Lot

189 13 0
                                    

Nie miała dzisiaj dużo zajęć ,więc szybko dzień nauki zleciał. Li siedziała na swoim ogromnym łóżku bazgrząc coś na kartce. W końcu stwierdziła, że trzeba by było iść na tą głupią lekcje latania. Schowała szkice pod poduszę i wyszła.Na dworze było o wiele chłodniej niż Elaina mogła się spodziewać, po mimo tego, że słońce jeszcze miło świeciło. Zaczęła kierować się szybkim krokiem na boisko, tuż przy wejściu stał Regulus z założonymi rękami.

- O proszę, nie spóźniłaś się - odparł na powitanie.
- Eh, jak bym mogła? - odpowiedziała ironicznie Elaina.
-" Nie dość ,że często mam do czynienia z Syriuszem, to jeszcze teraz będzie mnie niańczyć jego brat ,cudownie. "
Chłopak zmarszczył brwi i wszedł do środka, za nim pobiegła Li.
Korytarz był wąski i drewniany, kończył się niewielkim pomieszczeniem z szafkami. Regulus otworzył jedna z nich i wyciągnął zakurzoną miotłę.
- Trzymaj i chodź. - Rzucił jej miotłę, która ledwo co złapała.
Wyszli na murawę, trawa była soczyście zielona. W górze latali inni, grając w quidditcha.
- Dobra, zacznijmy od podstawa.
- Regulus, co ty tutaj robisz?! - Głos podniósł się donośnym echem po stadionie. - My teraz mamy zarezerwowane boisko, na trening i nie życzymy sobie żadnych ślizgonów tutaj.
Syriusz wylądował z gracją na trawie i wbił wzrok w młodszego Blacka.
- O witaj, mój drogi bracie - zaczął Regulus ,którego słowa jak by mogły to by ociekały trującym jadem - Widzisz profesor Slughorn prosił mnie o pomoc, która zawsze chętnie udzielam.
Jego uśmiech stał się tak samo złośliwy jak jego brata.
- Czyżby, a niby w czym mu masz pomoc?
- To nie twoja sprawa, a teraz patrz. - Regulus pokazał mu świstak papieru na którym coś było napisane - Rozumiesz to co tu jest napisane, czy mam Ci to przeczytać, bracie?
- Wracamy do treningu! - Krzyknął wściekły Syriusz i wzbił się w powietrze.
Młodszy Black odwrócił się do Li, patrzył na nią nie widzącym wzrokiem, w końcu wziął wdech, a jego rysy złagodniały.
- No dobra zacznijmy. Połóż miotłę na ziemi. - Elaina wykonała jego polecenie bez zająknięcia – Dobrze, a teraz powiedz "do mnie" .
- Do mnie - powtórzyła cicho.
- Ale nie tak, masz to powiedzieć stanowczo.
- Do mnie!
- Nie, jeszcze raz. Spraw żeby ta miotła wiedziała, że ty nad nią panujesz.
- Do mnie! Do mnie! Do mnie!
Powtarzała w kółko, a miotła lekko co drgała na ziemi, zniesmaczony Regulus oparł się o ściankę boiska i przypatrywał krzyczącej na kawałek drewna dziewczynie.
- Dość tego, powiedziałam do mnie! - Krzyknęła z furia Elaina, miotła podskoczyła gwałtownie od ziemi, kij z niesamowitą prędkością się podniósł ,mało co nie roztrzaskują przy okazji nosa Li, udało jej się w ostatniej chwili złapać trzonek. Była wściekła, policzki aż ja parzyły przez skórę, ale nie z powodu miotły. Tylko śmiechu, które przypominało szczekanie, podniosła głowę wyżej i spojrzała na Blacka, który zanosił się śmiechem.
- Widzieliście to, mało co sobie nosa nie rozwaliło, ja nie wiem co tu robi ta oferma- jego słowa były tak złośliwe, że wierciły się w głowę Li – Ej, Regulus może weźmiesz ja do drużyny quidditcha, akurat tam będzie idealnie pasować.
Po jego słowach rozległa się fala śmiechu gryfonów. Elaina spojrzała na chłopaka stojącego pod ścianka, z jego twarzy nie dało się nic wyczytać.
- Dobrze, teraz na nią wsiądź i spróbuj się wzbić. - Polecił jej chłopak nie zwracając uwagi na śmiechy i złośliwe uwagi.
Zrobiła to co jej kazał, ale dopiero za piątym podejściem uniosła się z jakiś metr nad ziemią, z czego zamiast utrzymać pionowa postawę, przekręciła się głową w dół. Śmiech obserwujących ja gryfonów jeszcze bardzie wzrósł.
- Kurcze, szkoda ze nie masz na sobie spódnicy, chętnie bym zobaczył co masz pod spodem! - zawył z śmiechu Syriusz.
Jej policzki były gorące niczym ogień, powoli zeszła na ziemię i jeszcze raz spróbowała.
- Wiecie co chłopaki, jak będziemy mieć częściej takie treningi to mi pasuje. Chętnie popatrzę, tylko wolał bym by zakładała spódnice a nie spodnie.
- Dość, możesz w końcu zamknąć swoją jadaczkę - głos nie dobiegł od Elainy, ale od Regulusa, który kipiał złością. Przeszedł koło niej, zostawiając ja w tyle, na co Syriusz opadł na murawę, na przeciwko brata. Gryfoni chyba wiedzieli co się stanie, wszyscy poszli w ślad za Blackiem.
- Cóż to, w moim małym braciszku odezwał się rycerz, jakież to szlacheckie.
- Wolę być rycerzem niż taka szumowina jak ty.
- O jakie mocne słowa jak na ciebie, dziwię się, że w ogóle tak późno się odezwałeś. Zawsze na pomoc damą biegniesz jako pierwszy, a tu długo ci to zajęło.
Regulus gromił brata wzrokiem, powietrze między nimi mogło by iskrzeć od napięcia. Elaina nie wiedziała co zrobić, emocje w niej buzowały. Dopiero teraz zauważyła, że siedzi na miotle, która zaczęła się wzbijać coraz wyżej i wyżej. Nikt tego nie zauważył, każdy był wpatrzony w jednego ślizgona, który stawiał się całej drużynie. Krzyk uwiązł jej w gardle już była na wysokości bramek do quidditcha i coraz wyżej leciała. Cała zesztywniała, bała się ruszyć, serce jej galopowało w klatce piersiowej. Chciała mocniej złapać miotłę, która gwałtownie przekręciła się w dół. Elaina krzyknęła. Jej nogi zsunęły się z miotły i tylko ręce pozostawały w kontakcie z drewnem. Wszyscy spojrzeli na nią i zmarli, była jeszcze wyżej niż wieże stadionu.
- Elaina! - Usłyszała krzyk Regulusa - Trzymaj się mocno, zaraz będę.
Nie widziała co chłopak chce zrobić, ale od nadmiaru adrenaliny ręce zaczęły się jej pocić a miotła wyślizgiwać. Widziała jak do niej zmierza grupa gryfonów.
- " Nie utrzymam się już dłużej "
Kij miotły wyślizgnął się jej z rąk, zaczęła spadać ku ziemi. Regulus zaczął do niej jeszcze szybciej lecieć, złapał jak za szatę, która nie wytrzymała siły i rozerwała się. Zostawiając w ręce chłopaka kawałek materiału.
- Nie!!!
-" Do mnie, do mnie do mnie .... " - recytować w głowie niczym modlitwę , ale nic się nie stało.
- Powiedziałam do mnie!!! - Krzyknęła ile sił w płucach, niecały metr nad ziemią w jej ręce wyślizgnęła się miotła. Szarpnęła ja do góry by nie rozbić się o grunt, nie mogła ustabilizować lotu. Zahaczyła przodem miotły o trawę i przekoziołkowała przez przód, orając darni całym ciałem.
- Elaina! Słyszysz mnie? - Regulus w locie z skoczył z miotły i pobiegł do podnoszącej się Li.
- Tak.
- Co cię boli?
- W sumie to tylko trochę się posiniaczyłam i przy okazji zeszłym z trzy razy na zawał, a tak to nic.
Z jego oczu zaczął znikać lek, który zastąpiła troska.
- Nigdy na pierwszej lekcji nie dostałem zawału, do dziś.
- No widzisz mi się to zdarza często.
Chłopak pomógł jej wstać, za jego ramion zobaczyła Syriusza bladego jak ścianą, inni Gryfoni z ulga rozmawiali o tym, że nic się Elainie nie stało.
- Wiesz, na dzisiaj to chyba będzie koniec nauki.
- Definitywnie się z tobą zgadzam. - zaśmiała się starając utrzymać równowagę. 

LiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz