- Syriusz ?
Nad nimi zawisl zolty plomyczek, ktory rozswietlil ciemnosc.
- nie mam z toba o czym rozmawiac- odparla i siegnela po swoja rodzke, ktora chlopak sobie wlozyl do kieszeni szaty.
- alez masz
Przyblizyl sie i oparl rekami o sciane by ta nie miala jak uciec.
-powiedz lubiesz spacery w swietle ksiazyca . Hm zwlaszcza w pelnie ?
- o czym ty pleciesz ?
- ty dobrze wiesz o czym , jak nie potrafisz sobie przpomniec to ja to zrobie ?
- przypomniec o czym ? - dobrze wiedziala o co mu chodzi ,ale niechciala tego po sobie poznac
- dobrze przypomne ci - zasmial sie syriusz - pamietasz jak mnie opatrzylas
Zrobil palse by ta odpowiedziala
- no tak , wlasnie wisisz mi jeszcze moj krawat
- urocza jestes. A pamietasz co bylo dalej ?
- ugryzles mnie. Jak jakis pies - obruszyla sie - i niby to mam pamietac. Wielkie mi halo.
- nie udawaj, ty wiesz o co chodzi tylko sie droczysz . Ale dobrze niech ci bedzie - odpowiedzial i zblizyl sie do jej szyji
- wiesz co lepiej nie rob powtorki - zaprotestowala i sprobowala odepchnac jego glowe
- a ja moze chce powtorke - zlapal ja za rece i przyszpilil je do sciany.
- a ja nie
- no to masz problem - usmiechnal sie i na nowo ugryzl ja w obojczyk.- widzisz jak cie pierwszy raz ugryzelma ,zapamietalem twoj zapach. I widzisz wczoraj go na nowo poczulem.
Jego spojrzenie juz przestalo byc figlarne , stalo sie powazne.
- powiedz, po co za nami poszlas ?
- wiesz chodzimy do tej samej szkoly, wiec jak by nie patrzec sami na wzajem sie sledzimy
- przestan! - krzyknal - moglas zginac ,zdajesz sobie z tego sprawde. Gdybym wczwsniej cie wyczol napewno by nic sie nie stalo
- szkola o tym wie ?
- co ?
- ze hodujecie sobie wilkolaka? Troche to niebezpieczne
- nie wiedza
- no to powinni sie dowiedziec - wzruszyla ramionami
- nie powiesz im
- dlaczego ? - nie powinna tego robic, ale mogla by to wykorzystac na swoja korzysc - on moze zagryzc ucznia , dwa a co jesli wilkolak wtargnie do szkoly przez jedno z tajnych przejsc . Co wtedy.
- chyba juz wiem do czego zmierzasz , szantarzujesz mnie. Ty cwaniaro - odparl tryimfalnie syriusz - co raz czesciej mnie zaskakujesz
- powiedzmy ze to prawda.
- i tak niechce by o wilkolaku dowiedziala sie cala szkola, wiec slucham twoich rzadan .
- najpierw mnie pusc i oddaj rozdzke - jak powiedziala tak zrobil- chce bys mi pokazal wszystkie wyjscia z hogwartu na zewnatrz
- slucham ?- zasmial sie - ty tak powaznie ?
- tak
- jedno tajne wyjscie ci nie wystarczy ?
- taki jest moj warunek ,wiec albo przystajesz albo zaraz twoj wilczek stanie sie slawny
Syriusz zmarczyl brwi i przeczesal wlosy reka.
- dobra
-co - wymksnelo sie Li ,nie myslala ze sie zgodzi na to - znaczy ... Świetnie , to kiedy pokazesz mi je ?
- Teraz
- jak to teraz ? Ja mam przerwe ale watpie zebys ty mial
- no mam teraz lekcje zielarstwa ,a one przyprawiaja mnie o sennosc. Wiec z checia sie z nich urwe by spedzic z toba czas.
- niech ci bedzie
- świetnie- chlopak zlapal reke Li i na wierzchu dloni zlozyl pocalunek - chodzmy
- jaki dzentelmen - wyrwala reke z jego uscisku i schowala za plecami - ale na takie zachowanie łap swoje wielbicielki , a nie mnie.
Syriusz wzruszyl ramionami i wyszedl z skladzika.
Wczasie drogii do szkoly ,ani on ani ona nie pisneli ani slowka, przy wejsciu do Hogawrtu Syriusz zlapal dziweczyne za talie i obrocil ja ku sobie.
- co ty robisz ?
- widzisz to bedzie troche dziwne jak bede ci pokazywac rozne miejsca w szkole. Uczniowie moga sie tym zainteresowac i postanowia sprawdzic o czym mowilem, a nie chial bym by cala szkola dowiedziala sie o przejsciach.
- co wiec proponujesz ?
- zebys sie trzymali dosc blisko, a nikt nie zwroci na to uwagii.- poprawil jej kosmyk wlosow i zblizyl sie na tyle ze prawie sytkali sie nosami.
- niech ci bedzie , jesli przekroczysz granice bliskosci to badz pewien ,ze pozalujesz - odparla przystawiajac mu koniec rozdzki do podbrudka - zrozumiano ?
- i to jak. Chodzmy.
Przeszli przez cala szkole gdzie Syriusz nie odstepowal Li na krok. Nie byl tez w stosunku do niej nachalny ,jedynie obejmowal ja w tali i kiedy mijali jedno z tajnych wyjsc on dyskretnie szeptal jej do ucha informacje o tym.
- koniec naszej wycieczki - oznajmil Syriusz puszczajac ja i przechodzac do okna.
- jest tu jakies inne przejscie? - elaina rozejrzala sie po wierzy szukajac czegos co moglo by robic za przejscie.
-nie
- to po co mnie tu przyprowadziles?
Syriusz zalozyl rece na piersi i usmiechnal sie uwodzicielsko.
- chcialem z toba spedzic troche czasu
-malo ci czasu z mna ?
-zdecydowanie za malo
Li usmiechnela sie z tego powodu ,ale chciala to ukryc. Podeszla do okna i spojrzala na blonia.
- powiedz co zaszlo miedzy toba a Jamesem?- zapytal za jej plecami Syriusz, nawet nie slyszla kiedy podszedl.
-nic
-nie kłam ,jak by nic miedzy wami nie zaszlo to by Rogacz nie chodzil by taki rozjuszony. Dwa bylem przy bojce Regulusa z Rogaczem. Moj brat jest obronca ucisnionych ,ale nigdy nie rzucal sie do walki o kogos. Wiec cos jest na rzeczy.
- chyba juz musze isc- elaina wyminela chlopaka kierujac siw ku schoda
- poczekaj chwile - syriusz zlapal ja za rekaw szaty ,by sie zaptrzymala-
Co teraz masz ?
-Eliksiry
- no to chodzmy
- ty nie idziesz
- co ?
- to ! Zostan - zanim chlopak zdarzyl cos odposoedziec ,dziewczyna juz dawno byla w polowie drogi na dol. Niechciala by Syriusz odproawdzil ja na eliksiry,by nie pojawily sie nowe plotki. Chociaz nie ,juz na pewno sie pojawily , dopiero teraz ja olsnilo. Przez dwie godziny chodzila po calej szkole przyklejona do Syriusza i wiekszosc osob to widzialo. Wczesniej nie zwrocila na to uwagii ,byla zbyt zajeta szukaniem przejsc. Z skoczyla z trzech ostatnich schodkow.
- co ja zrobilam - wyszeptala ,teraz juz wiedzila ze jej wspol lokatorki nie dadza jej spokoju i to na dlugo. Przeciez Syriusz jest marzeniem kazdej dziewczyny z Hogwartu, jak mogla sie na to zgodzic.
- a co zrobilas ? - z rozmyslen wyrwal ja glos Jamesa ,ktory stal przy wyjsciu z wierzy.
- nic takiego. Musze juz isc. - wybiegla z wierzy i schowala sie za winklem. Uspokoila sie i juz miala isc w kierunku lochow ,kiedy uslyszala jak James wita sie z Syriuszem. Miala ochote zostac jeszcze kilka minut by podsluchac o czym rozmawiaja, ale stwierdzila ze niechce robic sobie wiecej problemow.
- Elaina gdzie ty zniknelas po zajeciach z McGonagall ? Wszedzie cie szukalem - Severus podszedl do niej z zmartwiona mina - tylko nie mow ze ten jelen znowu cos probowal zrobic.
- uspokoj sie snap ,wyszlam na blonia by sie przewietrzyc i tyle.- uspokojila go Li - i nie martw sie jeleniem ,jak narazie omija mnie szerokim łukiem a ja jego.
- to dobrze. A Regulus kazal ci przekazac ze dzisiaj robicie trening bo juz malo czasu zostalo do egzaminow z latania
- o nie - dziewczyna jeknela na sama mysl o egzaminie - dlaczego nie moga mi tego darowac . Eh
- poradzisz sobie zobaczysz. A teraz chodz.
Weszli do sali i czekali az pojawi sie profesor Slughorn,minelo z pol godziny a nauczyciel sie jeszcze nie zjawil
- ciekawe co sie stalo ze Slughorna jeszcze nie ma
Po tych slowach do sali wbiegł Slughorn.
- Panno Greenbee ,natychmoast za mna - wydyszal profesor caly czerwony.
- juz ide - wyjakala Li
- co zrobilas ? - szepnal Severus kiedy dziewczyna zbierala swoje rzeczy.
- wlasnie nie wiem
-na brode Merlina, szybciej panno Greenbee - ponaglil ja profesor. Li prawie przebiegla dystans miedzy nia a Slughornem.
Z nie wiadomych jej przyczyn profesor zaprowadzil ja do skrzydla szpitalnego.
- panie prpfesorze co sie stalo ze tutaj jestesmy?
- zarz sie dowiesz .
Na jednym z lozek szpitalnych lezal Regulus, lewa reke i noge mial w w szynie ,calosci dopelnialy sine siniaki na ciele i twarzy
- co ci sie stalo ? - li podbiegla do niego ,przygladajac sie kazdemu centymetrowi jego ciala. Nie mogla uwierzyc ze mlodszy Black jest w polowie polamany.
- godzine temu Pan Black mial trening Quidicha i podczas niego zdarzyl sie ten nie fortunny wypadek - zaczal tlumaczyc profesor - Miotla Pana Blacka zostala zaczarowana ,przez co skakala jak maly źrebak,pan Black spadl z niej i nabawil sie kontuzji.
- ale co ja tu robie ? Nie powinien byc przy nim jego brat ?
- sluchaj Li jutro jest mecz qudicha miedzy ślizgonami a gryfonami
- o nie nie nie ! - nie pozwolila mu dokonczyc dziewczyna - nie mow ze chcesz bym ja jutro zagrala
- przez to ze jestem w skrzydle szpitalnym nasza druzyna stacila szukajacego , ty bys mnie zastapila by gryfoni nie wygrali walkowerem.
- halo czy po tym upadku klepki ci sie w glowie po przestawialy ? - dotknela jego czola palcem - ja ledwo potrafie utrzymac sie na miotle a ty kazesz mi grac w qudicha jeszcze jako szukajacy.
- Elaino prosze cie
- Na brode merlina zaraz skoncza sie lekcje ,Panienko Greenbee idziemy . A ty Regulusie zdrowiej.
- Przemysl to prosze - rzucil na odchodne chlopak.
Kiedy wyszli z skrzydla szpitalnego profesor juz sie tak nie spieszyl jak wczesniej, ale nie odezwal sie nawet pol slowem. Pare metrow przed sala zatrzymal dziewczyne i zacza rozmowe
- Elaino , ja rozumiem ze obawiasz sie o brak umiejetnoaci na meczu i to jest glowny powod ,ale jesli wezmiesz tylko udzial w jutrzejszym meczu to nie bedziesz musiala zaliczac egzaminow z latania.
Zaskoczyly ja slowa profesora, nie myslala ze zaproponuje jej cos takiego. Mogla by sie zgodzi i miala by egzaminy z glowy ,ale z drugiej strony to nie bylo by sprawiedliwe.
- dziekuje panu profesorowi za taka propozycje ,ale nie skorzystam z niej. W nauce nie chodze drogami na skroty . Lepiej juz chodzmy bo zaraz skonczy sie lekcja - przeszla kolo Slughorna i weszla do klasy. Za bardzo nie zdziwil ja fakt ze praktycznie juz nikogo tam nie bylo ,procz wybitnie upartych kujonow.
- oh. Chyba na dzisiaj koniec lekcji - usluszla zawiedziony glos Slughorna za soba - Greenbee mozesz juz isc i wy tez.
Po opuszczeniu sali do eliksirow Li skierowala sie odrazu do pokoju wspolnego ,gdzie napewno znajdowalo sie teraz wiekszosc slizgonow. Miala racje, wszyscy siedzieli wygodnie na kanapach rozmawiajac i smiejac sie.
- Greenbee !! - krzyknal Lucjusz kiedy ja zobaczyl. Wstal z zielonej kanapy i w mgnieniu oka pojawil sie przed nia - Musimy porozmawiac!
Elaina widziala jak gotuje sie z zlosci, czula ze to bedzie ciezka rozmowa. Malfoy jako pierwszy przeszedl przez pokoj i wyszedl z niego.
-" czy jeszcze cos dzisiaj pojdzie nie tak ?" - pomyslala i przewrocila oczami, kierujac sie za Lucjuszem.
- nie mysl ze jutro wezmiesz udzial w meczu.
- akurat ja nie chce brac w nim udzialu
- co ? Sama sie nie zglosilas by zastapic Blacka ? - na jego twarzy malowalo sie zdziwienie
- zwariowales , ledwo panuje nad miotla a sama bym sie zglosila do meczu- obruszyla sie Li - posluchaj niechce brac w tym udzialu ,wiec wez kogos innego do meczu
Lucjusz zrobil jedna z swoich nie zadowolonych min.
- nie da sie
- jak to sie nie da ?
- slughorn podkreslil ze ty masz zastapic Regulusa .Troche nudnawy ten rozdzial dzisiaj ,ale nie zawsze cos sie dzieje🤷
Z gory tez przepraszam za liczne bledy ortograficzne czy tez stylistyczne,ale jestem na wyjezdzie i nie mam jak poprawiac 😅
CZYTASZ
Li
FanficElaina na piąty rok nauki przeniosła się do Hogwartu. Jako nowa uczennica nie ma łatwo. Pomocną dłoń wyciąga do niej chłopak w okularach , przez którego wszystko bardziej się komplikuję.