**Ann**
-Ann. -usłyszałam czyjś głos, jeszcze spałam, więc trudno było mi ocenić kim ta osoba jest -Ann. -tajemnicza osoba szturchnęła mnie lekko w ramie na co cicho mruknęłam: „Jeszcze pięć minut." Była sobota, nie chciałam, więc stawać wcześnie, wolałam pospać sobie gdzieś tak do jedenastej -Ann! Wstawaj! -osoba wydarła mi się do ucha, a ja już wiedziałam, że to Wally. Wzięłam, więc poduszkę i walnęłam go nią z całej siły
-Daj mi spać.
-Stawaj marudo. Mam ważną wiadomość. -wziął mnie za rękę i pociągnął, ale nie ruszyłam się z miejsca
-Jaką niby?
-Przekonasz się. Więc stawaj. -mogłabym coś powiedzieć, że nigdzie nie idę, ale ciekawość wygrała
-Daj mi chwilę. -wstałam z łóżka, a ten wyszedł z pokoju. Szybko się przebrałam i wyszłam z pomieszczenia. Obok drzwi stał oparty Wally z niecierpliwieniem wymalowanym na twarzy. Już miałam coś powiedzieć, ale pociągnął mnie za rękę i zbiegł na dół do salonu. *Jak ja go czasami nienawidzę.* Kiedy tylko mnie puścił walnęłam go w tył głowy
-Ała. Za co?
-Ty już sam dobrze wiesz. -wtedy usłyszałam chrząknięcie. Popatrzyłam na jego źródło i zobaczyłam mamę i wujka siedzących na kanapie
-Ann, Barry ma do ciebie sprawę. -zaczęła mama z mieszaniną smutku, radości i troski. Trzy uczucia w jednym, tego jeszcze u niej nie widziałam. *Coś musiało się stać.*
-O co chodzi? Bo zaczynam się trochę bać.
-Ann. -zaczął wujek -Liga chce byś dołączyła do drużyny Wally'ego. Pytanie tylko czy ty chcesz? -zamurowało mnie. Normalnie moje oczy prawie wyszły z orbit, a moja szczęka gdyby tylko umiała to by opadła na podłogę. *Nie spodziewałam się tego.*
-Halo Ann. -kuzyn zaczął mi machać ręką przed oczami -Ziemia do Ann. Wracaj do nas. -zaśmiał się, a ja powróciłam do tego świata
-To mi się śni, co nie?
-Nie. To nie sen.
-No to ty sobie ze mnie żartujesz. Gdzie masz ukrytą kamerę?
-Mówię poważnie Ann. -jego poważny ton głosu tylko uświadomił mnie o tym, że to nie jawa czy sen, tylko rzeczywistość i to się działo tu i teraz. Dostałam ofertę przyłączenia się do drużyny kuzyna. Czy to nie mógł być najpiękniejszy dzień w całym moim życiu? Był nim! -Więc jak? Chcesz... -nie dokończył, bo rzuciłam mu się na szyje powtarzając w kółko i w kółko trzy litery tworzące jedno krótkie słowo: tak.
-Chyba się zacięła. -skomentowała moje zachowanie ze śmiechem mama *Czyli ma dziś dobry humor.*
-No to może teraz zapoznamy cię z resztą ekipy? -zaproponował Wally
-Okej. -puściłam wujka i razem z nimi wyszłam z domu zostawiając za sobą mamę
***
Dzięki jakimś tam promieniom Z.E.T.A. znaleźliśmy się w Górze Sprawiedliwości.
-Dobra. -zaczął wujek kiedy nasza trójka stała przed trzema chłopakami i dwiema dziewczynami -To jest Marsjanka. -pokazał na dziewczynę z zieloną skórą, rudymi włosami do ramion, wyglądała trochę jak Marsjanin Łowca tylko damska i młodsza wersja -Artemis, którą już znasz. -pokazał na blondynkę w zielonym stroju łucznika *Więc moja przyjaciółka jest bohaterką, fajnie.* -Wodnik, lider drużyny. -pokazał na chłopaka o krótkich blond włosach i zielonych oczach. Miał brązową skórę, a na niej czarne tatuaże -Superboy. -wskazał na chłopaka którego widziałam ostatnio w jaskini -Oraz Robin. -ostatni z grupy był to dość niski chłopak o drobnej postawie, mający krótkie czarne włosy i okulary na oczach przez co nie mogłam zauważyć jego koloru oczu -Drużyno to Star. Skoro już się znacie to ja spadam. -i pobiegł do platformy, a po chwili zniknął *Barry dziwnie się zachowuje. Może coś stało się w jego małżeństwie z ciocią? Oby nie.*
-Cześć. Jestem Maegan M'orzz, ale mów mi po prostu Megan. -zielonoskórna podleciała do mnie z wymalowanym na twarzy wielkim uśmiechem
-Witamy w drużynie Ann. -rzekła Artemis obejmując mnie ramieniem. Ja tylko uśmiechnęłam się do nich wszystkich
Drużyna pokazała mi całą górę, a potem usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Było fajnie, a nawet i jeszcze lepie.
Po kilku godzinach siedzenia postanowiliśmy pójść na pizzę, a za powrotem wstąpiliśmy do wesołego miasteczka. Byliśmy na wszystkich atrakcjach, ale wieczorem na samym środku odbyło się karaoke. Megan zaciągnęła Connera na scenę i razem zaśpiewali: „Alvaro Soler - Libre ft. Monika Lewczuk", poszło im dobrze. Później wszyscy z nas chociaż raz zaśpiewali, wszyscy o prócz mnie. Jakoś mnie tam do tego nie ciągnęło, chociaż... moja przyjaciółka kiedyś mi powiedziała, że śpiewam piękniej od wszystkich piosenkarek na całym świecie. Nigdy nie uwierzyłam w jej słowa.
-Ann, chodź. Teraz ty. -Wally pociągnął mnie za rękę i puścił ją dopiero na scenie, wciskając mi wcześniej do ręki mikrofon. Stałam przed masą ludzi, którzy na mnie patrzyli. Naprzeciwko mnie stał monitor z tytułami piosenek. Wybrałam: „Kelly Clarkson - Stronger (What Doesn't Kill You)" (zobacz media) Z głośników zaczęła lecieć muzyka, a ja najpierw trochę nieśmiało, a później bardziej pewniej śpiewałam
Podczas gdy ja śpiewałam zbierało się więcej ludzi przy scenie, a reszta co tam już stała tańczyła w rytm muzyki.
Gdy skończyłam zeszłam ze sceny i już miałam podejść do moich przyjaciół, ale ktoś złapał mnie za moją talię i pociągnął do siebie. Popatrzyłam w górę na osobą wyższą ode mnie o głowę i zobaczyłam blond włosy i niebieskie znane mi oczy osoby, którą jaką ostatnią chciałabym widzieć na moje oczy.
-Hej kotku. Ładnie śpiewałaś.
-Nie jestem żadnym kotkiem, a zwłaszcza dla ciebie, Harry.
-No weź. Było nam tak dobrze. Kiedy ze sobą byliśmy.
-Właśnie było. Już nie jesteśmy, bo zerwałam z tobą i nigdy nie mam zamiaru ciebie widzieć. -wyrwałam się z jego uścisku, ale nawet nie zrobiłam dwóch kroków, bo on złapał mnie za nadgarstek, odwrócił w swoją stronę i szybko pocałował mnie w usta. Nagle zebrała się we mnie całą złość na niego i jak najszybciej oderwałam się od jego ust. Popatrzyłam w jego oczy, w których widziałam satysfakcję. *Oj, nagrabiłeś sobie Harry. Zadarłeś nie z tą osobą co trzeba.* Z całej siły walnęłam go z liścia, na jego lewym policzku został ślad mojej dłoni, a jego głowa odwróciła się o 90 stopni. Od razu jego ręka powędrowała do policzka
-Zawsze lubiłem, gdy się na mnie wsiekasz. -powiedział to z tak wielkim uśmiechem, że nie wytrzymałam i kopnęłam go... no... poniżej pasa. Ale to jego wina! Wkurzał mnie
-Zapamiętaj sobie raz na zawsze! Ja nigdy nie będę ponownie twoją dziewczyną! Zrozumiałeś idioto?! Czy mam powtórzyć przekaz?! -wydarłam się na niego najgłośniej jak tylko umiałam. On tylko pokiwał głową na tak. Odwróciłam się od niego i poszłam w stronę przyjaciół
-Co to było? -zapytał Robin skazując na tamtego debila
-Wkurzał mnie. -odpowiedziałam krótki
-A kim on jest? -zadał kolejne pytanie Wally, który patrzył na blondyna z mordem w oczach
-Harry. Idiota, debil, bałwan, głupek, pacan, pustak, baran, bezmózg, cymbał, matoł, jełop, pajac, kołek, kretyn. -westchnęłam zrezygnowana i dodałam -Oraz mój były chłopak.
CZYTASZ
Szybsza od gwiazd
ФанфикAnn West to kuzynka Wally'ego Westa. Oboje kilka lat temu postanowili powtórzyć eksperyment Flasha i mieć takie same moce co on. Udało im się, ale skończyli w szpitalu. Wally wyszedł z niego po tygodniu ze złamaną ręką, za to Ann, została w nim prze...