Łzy

113 5 5
                                    

Powyjściu z skrzydła szpitalnego skierowała się do pokoju wspólnegoŚlizgonów by zabrać książki na następną lekcje zielarstwa.Korytarze Hogwartu jak na razie były puste z powodu ciągnących sięjeszcze lekcji, więc Elaina zajęła chwilę dostanie się przedwejście .

-Srebrnypotwór- wyszeptała, a ceglana ściana zaczęła się przed niąotwierać, cegiełka po cegiełce.

Szybkimkrokiem przeszła przez pokój wspólny , zabrała podręczniki zpokoju i jak najszybciej udała się do wyjścia. Drogę zagrodziłjej Lucjusz Malfoy ,Elaina cała zesztywniała pod lodowatymspojrzeniem jego stalowo szarych oczu.

-Acóż to, już nie bawisz się w pielęgniarkę tego psa, Blacka.-wysyczał pogardliwie.

-Ktośinny sprawuje pieczę nad chorymi, nie zapominaj o tym Lucjuszu.

Jegopostawa stała się jeszcze bardziej wyniosłą, a twarz wykrzywiłgrymas arogancji.

-Jakśmiesz się zwracać do mnie po imieniu , ty....

Elainanie pozwoliła Malfoyowi dokończyć zdania , bo wiedziała jakiezaraz padnie słowo. Szybko go wyminęła i wybiegła z pokoju.

                                                                                    *

-Hejgdzie byłaś ? Myślałem ,że odstawisz Blacka do skrzydłaszpitalnego i wrócisz, a tu tak zniknęłaś.- Severus złapał jąza rękaw szaty by się zatrzymała. Była mocno zamyślona i gdybynie on, na pewno przeszła by obok, nie zwracając na niego uwagi.

-Severus,wiesz to była długa historia .-uśmiechnęła się delikatnie.

-Mamnadziej ,że ten Black nic ci nie zrobił. - wytrzeszczył na niąoczy z obawa, że mu przytaknie.

-Nie spokojnie , nic mi nie zrobił- uspokoiła go- Po prostu nie byłopielęgniarki i musiałam go opatrzyć, po mugolsku. I dziwnym trafemLucjusz się o tym dowiedziała.

-Czekajchwilę, bo nie nadążam. Opatrzyłaś go ? Przecież rana chyba niebyła wielka?

-Nibytak ,ale wiesz bakterie, zakażenia i takie tam – odparłaprzenosząc wzrok z Severusa na sufit.

-Aha,rozumiem- przytaknął jej chodź, za bardzo jakoś nie chciało musię w to wierzyć- Dobra mniejsza z tym opatrunkiem, mówisz ,żeLucjusz o tym wie?

-Ta,chodź go tam nie było .

-Towpadłaś na Lucjusza gdzieś ,że o tym wiesz ?

-W  Pokoju Wspólnym, myślałam że nikogo w nim nie będzie. A tuniespodzianka.

-Martwicię to?

-Troszkę,wiem jaki Lucjusz ma stosunek do wszystkich Huncwotów.

-Jamam ten sam i nadal uważam ,że nie powinnaś się z nimi zadawać.A zwłaszcza z Blackiem i Potterem.

-Dlaczegoty jesteś im tak przeciwny? To przez to ,że są takimiżartownisiami i przyciągają do siebie ludzi?

-Nie,nie ważne już- zirytował się Severus , dziwił go fakt, żeElaina nie widzi tych podstępnych cech tej dwójki.- Pracujesz z mnąna zielarstwie ?

-Nopewnie, że tak.

Dwielekcje zielarstwa minęły bardzo szybko, nie dość ,że mieliprzyjemny temat o trujących roślinach, to z Severusem świetnie siędogadywała. Myślała,że ten dzień jest idealny, ciekawe lekcje,rozmowy z Severusem nadjeziorem. Ale jednak się myliła, i uświadomiła to sobie wmomencie, kiedy weszła do Wspólnego Pokoju i pierwsze co rzuciłosię jej w oczy , to mocno ściągnięte usta Regulusa i jegouniesiona brew. I wtedy to, do niej dotarło, zapomniała że miałaod razu po lekcjach iść z młodszym Blackiem trenować latanie. Alerozmowy z Severusem tak ją wciągnęły, że o tym całkowiciezapomniała. Black szedł w jej kierunku, a jego oczy wywiercały wniej dziurę, czuła że zaraz się w sobie schowa. Staną przednią, normalnie była lekka różnica wzrostu, między nią ,a Regulusem , aleteraz miała wrażenie, że on jest gigantem, a ona raptem paprochemna ziemi. Nie lubiła takich sytuacji ,kiedy coś obiecała ,a się ztego nie wywiązała.

LiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz