Rozdział 7

386 28 6
                                    

Gdy weszłam do siedziby loży skierowałam się w pomieszczenia z chronografem. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu, by uniknąć spotkania z Gideonem.
Niestety. Obok pracowni madame Rossini, czekał z założonymi na piersi rękami. Chciałam przejść obok niego, ale złapał mnie za przegłób.
-Na dziś mamy ambitne plany- uśmiechnął się- Czas się ubrać.
-Nie mam ochoty na żadną misję. Poddane się elapsji i wracam do domu.
-Nie wydaje mi się. Wejdziesz tam po dobroci, czy mam Ci pomóc? - uśmiechnął się.
Dałam za wygraną, nie miałam ochoty na dyskusję z nim. Weszłam do pracowni. Krawcowa jak zwykle przywitała mnie z entuzjazmem.
-Moja łabędzia szyjko! Czas się wystroić!
Po mniej więcej pół godziny, madame Rossini udało się włożyć na mnie suknię a włosy schować pod perukom. Czas wyjść na spotkanie przeszłości.
-Powodzenia moja mała łabędzia szyjko.
-Dziękuję, do zobaczenia.
Pomachałam jej na pożegnanie i wyszłam. Na korytarzu czekał już na mnie Gideon. Ubrany w złoto niebieski surdut i pasujące do niego spodnie zapasowe w kącik. Wyglądał pięknie, nimi że na jego głowie również była peruka.
-Panno Sheperd gotowa na wizytę na balu książęcym?
-Więc idziemy na bal?
-Tak, a teraz zapraszam Panią do limuzyny. Czeka nas przejażdżka.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba😊. Przepraszam za błędy 😯

Czerń Turmalinu - Trylogia Czasu KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz