Rozdział 4

453 26 4
                                    

Po wyjściu Gideona z pracowni madame Rossini, poszliśmy prosto na elapsję. Musieliśmy przetestować chronograf. Gideona cały czas zachwycał się tym, i powtarzał, że zwiedzimy razem cały świat.
-Dlaczego nie daliśmy im naszego chronografu- zapytał cicho- bylibyśmy  już daleko z tą.
-Tak, ale ile zabawy byśmy stracili? Zdecydowanie wolę, żeby na razie został w tajemnicy. - odszeptałam.
Nagle zatrzymał się, odwrócił w moją stronę, przyciągną do siebie i zaczął całować. W korytarzu za nami rozległy się kroki. Odskoczyłam od Gideona i popatrzyłam skruszona na Pana George.
-Gdzie wy się podzielcie? - spytał- wszyscy na was czekają.
-Już idziemy- powiedział chłopak obok mnie i pociągnął za sobą w stronę pokoju z chronografem.

***

-No i widzisz działa- powiedział Gideon, gdy wylądowałam obok niego w roku 1956.
-No tak, działa. Kolejna machina, która będzie mnie tu zamykać na kilka godzin dziennie.
Gideon podszedł do mnie, chwycił w ramiona i szepnął:
-Na szczęście jesteśmy w tym razem.-
Pocałował mnie delikatnie w czoło- A ja cię kocham i nie zostawię cię. Obiecuję.
Zarzuciła mu ręce na szyję i przywarłam ustami do jego warg. Chłopak przyciągnął mnie mocniej do siebie. Pocałunek stał się gwałtowniejszy.
Gideon oderwał się pierwszy, spojrzał na zegarek.
-Gwenny za chwilę przeskoczyć z powrotem. Powinnaś zrobić coś z włosami... Wyglądają jakby jakiś idiota...
-Rozumiem- przerwałam mu trochę zdyszana- Ty nie wyglądasz lepiej- uśmiechnęłam się przebiegle, a potem znikłam.

Przepraszam za błędy, proszę o komentarze. Mam nadzieję, że się podoba. Piszcie co chcielibyście tutaj przeczytać😊🙃

Czerń Turmalinu - Trylogia Czasu KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz