Część 22 "Zwyczajny sen, a może proroczy?"

593 40 8
                                    


Leżałam na łóżku i... no co miałam robić w nocy? Pewnie spać. Otóż nie, bo nie mogłam. Moje myśli krążyły wokół Roya i naszego pocałunku. *Czy to oznaczało, że on i ja... jesteśmy razem? Nie poprosił mnie o chodzenie, więc chyba nie. A może jednak? Ech, sama nie wiem. Chce z nim być, ale... może on nie chce? Może to była pomyłka i wcale nie chciał mnie pocałować? Przecież istnieje taka możliwość. Równie dobrze może być jakimś kosmitą. Nie no na serio, Ann? Na serio? Jak możesz myśleć o czymś takim? Roy to Roy, może i znam go krótko, ale wiem, że jest odważny, mądry, dojrzały, trochę porywczy, lojalny i zabawny. Muszę się przespać, zaczynam myśleć jakieś głupoty. Roy kosmitą, czasami sama w siebie nie wierzę.*

Odwróciłam głowę w stronę zegara. *No ja nie wierzę. 4:35. Jutro mam siedem lekcji, na pierwszej wf. Lepiej być nie mogło.* Wzięłam poduszkę i walnęłam się nią kilkakrotnie w głowę.

Później położyłam w jak najwygodniejszej dla mnie pozycji i poszłam spać. I jak na złość, teraz mi się udało od razu. Nienawidzę życia.

Sen.

Otaczała mnie czerń, a o prócz niej byłam jedynie ja. Spróbowałam ruszyć nogą, ale mi się nie udało. Tak jakby ktoś przykleił moje stopy do podłogi.

Nagle zapaliło się światło.

Teraz mogłam się lepiej przyjrzeć otoczeniu. Była to ulica, od razu ją poznałam. Nie daleko niej była ta cukiernia, w której byłam kiedyś wraz z Roy'em.

Na środku ulicy stał ja i Roy w swoich strojach bohaterów. Przed nami stał jakiś mężczyzna celujący do mnie z jakieś broni. Wystrzelił z niej czerwony promień, który mnie trafił. Roy wystrzelił strzałę w tego gościa, a ta wystrzeliła linę i go związała. Druga ja złapała się za miejsce, w które trafił i mogła upaść na ziemię, ale w porę złapał ją Roy.

-Ann? –zapytał i wtedy zobaczył jak jej nogi zaczynają mrugać, a po krótkiej chwili znikać –Ann?! –przeraził się tym widokiem. Ta patrzyła na niego i otworzyła usta. Mówiła coś, ale ja nie mogłam jej zrozumieć. Gdy skończyła mówić, uśmiechnęła się. Jej tułowie już zaczynało nie istnieć, znikać. Wtedy Roy złapał ją za podbródek i spojrzał w jej oczy –I ja ciebie też. –pocałował ją, a po trzech sekundach jej twarz zaczęła mrugać. Odkleił się od jej ust i zobaczył jak jej ostatnia część ciała rozpływa się w powietrzu

Dom Ann, 17 Stycznia, godzina 6:45.

Siedziałam przy stole i analizowałam swój sen. *Co on mógł oznaczać? Że umrę? A może tamta ja w ogóle nie umarłą, tylko zniknęła? Albo to był tylko zły sen, bo przespałam dzisiaj tylko dwie godziny. Ta. To musiało być to.*

-Ann. A ty na nogach? –usłyszałam głos mamy dochodzący gdzieś za mną

-Tak, a co? –odwróciłam się do niej nie wiedząc o co jej chodziło

-Nie, nie nic. Zawieść cię do szkoły? –zapytała podchodząc do lodówki. Chodź stała do mnie tyłem to wiedziałam, że się uśmiecha. Tylko pozostaje pytanie: Dlaczego?

-Nie trzeba. Przejdę się.

-Nie wyglądasz najlepiej.

-Źle spałam.

-No dobrze, ale jesteś jakaś blada. Jakbyś zobaczyła ducha.

*A jak zobaczyłam możliwe, że swoją przyszłość? To się liczy spotkaniem ze zjawą?*

-Po prostu mam na pierwszej lekcji wf. –na moje słowa, mama się zaśmiała –No co?

-Nie chce ci nić mówić, ale szkoła jest dzisiaj zamknięta.

-Jak to?

-Jak to możliwe, że pamiętałaś o wstaniu, a zapomniałaś o tym, że przez następne dwa tygodnie są ferie? –zapytała o to robiąc sobie śniadanie

-Ferie?

-Dziecko ty moje. Kocham cię, ale czasami mam ochotę ciebie zatłuc.

-Ta. No to ja wracam do łóżka. –odłożyłam puste talerze do zlewu i poszłam do pokoju

Od razu rzuciłam się na łóżko, już zamykałam powieki, gdy mój telefon dał mi znać, że ktoś wysłał mi SMS-a. Wzięłam urządzenie do rąk i przeczytałam wiadomość.

Od Roya:

Hej.

Do Roya:

No część.

Od Roya:

Słuchaj.

Do Roya:

Tak?

Od Roya:

Bo ja pomyślałem sobie, że...

Do Roya:

Że?

Od Roya:

Może poszlibyśmy na randkę? Co ty na to?

*I co tu odpisać? Tak czy nie? Lubię go, ale nie wiem czy on mnie tak samo. Dziewczyno o czym ty myślisz?! Roy zaprosił cię na randkę, a ty mówisz, że on do ciebie nic nie czuje! Ach.*

Do Roya:

Z chęcią.

Od Roya:

To może dzisiaj? O szóstej po ciebie przyjadę?

Do Roya:

Okej.

Od Roya:

No to do zobaczenia.

Do Roya:

Tak. Pa.


Wyłączyłam urządzenie i wypuściłam powietrze z płuc, próbując nie zacząć piszczeć. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. *To się naprawdę stało. Roy Harper, aka Czerwona Strzała, zaprosił mnie, Ann Laurę West aka Star na randkę.*

Szybsza od gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz