-Skupsię !! Masz latać na miotle, a nie bujać w obłokach! -Regulus nie krzyczał, ale potrafił donośnie i pewnie mówić. Latanie Elainie dzisiaj nie szło, ba nigdy jej nie szło. Ale cóż ,nie dało się namówić Sluhorna by odpuścił. Stadion był pusty i rozświetlony przez lampy. Li odpowiadało to, że nikogo nie ma oprócz nich, przynajmniej zaoszczędziła sobie wstydu, lądując co rusz na trawię nie tylko tyłkiem. Młodszy Black nie odpuszczał jej, non stop kazał jej wzbijać się i lądować , jej kolana krzyczały o pomstę do nieba, ale nie dawała tego po sobie poznać.Kiedy trening został zakończony Elaina ledwo doczłapała się do pokoju , nie zwróciła uwagi nawet na współlokatorki. Rzuciła się na łózko i poszła spać . Tej nocy za dobrze nie spała, ciągle budziła się za sprawą obolałych mięśni lub koszmarków przypominających jej dni w Beauxbatons. Nie chciało jej się dłużej leżeć w łóżku,cicho wyszła z niego by nie obudzić jeszcze śpiących współlokatorek. Zabrała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i przed wyjściem z pokoju rzuciła zaklęcie by łóżko się pościeliło.W łazience szybko doprowadziła się do stanu, który nie sugerował tego, że nie dawno wyszła z łóżka, spojrzała na plany który dostałą, na dzisiejszy dzień zostały zaplanowana lekcja opieki nad magicznymi zwierzętami, która miała odbyć się na błoniach zamku. Długo nie myśląc Elaina wzięła torbę z książkami i wyszła z dormitorium ślizgonów. Jej kroki odbijały się echem na pustym korytarzu , ominęła wielką salę , zmierzała do wyjścia przed zamek. Nie miała ochoty ani na jedzenie, ani na rozmowy ,jedyne czego teraz chciała to świeżego porannego powietrza.Otworzyła drzwi ,a jej twarz owiał leki chłodny wiaterek , od razu poczuła się lepiej. Zeszła parę stopni i w połowie schodów przysiadła by móc przyglądać się odbijającemu się słońcu w tafli jeziora, jak i też słuchać szumiącego lasu. Siedziała tam tak długo, aż w końcu uczniowie zaczęli wychodzić na błonia by spędzić trochę czasu z znajomymi na powietrzu lub by rozpocząć lekcje.
-Hej,co ty dzisiaj tak wcześnie wyszłaś ? Nawet na śniadaniu cię nie było.- Do Li przysiadł się Severus.
-Musiałam po odpychać świeżym powietrzem.
-Chyba dzisiaj za dobrze nie spałaś – odwrócił jej twarz do siebie by lepiej się jej przyjrzeć.
-Aż tak to widać ? Eh no nic.
Severus wstał otrzepał szatę i podał jej rękę by pomóc jej wstać.
-Nie przejmuj się, i tak wyglądasz znakomicie- uśmiechnął się by poprawić jej humor.
-Dzięki.
Bez żadnych słów zeszli z schodów i pokierowali się do skraju lasu,gdzie czekał na nich nauczyciel od opieki nad magicznymi zwierzętami. Z daleka Elaina nie rozpoznała kto to jest, ale kiedy dostatecznie się przybliżyli rozpoznała Hagrida ,który powitał ją jako pierwszy na peronie.
-Holipka , Elaina jak miło cię znowu widzieć . I jak podoba ci się Hogwart ?
-Hej , ciebie też miło widzieć, cóż Hogwart to dość duży zamek,ale i tak mi się podoba pomimo niektórych wad.
-To cudownie, na brodę melina gdzie jest ta czwórka? - Hagrid zaczął się rozglądać w poszukiwaniu uczni ,którzy się jeszcze nie zjawili- Nie mam do nich siły.
-Zakład, że mówi o Huncowatach ?- zapytał cicho Severus Li .
-Dobra,czemu nie.- w odpowiedzi uśmiechnęła się.
Czekali dobre dziesięć minut, zanim łaskawie zjawiła się czwórka Huncwotów, którzy w ogóle nie przejęli się karcącym wzorkiem Hagrida jaki i jego rozmowy z nimi.Nie chcąc jeszcze bardziej skracać lekcji , gajowy zaczął prowadzić ich do lasu. Z początku nikt nie wiedział po co wchodzą do zakazanego lasu, puki nie zobaczyli trzech stworzeń przypominające wielkością konia z głowa, skrzydłami i przednimi kończynami orła .

CZYTASZ
Li
FanfictionElaina na piąty rok nauki przeniosła się do Hogwartu. Jako nowa uczennica nie ma łatwo. Pomocną dłoń wyciąga do niej chłopak w okularach , przez którego wszystko bardziej się komplikuję.