Część 7 "Szczera rozmowa"

917 55 3
                                    


Wtorek, godzina 16, park w Gotham

Byłam już w parku i rozejrzałam się szukając rudej czupryny. W takich momentach żałuje, że nie miałam takiego dobrego wzroku co na przykład Zielona Strzała, czy też jego były pomocnik, Czerwona Strzała. Fajne wybrali sobie pseudonimy, pomylić się można.

-Cześć Ann. –usłyszałam za sobą znany mi głos. Odwróciłam się i od razu rzuciłam się kuzynowi na szyję

-Hej. Jak tam? –zapytałam

-Może być. –wzruszył ramionami –A u ciebie?

-Podobnie, ale mniejsza. Musimy pogadać. –ruszyłam przed siebie, a on wraz ze mną

-Ta, domyśliłem się po przeczytaniu od ciebie wiadomości.

-A pro po. Dlaczego wtedy nie spałeś?

-A ty?

-Spytałam pierwsza.

-Miałem misję.

-Udała się wam?

-Nie... znaczy tak... no... po części. –odparł zmieszany –A ty nie spałaś, bo...

-Bo nie mogłam. Tak jakoś. –wzruszyłam ramionami

-A chciałam pogadać o...

-O tym co stało się pięć lat temu. Wiem, że to... trudny temat, ale zauważyłam, że... ty mnie ignorujesz. No bo przecież. Jak się przeprowadziłam to próbowałam z tobą porozmawiać. Dzwoniłam do cioci, prosiłam cię do telefonu, a ona odpowiadała zawsze, że nie możesz. I nie wciskaj mi kitu, że ty tak nie robisz, bo ci nie uwierzę. –na moje słowa westchnął

-Tak. Ignorowałem cię, ale to tylko dlatego, że... ja... nie mogłem... nie mogłem sobie wybaczyć tego co się stało. Gdybym wtedy cię nie przekonywał to... -przerwałam mu

-To nie jest twoja wina. Zrozum. To ja się na to zgodziłam.

-Mogłaś zginąć.

-Ale żyje. I chce żyć chociaż w minimalnym stopniu jak dawniej. Proszę cię Wally. Wybacz sobie, bo ja tobie dawno wybaczyłam. –uśmiechnęłam się w jego stronę co odwzajemnił

-Spróbuje.

-A dlaczego chciałeś spotkać się w Gotham? Mogłam pobiec do ciebie.

-Wiesz... I tak chciałem tu przyjść, bo... no bo ja...

-Wykrztuś to wreszcie, zaraz pomyślę, że umówiłeś się na randkę z dziewczyną.

-Skąd to wiesz? –popatrzył na mnie zdziwiony. Spojrzałam tak samo na niego i wybuchłam śmiechem Ha ha. Ale śmieszne. –przewrócił oczami

-Prze-przepraszam Wally, ale... ale to niemożliwe.

-Ja mówię prawdę. –natychmiast przerwałam się śmiać i spojrzałam na niego

-Czyli chcesz mi powiedzieć, że mój kuzyn ma dziewczynę i umówił się na randkę... Czy to mi się śni? Niech ktoś mnie uszczypnie. –jak na żądanie Wally uszczypnął mnie w ramie –Ała. Wally. Tak się tyko mówi.

-Za późno.

-A jak się ona w ogóle nazywa ta twoja dziewczyna, o ile jej sobie nie wymyśliłeś.

-Artemis, Artemis Crock. –słysząc to imię prawie udławiłam się powietrzem

-Ty chyba sobie kpisz ze mnie.

-Nie. Nie dzisiaj. O, a żeby ci udowodnić, że nie kłamie... Artemis, chodź tu! –krzyknął do jakieś dziewczyny stojącej za mną. Odwróciłam się i zauważyłam znaną mi blondynkę idącą w naszym kierunku. Ze zdziwienia otworzyłam usta i otworzyłam szeroko oczy. Blondynka podeszła do mojego kuzyna i pocałowała w policzek

Szybsza od gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz