Mecz

115 10 4
                                    

   Mecz

Elaina rzucila sie na lozko i ciezko westchnela. Ten dzien byl dla niej katorga, ciezkie rozmowy czy tez nowe wyzwania. Chciala tylko isc spac i odpoczac by przygotowac sie na niechciany mecz. Z powolnego zasypiania wyrwalo ja stukanie w drzwi, niechetnie przeturlala sie na lozku i otworzyla drzwi. Zobaczyla ideanie zlozony papierowy samolocik ,ktory wlecial jej do pokoju i wyladowal na poscieli. Li przniosla samolocik na szafke nocna i wrocila do zasypiania, nie miala sily na zadne wypady gdzies poza jej lozko. Nie zdarzyla sie dobrze ulozyc kiedy origami uderzylo ja w glowe, udala ze tego nie poczula ,ale samolocik nie dawal za wygrana. Z irytowana zlapala kawalek papieru i go rozlozyla, w srodku byl napisane zdanie ladnym pochylym pismem.
   
              Przyjdz do szpitala.
                             Regulus

- jesli sie okaze ze to znowu Black ,to zamienie go na zawsze w ropuche z brodawkami - zgniotla papier i wyrzucila. Zebrala sie na nowo i wyszla z pokoju, wolala by spac ,a nie biegac po hogwarcie.
Otworzyla cicho drzwi do skrzydla szpitalnego i weszla , caly pokoj byl pogrozony w ciemnosci. Jedynie pare malych ognikow tlilo sie w okol lozka szpitalnego w ktorym lezal Regulus.
- w koncu przyszlas - powital ja
- co chesz ,wiesz ze juz troche pozno, a ja jutro mam ten przeklety mecz.
- wiem dlatego wyslalem liscik ,opowiem ci o paru sztuczkach ,ktore ci pomoga w meczu. - wyjasnil jej Black i powoli podniosl sie do pozycji siedzacej.
- daj pomoge ci - podbiegla do niego by jakos pomoc
- nie, siadaj - regulus pokazal krzeselko przy jego lozku. Li zrobila co jej kazal i spojrzala na niego wyczekujac na to co powie. Regulus zaczal jej opowiadac o zasadach gry w qudicha, chodz ona juz je bardzo dobrze znala ,ale nie chiala mu przedywac. Chlopak mowi i mowil, a to o stragedii,o roznych trikach czy tez momentach w ktorych zastosowac dana sztuczke. Li zaczynala sie robic senna ,ale mlodszy Black nie zwracal na to uwagi az w koncu dziewczyna usnela na siedzaco przy jego lozku. Po pewnym czacie Regulus spostrzegl ze dziewczyna juz dawno spi, sciagnal koc z drugiego lozka i okryl ja nim.   
          - wyspalas sie ? - zapytal chlopak gdy Elaina powoli sie budzila
- mozna tak powiedziec- odparla i zaczela sie przeciagac - ktora godzina ?
- po dziesiatej
- co !? Od trzech godzin powinnam byc na zajeciach.- wstala tak szybko z krzeselka ze zakrecilo jej sie w glowie.
- spokojnie , jestes zwolniona dzisiaj z lekcji z powodu meczu
- naprawde ?
Chlopak pokiwal glowa by jej przytaknac.
- posluchaj jako ze w naszej druzynie nie ma dziewczyn ,to tez nie mamy dla nich strojow. Na dodatek ty jestes mala i szczupla a zostaly jedynie same duze rozmiary. Pojdziesz do mnie do pokoju i w kufsze przy lozku znajdziesz moj stroj do quidicha i go sobie wezmiesz na mecz razem z moja miotla. Rozumiesz
- tak , ale ja nie wiem gdzie ty masz pokoju.
- severus cie zaprowadzi - wyjasnil szybko .
- a moze jest cien szansy ze twoje obrazenia znikna do meczu i spokojnie zagrasz ?
- niestety nie ma tak dobrze ,najwczesniej znikna po meczu i to tez nie wiadomo .
- warto bylo zapytac - wzruszyla ramionami Elaina - zdrowiej szybko a ja pojde sie przygotowac do meczu.
Pozegnala chlopaka i udala sie do Pokoju Wspolnego Wezy. Przschodzac przez zamek spotkla jednego z nauczycieli, profesora dumbldora ktory zmierzal do skezydla szpitalnego.
- dzien dobry profesorze.
- dzien dobry Elaino ,i jak przygotowana do meczu ?
- nie za bardzo, szczerze ja sie do tego nie nadaje.
- dasz sobie rade Elaino ,tylko troche wiary w siebie - pokrzepil ja profesor - zanim udam sie do chorego ,powiedz ,ty pochodzisz z rodziny mugoli ?
Troche ka zdziwilo to pytanie, myslala ze nauczyciele sa infoemowani jesli uczen nie jest z magicznej rodziny.
- tak ,ani mama ani tata nie maja umiejetnosci magicznych.
- a dalsza rodzina tez nic ?
- niestety nic mi o tym nie wiadomo ,ale tez wydaje mi sie ze tylko ja jestem czarownica.
- nie bede zajmowac ci czasu, idz przygotowac sie na mecz i nie denerwuj sie- powiedzial profesor i odszedl w drugim kierunku nie czekajac na odpowiedz Li.

W Pokoju Wspolnym nie bylo nikogo procz Severusa.
- O juz jestes, Regulus mi wszystko powiedzial. Chodz - chlopak odrazu skierowal sie w kierunku meskich pokoji ,nie czekajac na odpowiedz Li. Skrzydlo meskie wygladalo identycznie jak skrzydlo zenskie ,niczym sie nie roznilo. Severus otworzyl drzwi do pokoju Regulusa ,ktory zajmowal jeszcze z czterema innymi wspollokatorami, ktorzy nie wrocili jeszcze z zajec. W pokoju panowal niesamowity balagan ,szaty i ksiazki zajmowaly cala podloge ,a posciel w lozkach byla tak rozkopana ze nie wiadomo gdzie byla poduszka a gdzie koldra. Jedynie jedno lozko i przestrzen w okol niego byla upprzatkowana. Severus podszedl to kufra stojacefo na przexiwko lozka i otworzyl go. W srodu pp jednej stronie byly rowno ulozone ksiazki a po drugiej ubrania , nie trzeba bylo szukac stroju do guidicha bo akurat on lezal na samej gorze.
- prosze bardzi to stroj ,teraz tylko miotla - wreczyl jej ubranie Severus i zacza szukac miotly. Przeszukal caly pokoj ,ale znalazl ja dopiero ukryta pod lozkiem.
- dobra to wszystko, chodzmy. Li dobrze sie czujesz ?
- tak znakomicie . Albo nie fatalnie ,przeciez ja zrobie z siebie posmielisko Severus. Nie dam rady- wydukala Li z lzami w oczach .
- dasz rade ,bede cie dopingowal z trybun ,zobaczysz uda ci sie .
- latwo ci powiedziec ,ty bedziesz ogladac a nie grac. Jak o tym pomysle to robi mi sie nie dobrze z stresu.
Chlopak glosno weschnal ,zabral od niej stroj od giddicha i miotle.
- chodz zrobie ci cos na uspokojenie .
Wyszedl z pokoju a Elaina za nim potreptala. W Pokoju Wspolnym usiadla na kanapie jak kazal jej Severus i czekala az chlopak przyniesie cos na uspokojenie. Serce bilo jak oszalale w klatce piersiowej a odech sie urywal ,miala wrazenie ze zemdleje i zwymiotuje jednoczesnie . Jeszcze nigdy sie tak nie stresowala niczym.
- juz jestem - krzyknal Severus wrecz wbiegajac do Pokoju Wspolnego - Na Merlina ,Li wygladasz prawie jak Krwawy Baron
- Co masz na bysli ?
- Jestes blada jak duch ,zaloze sie ze jak by ci sie dalo biale ubrania to nikt by nie zauwazyl roznicy .
- nie zartuj tak ,nie moja to wina . Masz ten napar ? - chlopak nie zwlekajac podal jej kubek z jasno zielonym plynem, byl jeszcze goracy, wiec samo cieplo kubka sprawilo ze Li troche sie uspokojila. Wypila wszystko do ostatniej kropeli , czekajac na to az napar zadziala zaczela rozmawiac z Severusem na temat jego umiejetnosc w zakresie eliksirow i zielarstwa. Nim sie obejrzala a juz musiala szykowac sie na mecz , napar sprawil ze jakos nie odczowala juz takiego leku jak wczesniej. Zostawila chlopaka i poszla przebrac sie do wazienki, okazalo sie ze stroj byl by na nia idealny gdyby nie to ze gdzie niegdzie byl za dlugi, kiedy wrocila do glownego pokoju Severusa juz nie bylo. Nie przejela sie tym ,wziela miotle Regulusa i wyszla, szybko dotarla na stadion gdzie juz na nia czekala druzyna Slizgonow.
- co ona tu robi ? - zapytal jeden z scigajacych
- zastepuje Regulusa - odpowiedzial cierpko Lucjusz
- co ?! Ona w ogole umie grac ,co to ma znaczyc ,chcesz bysmy przegrali ? Dlaczego nie wzioles kogos innego ? Chcesz nas zblaznic przed Gryfonami ? Co z ciebie za kapitan ? - zawodnicy deuzyny zaczeli przekrzykiwac sie nawzajem. Malfoy stal w ciszy z kamienna twarza i gromil Li wscieklym wzrokiem .
- Dosc ! Myslicie ze ja nie wiem o tym ? Nie z mojego polecenia ona gra z namii. Wiec przestancie ujadac jak psy i szykujcie sie do meczu - wysyczal Lucjusz spogladajac na nich z wyszoscia.
Po rozkazach od kapitana druzyna zamilkla i sie rozeszla, zostala tylko Li i Lucjusz ,ktory do niej podszedl.
- posluchaj mnie uwaznie ,jesli bedziesz nam przeszkadzac to badz pewna ze z wlasnej woli bedziesz przenosic sie do innej szkoly - wyszeptal Malfoy z kazdym slowem zblizajac swoja twarz do jej, perzy ostatnich slowach prawie stykal sie z nia nosem.- Zrozumialas
Elaina jedynie potrzasnela glowa i poczola ze chyba potrzebuje przynajmniej pieciu kubkow naparu Severusa.
Nie wie co bylo gorsze ,czekanie na mecz ,czy wzniesienie sie na miotle na srodek boiska.
- u a coz to czyzby Slizgoni juz sie podali ,wmieniajac szukajacego - zakpil Syriusz
- zamknij sie Black - wysyczal Lucjusz .
- wybacz za mowienie prawdy ,ale ona ledwo unosi sie na miotle a co dopiero miala dogonic znicz .
Druzyna Gryfonow na kazde wysmiewcze zdania Blacka reagowal donosnym smiechem .
Malfoy zignorowal go ,ale Syriusz nie odpuszczal.
- sam widzialem ,jak Regulus uczyl ja latac .Jest beznadziejna ,lepiej nie robcie sobie wstydu tylko juz sie podajcie.
Obelgi Blacka sprawialy ze Li robila sie z kazdym slowem wsciekla, nie miala zamiaru dac im wygrac, pokaze mu ze potrafi swietnie latac.
- lepiej niech zejdzie z miotly ,bo sobie krzywde zrobi albo wyleci w atmosfere.
- Zamknij pysk pchlarzu! - Elaina nie wyrzymala - Jestes psem, ktory duzo szczeka a nie gryzie.
Gryfoni ucichli a na twarzy Blacka pojawila sie dezorientacja.
- szczeniaczek przestraszyl sie weza - zasmial sie Lucjusz a wraz z nim druzyna .
- uwaga zaczynamy gre - oznajmila profesorka - to ma byc czysta i ladna gra.
Po tych slowach gwizdnela w gwizdek i wyrzucila kafel w powietrze. Mecz sie rozpoczal ,kazda z druzyn rozproszyla sie po calym boisku. Li za bardzo nie wiedziala co ma robic. Jej zadaniem bylo zlapac znicz ,ale zeby to zrobic trzeba najpierw go znalesc.
- uwazaj!! - krzyknal jeden chlopak z druzyna , gdyby nie jego ostrzezenie Li dostala by tluczkiem po glowie. Zaczela latac po boisku unikajac tluczka i przepychajacych sie scigajacych.
- widze ze twoj ciety jezyk nie pomaga ci na boisku - zawola Black ,zagradzajac jej droge.
Li miala juz sie odezwac kiedy za jego plecami zobaczyla mala polyskujaca kulke z skrzydelkmi. Usmiechnela sie zlosliwie i wyminela go kierujac sie do znicza. Nie sadzila ze cos takiego moze byc takie szybkie i nie przewidywalne, musiala miec podzielna uwage . Pilnowac znicza jak i tez uwazac by nie oberwac. Po nie calej sekundzie obok niej pojawil sie James ,ktory tez scigal znicz . Li wiedzial ze nie ma szans z chlopakiem , byl od niej szybszy jak i tez wielko krotnie gral na pozycji szukajacego. Jednak nie miala zamiaru sie podac ,chcial pokazac im ze potrafi. Zrownala sie z Jamesem , przez chwile udalo jej sie objac prowadzenie ,ale nie na dlugo. Znicz byl bardzo zwinny , chlopak wyminal palkarzy a Elaina zrobila korkociag by uniknac tluczka. Nawet nie wiedziala ze tak potrafila , znowu zrownala sie z Jamesem. Chlopak natarl na nia bokiem by spadla z miotly , na poczatku sprawil ze zachwiala soe na miotle i musiala zwolnic by zlapac rownowage. Dlugo nie czekajac wrocila do poscigu , poraz kolejny udalo jej sie z nim zrownac. Potter jeszcze raz natarl na nia ,ale Li spodziewala sie tego i znizyla lot, chlopak zmienil kurs a Elaina wyszla na prowadzenie . Znicz zaczal leciec w kierunku trybun , skrecil w dol i juz lecial miedzy belkami laczacymi trybuny z stadionem. Skrecil ,znowu wylecial na boisko , znowu skrecil i zaczal leciec po obwodzie boiska . Li przyspieszyla ,pare centymetrow dzielilo ja od zlotej kulki. Z nikat wyskoczyl James lapiac znicz ,Li nie zdazyla sie zatrzymac i wpadla na chlopaka , zrzucajac go z miotly. Obydwoje spadli na piach, James lezal na plecach, a Elaina na nim w poprzek z twarza w piachu. Minela sekunda za nim podniosla sie z niego i opadla obok. Byla oszolomiona upadkiem , zanim otrzasnela sie , zdazylo do nich dobieg obydwie druzyny.
- kto zdobyl znicz ? - zapytal Black
Na co James usmiechnal sie zwyciesko i wyciagnal reke w gore i pokazal zloty znicz ,na co Gryfoni rykneli zwyciesko. Nie wiadomo skad pojawil sie przy Elainie Regulus , wygladal jak wczesniej. Siniaki zniknely i zlamania.
- li bylas nie samowita , prawie udalo ci sie zdobyc znicz. Wszystko widzialem ,bylas naprawde swietna.
- przez nia przegralismy - wysyczal Lucjusz
- ale tez dzieki niej prawie wygralismy i nie byla tez kula u nogi dla druzyny.- odparl dumnie mlodszy Black. Malfoy nie podjol juz wiecej rozmowy jedynie sie lekko usmiechnal i odwrocil do druzyny.
- Slizgoni swietujemy dzisiaj!!- wykrzyczal
- przegralismy ,co mamy swietowac ? - zapytal jeden z zawodnikow
- Greenbee w koncu sie cos udalo - zasmial sie Malfoy - moze nastepnym razem cos uda nam sie dzieki niej wygrac.
Slizgoni zaczeli sie smiac ale poznien zaczeli krzyczec zwyciwsko zaguszajac Gryfonow.
Regulus pomogl wstac Li obok ktorej zaraz pojawil sie Severus usciskujac ja mocno i gratulujac. Zanim sie obejrzal Black i Snap podniesli ja i usadowli na ramionach.
- o nie nie nie ,postawicie mnie ,przeciez ja waz zaraz zlame. - zaczela prostestowac Li , na co chlopaki zasmaili sie .
- Greenbee jestes takie chucherko ,ze lekki wiaterek mogl by cie porwac- z komentowal Lucjusz, stojac kolo nich. Na co chlopaki rozesmiali sie. Ich smiech przerwaly glosne gwizdy za ich plecami, kazdy odwrocil sie w strone druzyny Gryfonow. Wszyscy az oniemieli , James calowal namietnie Lili ,ktora odziwo mu na to pozwolila. Malfoy odwracajac sie szturchnal mocno Severusa ,ktory puscil Li. Dziewczyna uderzyla glowa w glowe Regulusa i zawiesila sie na jego szyji. Stali tak wpatrujac sie z otwartymi buziami na Jamesa i Lili.

Nadal przepraszam za bledy ,ale nadal nie mam ich jak poprawiac

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 09, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

LiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz