Rozdział 10

331 28 5
                                    

Wylądowała miękko na nogach w piwnicy w roku 1956. Zapaliła światło, a chwilę później Gideon pojawił się obok. Podszedł do mnie i objął w pasie.
-Kocham cię skarbie. - pocałował mnie w policzek, a potem w usta.
Objełam go za szyję i wtedy pocałunek stał się gwałtowniejszy. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się. Odskoczyłam od Gideona. W drzwiach stanął nie kto inny tylko mój dziadek.
-Widzę, że przeszkadzam. - odezwała się Lukas.
-Cześć! - przywitałam się - Co tu robisz?
-Przyszedłem zmienić hasło dnia. - wyjaśnił.
-Aha. - żeczywiście. Obiecał, że będzie to robić.
-A kim jest ten młody człowiek? - spytał dziadek.
-Gideon de Villers - przedstawił się - miło mi Pana poznać. - uścisneli sobie dłonie.
-To ten idiota, przez którego płakałaś? Wreszcie mogę go udusić! - uśmiechnął się do mnie.
-Niestety to jest niemożliwe. - odezwała się. - Tak się składa, że jest nieśmiertelny.
-Co? Przecież kamień miał zostać przekazany hrabiemu...- zaczął dziadek.
-Są dwa chronografy. Jeden został przekazany hrabiego a drugi on zjadł.- wyjaśniłam. - To długa historia.
-Czyli on jest nieśmiertelny, a ty? - dopytywała Lucas.
-Ja też. Usiądźmy. Wszystko Ci wyjaśniamy.

***

Poczułam znajome skurcze żołądka.
-Czas na nas - powiedziałam i wstałam z sofy. - do zobaczenia dziadku.
Pomachałam mu i zniknęłam. Wylądowała naprzeciwko Pana Marleya.
-Dddobrze siiię paanieenkaa mieeewaa? - wyjąkał.
-Świetnie. Powinien Pan przestać się jąkać. To Panu nie służy.
W tym momęcie obok mnie pojawił się Gideon.
-To co? Francja? - wyszeptał mi do ucha.
-Nie mogę się doczekać.
Chwyciliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

____________________

Proszę, oto taki kruciutki rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Jeżeli macie jakieś pomysły na następne rozdziały to piszcie😀. Przepraszam za błędy 🙄.

Czerń Turmalinu - Trylogia Czasu KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz