Rozdział 18

288 19 3
                                    

Szłam przytulna do Gideon. On mnie kocha. Nawet w najcudowniejszych snach nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.

- Stało się coś? Trzymasz mnie tak mocno, że prawie nie mogę oddychać - na jego tważy pojawił się uśmiech.

- Sam tego chciałeś - odsunełam się od niego.

- Masz rację. Od razu więcej świeżego powietrza - uśmiechnął się

- Czy ty sugerujesz, że śmierdzię? - popatrzyłam na niego z udawanym gniewem.

- Oczywiście. - uśmiechnął się do mnie.

- A tak w ogóle to gdzie idziemy? Nie mieliśmy iść na elapsję?

- Ależ mieliśmy, tylko dzisiaj w ramach elapsji udamy się na bal.

- Nie. Poprawka, to ty idziesz na bal. Ja idę do piwnicy. - uśmiechnęłam się w jego stronę.

- Co dlaczego? Przecież też chciałaś iść! - jego tważ wyraża czysty szok.

- Tak, chciałam. Ale obawiam się, że za bardzo śmierdzię by pokazać się wśród ludzi.

- Ja tylko żartowałem! Wcale nie śmierdzisz. Pachniesz cudownie - ta desperacji w jego głosie... No ale cuż, niech się jeszcze trochę pomęczy. Chcę iść na ten bal bardziej nisz on...

- Nie przejmuj się mną. Ja tu zostanę. Ty baw się dobrze. - dałam mu szybkiego buziaka - Powodzenia.

Skierowała się w stronę podziemi. Tylko nie przewidział tego, że Gideon dogoni mnie i przerzucić sobie przez ramię. Czekaj co? On to naprawdę zrobił? Co ten idiota sobie wyobraża! Jeszcze mnie popamięta!

Czerń Turmalinu - Trylogia Czasu KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz