Stojąc jak zwykle w rozmaitych korkach ulicznych zastanawiałam się nad sęsem tego wszystkiego. Jestem nieśmiertelna. Mój nażyczony jest nieśmiertelny. Podróżujemy w czasie. W co ja się wpakowałam?
Pare aspektów bycia nieśmiertelną mi się podoba. Wieczność z osobą którą kocham... Ale co z resztą ukochanych osób? Co stanie się że mną gdy ich zabraknie? Jakie to jest skąplikowane...
- Gwenny... Gwendolin! - spojrzałam na Gideon - Wszystko okej?
- Tak. Dlaczego pytasz?
- Od pięciu minut stoimy pod siedzibą Loży. Na pewno wszystko dobrze? - w jego głosie słyszałam troskę.
- Zamyśliłam się. Przepraszam.
- Nic się nie stało skarbie. - dał mi szybkiego buziaka - A teraz choć bo na nas czekają.
No i kolejne pytanie. Dlaczego nikt po nas nie wyszedł? Przecież dotąd zawsze ktoś na nas czekał. To staje się coraz bardziej zwariowane. Jeszcze chwila a trafię do psychiatryka.
______________________
Dzisiaj tylko tyle. Wiem, że mało jak na tak długą nieobecność... Postaram się nadrobić zaległości. Jestem ciekawa, czy ktoś to jeszcze czyta.
I mam pytanko. Marley był dobry czy zły? Bo to było trochę zagmatwane.
CZYTASZ
Czerń Turmalinu - Trylogia Czasu Kontynuacja
FanfictionJest to moja kontynuacja trylogii czasu. Czy po pokonaniu hrabiego Gwenny i Gideon będą wreszcie szczęśliwi? (Przyznam się, że sama nie wiem, ale postaram się coś wymyślić!) Okładkę wykonała: wuwu_1