod bieżącą wodą by ta zmyła z niej wszystko.
Przebrana i z wilgotnymi włosami zaczęła iść do wyjścia.
- Hej Li! - Na dźwięk swojego imienia szybko się obróciła i zobaczyła ,że James macha do niej z przed kominka. Siedział tam z Syriuszem i trzema innymi osobami, z czego jedna była dziewczyna o rudych włosach. Nieśmiało mu odmachała, na co on się rozpromieniał.
-Chodź do nas! - Krzyknął i wstał z fotela by do niej podbiec.
-Wiesz może jednak nie, wrócę już do siebie do dormitorium.
-Chciała byś, chodź muszę Ci kogoś przedstawić - złapał ją za ręce i pociągnął w stronę kanap z których przyszedł. Trójka nie znajomych przyglądała jej się intensywnie, a Black zrobił skwaszona minę.
Uśmiechnięty James staną z nią, na przeciwko nowych osób. Elaina czuła że zaczyna kurczyć się w sobie, jedyna osoba, która to zauważyła był Syriusz, co sprawiło mu wielka radość z nie komfortowej sytuacji w jakiej się znalazła.
- To jest Elaina. Elaino to jest Remus, Peter i Lily - zaczął przedstawiać od chłopaka z nosem w książce, miał brązowe krótko ścięte włosy i ciemno zielone oczy, obok niego siedział dużo niższy od nich chłopak z blond włosami i wodnistymi oczami,siedział i zajadał się słodyczami. Każdy na nią spojrzał i na znak przywitania, kiwną głową.
- Hej, ale masz ładne włosy. -Odezwała się Lily, która można było rozpoznać z daleka dzięki ogniście rudym włosa -Co tak właściwie wam się stało?
- Km tak więc no, ktoś nam zrobił dowcip i w naszych łazienkach zamiast wody leciał szlam. Dziewczyny mówią, że to Huncwoci ,ale ja podejrzewam kogoś innego - ostatnie słowa wypowiedziała z pewnym naciskiem ,a jej wzrok uciekł do uśmiechniętego Syriusza.
- James możesz to wyjaśnić? - Lili przybrała surowy ton, na ci James odwzajemnił swoim figlarnym uśmiechem.
- Ale zaraz, to zrobili jacyś Huncwoci, a nie James.
Po tych słowach cała czwórka zaczęła chichota. Kiedy przestali ,chłopak w okularach skłonił się nisko.
- My jesteśmy Huncwotami. Przedstawię nas jeszcze raz. Remus czyli Lunatyk, Peter Glizdogon, Syriusz to Łapa, a ja to Rogacz.
-Huncwoci, znani z swoich żartów. - dokończył Syriusz.
- Czyli to wy nas tak urządziliście- Elaina zmarszczyła brwi - Jaki cel w tym mieliście co?
Cała miła atmosfera pękła jak mydlana bańka, Li była wściekła za to co zrobili, co im to dało?Jamesowi całe rozbawienie uciekło z twarzy, w przeciwieństwie do Syriusza, który bawił się świetnie.
- Jak to co, zabawę. -wyjaśnił Black.
- A co niby w tym zabawnego? To że ociekałam szlamem?
- Eee, nie, to że chodziłaś pół naga po Hogwarcie,plus jak dla mnie łut szczęścia, że akurat pojawiłaś się u nas w domu. - Jego uśmiech stał się coraz dzikszy, Elaina gotowała się z złości.
- Syriusz. Co ty gadasz? - zbeształ go Rogacz.
-No nie mówi mi James, że to nie był przyjemny widok - wstał z fotela, ominął przyjaciela, który piorunował go wzrokiem i stanął na przeciwko Li. - Chociaż czekaj, jak byś dzisiaj był na treningu, a ona miała by na sobie spódnice, to było by na co popatrzeć.
Elainie na policzkach wystąpiły rumieńce, na co Syriusz uśmiechnął się lubieżnie.
- Milo było was wszystkich poznać, ale ja już muszę iść - cały czas patrzyła się z wściekłością w oczach, na Blacka. Obróciła się na pięcie i szybkim krokiem pomaszerowała w stronę wyjścia.
Krew w niej buzowała, miała dość tego człowieka, który na każdym kroku ją denerwował i irytował.
- Li, przepraszam cie - z myśli, które kłębiły się wokół tego jak najlepiej i najboleśniej pozbyć się Łapy, wyrwał ja James, który jakimś sposobem znalazł się przednia.
-"Jakim cudem jest tu, jak był przecież za mną,hm będę musiała lepiej poznać ten zamek "
- Niby za co?Za to, że dla zabawy zrobiliście bajzel u nas w łazience czy może za nie wyparzona jadaczkę tego pchlarza?
Ostatnie słowo wypowiedziane z furia o Syriuszu sprawiły, że chłopak pod nosem się uśmiechnął.
- Posłuchaj mnie.
- Słucham.
- Jeśli chodzi o tą łazienkę to mnie przy tym nie było, miałem karę u McGonagal - skrzywił się na samą myśl – A Syriusz, powiem Ci ze bardzo cie lubi.
- Tak na pewno, a ja jestem wróżka - wyminęła go by nie słuchać jego tłumaczeń dotyczących Blacka.
-Naprawdę, większość dziewczyn tylko zdobywa po przez słodkie słówka i gesty. A z tobą jest inaczej.
- Tak bo ja jestem oferma, która trafiła do Hogwartu ,a Black wykorzystał okazję by się z mnie pośmiać. Cudownie.
- Eh, ale jesteś uparta. Nie będę cię prosił byś wybaczyła temu pchlarzowi, jak go nazwałaś za jego zachowania, ale spójrz na niego inaczej lub daj jeszcze jedna szansę, a zobaczysz, że to super przyjaciel - skruszona mina Jamesa sprawiła, że serce Elainy zmiękło.
- Dobra niech ci będzie.
- Super, a teraz leć bo zamarzniesz tu - na pożegnanie cmoknął ja w policzek – Dobranoc.
Elaina stała tak z dwie minuty i zastanawiał się co się właśnie stało.
- " Czyja właśnie dostałam buziaka od chłopaka "- na te myśl wrócił rumieńce, ale nie czerwone ,ale delikatnie różowe, które dodawali jej uroku. - " To było urocze "
Cała w skowronkach wróciła do dormitorium, wszystkie jej lokatorki poszły już dawno spać. Elaina wskoczyła do łóżka i odcięła się od reszty pokoju grubymi kotarami.
- Lumos – wyszeptała, a z końca jej różdżki wystrzeliło niebieskie światło.
Ułożyło się wygodnie na poduszkach i zaczęła rysować. Na papier przelała wspomnienia z dzisiaj i wczoraj. Syriusza siedzącego na miotle wysoko nad ziemią i śmiejącego się z niej. Opartego o ścianę Regulusa. Syriusza ,który miał na twarzy swój złośliwy uśmiech,obok znowu była twarz Syriusza z dzikim uśmiechem. Na końcu narysowała twarz Jamesa z spokojnym wyrazem twarzy. Długo wpatrywała się w jego portret, nawet nie zauważyła że przysnęła.

CZYTASZ
Li
FanfictionElaina na piąty rok nauki przeniosła się do Hogwartu. Jako nowa uczennica nie ma łatwo. Pomocną dłoń wyciąga do niej chłopak w okularach , przez którego wszystko bardziej się komplikuję.