Kolejny rok

303 12 0
                                    

Stała na peronie, nie wiedziała co robić czy iść za pierwszoroczniakami czy może za starszakami.
- Hej ty jesteś Greenbee? - Odezwał się za niej donośny głos aż Elaina podskoczyła.
- Tak to ja -Wydukała.
Za nią stał ogromny mężczyzna ,miał czarne skołtuniałe włosy, które zlewały się z gęsta brodą opadająca na pierś. Dziewczyna wytrzeszczyła na niego oczy z przerażenia.
-Holipka przestraszyłem cie, nie chciałem. Profesor McGonagall prosiła byś do niej przyszła jak wysiądziesz z pociągu. -Tłumaczył się wielkolud.
- Nie no to moja wina, a tak w ogóle kim jesteś?
- Gdzie moje maniery, Hagrid gajowy.
- Milo mi Elaina, ale to chyba już wiesz.
Pomimo swoich wielkich rozmiarów Hagrid był bardzo przyjazny, od razu można było wyczuć od niego bijąca sympatię. Elaina uśmiechnęła się w duchu, że nie jest taki zły i nawet miło się z nim rozmawia, chociaż trochę boli ją kark. Chciała utrzymywać z nim kontakt wzrokowy, ale to ciężkie ze względu na jego wzrost ,jak też i na to że Li należy do dziewczyn, które nie są za wysokie.
- Hagridzie prosiłam Cie byś przyprowadził do mnie panienkę Greenbee, a nie ucinał sobie z nią pogawędki.- szorstki głos wydobywał się z kobiety w spiczastym kapeluszu -No już pierwszaki czekają na ciebie przy łodziach. A ty, młoda damo za mną.
- Tak pani profesor - Li zdziwiła się że taki wielki człowiek, czuje respekt do takie starszej kobiety.
-"Wyglądał na osobę, która długo pracuje w tej szkole, strasznie sztywna się wydaje a jej głos brzmi jak tarka.."- z rozmyśleń wyrywa ją profesor McGonagall.
-Długo jeszcze będziesz tu stać? Proszę za mną.
Na te komendę Elaina poczłapała się za profesorka ,która szła z gracją.
Dotarły do czarnego lśniącego powozu ,którego nic nie ciągnęło.
- Wsiadaj!
Kiedy ona i profesorka wygodnie zajęły miejsca, powoź ruszył. Przez chwilę jechały w ciszy. Li nie miała odwagi zapytać się czy będzie ja uczyć jakiegoś przedmiotu,ogóle ciężko jej było usiedzieć spokojnie przy tak doniosłej osobie.
- Greenbee proszę teraz posłuchać, kiedy dotrzemy do szkoły staniesz razem z pierwszoroczniakami, ale na końcu. Pomimo tego że jesteś z 5 roku to i tak musi Ci zostać przydzielony dom.
Elaina wiedziała jakie domy są w Hogwarcie i czasami łapała się na tym ,że rozmyślała do jakiego domu trafi.

Gryffindor był dla ludzi odważnych i ceniących przyjaźń, do których ona nie należała a raczej nie spełniała pierwszego warunki, a mianowicie odwagi. Była wręcz całkowitym przeciwieństwem,wszystkiego się bała, a to nie pasuje do Gryfona.

Slytherin dla ambitnych i tych co dużo osiągną, ambicji praktycznie nie posiadał, to co robi, robi dla siebie, a nie dlatego że chce coś osiągnąć. A jeśli chodzi o osiągnięcia, to fakt jest zdolna,ale czy na pewno temu podoła?

Dalej jest Ravenclaw ludzie mądrości, patrząc na świat inaczej. Była mądra ,ale w takim normalnym sensie, nie była jakimś wybitnym filozofem, więc też słabo.

Ostatni jest Hufflepuff gdzie znajdują się ludzie pracowici ,którzy osiągają coś ciężka praca. Elaina idealnie nadawała by się do tego domu ,bo do reszty to tak połowicznie by trafiła.

Powoź się zatrzymał przed wejściem do szkoły. Ogromny zamek z wieżami cudownie prezentował się na tle ciemno granatowego nieba,upstrzonego milionami białych punkcików. Elaina stała tak przez chwilę wpatrując z błyskiem w oczach na ten krajobraz. Z transu wyrwał ja głos profesor McGonagall.
- Proszę za mną -poprowadziła ją do dość sporawej wielkości drzwi, po przekroczeniu ich ,zamek w środku wyglądał jeszcze lepiej. Kamień,stare zbroje i obrazy, wszystko wyglądało tak magicznie.
-Greenbee zostaw swój bagaż i stan tutaj - wskazał ręką tłum podekscytowanych pierwszaków.
Poczłapała nogami i stanęła w takiej odległości by nie być od nich zbyt daleko i też nie za blisko.
- Dobrze teraz proszę wszystkich o uwagę.- zagrzmiał głos profesor McGonagall - Za chwilę wprowadzę was do wielkiej sali gdzie zostaną wam przydzielone domy, więc proszę ustawić się gęsiego.
Uczniowie zaczęli się kręcić i ustawiać, Elaina poczekała aż to zrobią, wyszła z środka i przeszła na koniec tak jak jej kazała profesorka.
- Hej czemu ty z nami nie płynęłaś? - pytanie zadała stojąca przed nią dziewczyna. Na tle pierwszoroczniaków Li za bardzo się nie wyróżniała, była podobnego wzrostu i budowy, a jej twarzyczka nadal przypominała dziecięce lata.
- A no bo...widzisz...ehm....ja nie jestem z pierwszego roku - wyjąkała
- Tak to z jakiego? Hm na starszą to ty nie wyglądasz - zielone oczy dziewczyny wywiercały dziurę w jej głowie.
- Eh jestem z piątego roku, przeniosłam się -wyjaśniła od razu by unikać dalszej rozmowy z dość ciekawska osoba.
- Z piątego ,akurat - prychnęła - Nie wciskaj mi tu kitu,widać by było gdybyś była starsza.
- Idziemy! - Rozmowę przerwał rozkaz profesorki, za co Elaina była wdzięczna w duchu,nie chciała prowadzić tej rozmowy.
Wkroczyli przez wielkie drewniane drzwi do ogromnej sali, w niej ustawione były cztery długie stoły nad którymi wisiały godła poszczególnych domów.Przy ścianie od lewej strony stał stół ,przy którym siedzieli uczniowie z zielonymi akcentami szat ,a nad nimi wisiało zielone godło z srebrnym wężem. Slytherin. Dalej był stół w barwach niebieskich, a nad nim godło w odcieniu granatu, na którym widniał brązowy ptak z rozpostartymi skrzydłami. Ravenclaw. Trzeci był stół z żółtym godłem ,a na nim był borsuk. Hufflepuff. Ostatni był skąpany w czerwieni i złocie z lwem. Gryffindor.
Wszystkie cztery godła wisiały pod sklepieniem sali ,które imitowało niebo pełne gwiazd ,a w około unosiły się płonące świece. Na końcu sali stał jeszcze jeden długi stół na podwyższeniu, do którego prowadziły trzy stopnie. Przy stole zasiedli nauczyciele Hogwartu, a w ich centrum siedział najprawdopodobniej dyrektor szkoły. Miał długą biała brodę, która zlewała się z białą czuprynom wystająca spod szpiczastej czapki. Blado niebieskie tęczówki spoglądały na całe pomieszczenie przez okulary połówki. Elaina zanim się obejrzała stała już przy schodkach na podest,uświadomiła sobie ze wszyscy na nich patrzą, na pierwszoroczniaków. Przesunęła wzrokiem po całej sali, nikogo nie znała. Jej spojrzenie zatrzymało się przy stole Gryffonów,odnalazła Jamesa, siedział i śmiał się razem z Syriuszem.Odwrócił głowę i można by powiedzieć, że odnalazł ja pomiędzy pierwszoroczniakami, chociaż to nie było trudne. Jako jedyna miała tak jasne włosy że aż wchodziły w biel, jej porcelanowa cera też dawała się zauważyć.
- Proszę o uwagę! - Rozbrzmiał jedwabny głos - Witam wszystkich uczniów ,na kolejnym roku nauki w Hogwarcie.
To był dyrektor szkoły, nikt nie zauważył, kiedy pojawił się przed stołem.
- Jako że zaraz rozpoczniemy ceremonię przydziału ,chciałbym przekazać jak i też przypomnieć uczniom pewne rzeczy. Zabronione jest wchodzenie do zakazanego lasu,jak i też wchodzenie na trzecie piętro. - To ostatnie zdanie wypowiedział z takim naciskiem, Li miała wrażenie że zaraz wgniecie ją w podłogę. - Dobrze zaczynamy.
Klasną w dłonie, a obok niego wyrosła McGonagall z starą tiara w rękach.
- Dobrze,teraz będę wyczytywać wasze nazwiska z listy, a wy podejdziecie tutaj i założycie tiara przydziału.
Elaine ogarnął stres,wiedziała że będzie wczytana na samym końcu ,ale bardziej obawiała się tego że profesor McGonagall przedstawi jak jako uczennice ,która się przeniosła. Wtedy każde spojrzenie powędrowało by na nią, a ona sama z chęcią zapadła by się pod ziemię.

Alicja Ami! - Wyczytała McGonagall. Z tłumu pierwszoroczniaków wyszła ta sama dziewczyna, z którą wcześniej rozmawiała Elaina. Szła wyprostowana i dumna, jej włosy kołysały się spięte na czubku głowy w koński ogon. Usiadła na nie wielkim stołeczku, a nauczycielka nałożyła jej na głowę stara zniszczona tiara.

- Hm... Sprytna i to bardzo, posiada rozległą wiedzę, ma otwarty umysł - zaśpiewała tiara - Tak tu ci będzie najlepiej. Ravenclaw!

Alicja zeskoczyła i przeszła szybkim krokiem do wiwatującego stołu z Krukonami. Kolejne nazwisko padło, po głośnych przemyśleniach tiary, usłyszano kolejny dom. Gryffindor. Coraz mniej zostawało uczniów do przydziału, co chwilę padały nazwy domów Hogwartu, a za nimi ciągnęły się wiwaty ich starszych podopiecznych. Najgłośniej z nich cieszył się dom Gryffonów ,a najmniej Slytherinu.

- Elaina Greenbee - serce jej zamarło, była tak skupiona na podziwianie radości uczniów, że zanim się obróciła, to wszyscy zostali przyjęci oprócz niej. Weszła sztywno na podest i powoli usiadła na stołku, modląc się w środku żeby z niego nie spadła, dopiero był by wstyd. Po paru sekundach na jej głowę nałożono tiarę, była przyjemnie miękka, ale trochę za duża, na drobna głowę Li ,więc od razu spadła jej na oczy. Elaina myśląc że po założeniu tiary, ta od razu przydzieli ją do któregoś domu, ale tiara milczała, dość długo. W końcu zaśpiewała.
- Bardzo ciekawa jesteś osobą. Pasujesz do każdego domu w idealnych proporcjach.
- "Jakie to zabawne, przydziel mnie do Hufflepuff i będzie my mieć z głowy" – pomyślała.
- Nie mogę przydzielić cie do pierwszego lepszego domu, muszę pomyśleć. Hm.
Jesteś odważna i oddana przyjacielą ,cechy Gryffindoru.
- " Może i jestem oddana ,tym na których mi zależy ,ale do odważnych nie należę " - odpowiedziała Li tiarze w myślach.
- Jesteś też pracowita i sumienna niczym uczniowie Hufflepuffu.
- " Pracowita może tak ,ale czy sumienna, ja nad tym bym jeszcze podyskutowała "
- Ambitna, może wiele osiągną idealna do Slytherinu.
- "Chwilą nie wybiegajmy tak, może kiedyś coś osiągnę , ambicje to ja mam zerowe "
- No mądra, bardzo mądra jak Ravenclaw
- " To że umiem się czegoś dobrze nauczyć, nie czyni z mnie mądrej " - skrzywiła się czekając aż tiara podejmie decyzję.
- Bardzo bardzo ciężkie zadanie,hm, już wiem - zapadła grobowa cisza na sali – Slytherin!!
Elaina jęknęła, jedyny dom ,którego chciała unikać jak ognia, okazuje się jej domem.
Tiara została jej zdjęta z głowy, wstała i pokierował się do stołu ślizgonów, panowała przy nim cisza. Nikt nie krzyczał czy bił braw dla nowego ucznia spod znaku węża. Nie patrząc na twarze, które ja śledził wzrokiem, szybkim krokiem przeszła na sam koniec stołu i usiadła koło chłopaka z czarnymi włosami i haczykowatym nosem. Chciał żeby ten dzień się już skończył.

LiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz