❁flower boy; epilogue❁

2.3K 260 108
                                    

Wspólnie spędzone dni zmieniły się na miesiące. Osobny pokój Luke'a w ogóle przestał istnieć, bo teraz spali razem. Poranki przy kawie stały się dla nich codziennością. Luke skończył szkołę i zaczął pracę w piekarnii, a Michael awansował na szefa kawiarnii. Ashton oświadczył się Calumowi i razem wyprowadzili się do Los Angeles. Hemmings od czasu do czasu spotykał się ze swoją matką, która przeprosiła go za swoje wcześniejsze zachowanie i rozwiodła się ze swoim homofobicznym mężem.

Tak wiele rzeczy zmieniło się w ciągu tego roku.

Jednego roku.

Świat Luke'a obrócił się do góry nogami, a chłopak rozpoczął lepszy rozdział swojego życia, które u boku Michaela było znacznie prostsze. Chłopcy znali się już prawie na wylot i dzielili ze sobą miliony wspomnień.

–Luke, jesteś pewny, że wszystko jest dokładnie zrobione? – zapytał Mike, przeglądając się w lustrze.

–Tak – przygryzł wargę, poprawiając rękawiczkę. – Chociaż czekaj, pochyl głowę – Hemmings delikatnie nałożył jeszcze odrobinę farby na włosy mężczyzny.

–Podobam ci się w takim kolorze? – starszy obserwował blondyna w lustrze.

–Podobasz mi się zawsze – zarumienił się chłopak, kończąc nakładanie farby.

*

–Mikey, nie rozumiem tego – jęknął, gryząc końcówkę długopisu.

–Matma?

–Niestety – westchnął Luke, chowając twarz w dłoniach.

–Nie byłem nigdy orłem, ale zobaczę co da się zrobić – zaśmiał się Michael, czytając zadanie w zeszycie blondyna.
– Przecież to jest proste, zobacz. Tutaj musisz podzielić to przez x i pomnożyć przez "a" do potęgi siódmej – mruknął mężczyzna, pisząc rozwiązanie na kartce. – Rozumiesz już?

–Tak – odparł, zapisując kolejne cyferki na kartce. Clifford w tym czasie zajmował się robieniem niewielkiej malinki na jego karku. – Mike, próbuję się skupić – westchnął.

–Przecież ja nic nie robię – wzruszył ramionami, kontynuując obsypywanie jego szyi pocałunkami.

*

–Michael! Lilia chyba rodzi – krzyknął Luke, głaszcząc uspokajająco białą kotkę.

–Żartujesz? – Mike wpadł do pokoju z ręcznikiem w dłoni. – Chodź musimy ją na nim położyć – poinstruował mężczyzna, rozkładając go na podłodze.

Chłopiec delikatnie podniósł zwierzę i ułożył je na materiale. Cały czas lekko gładził jej futerko, dokładnie obserwując co się dzieje.

Po jakimś czasie, na świecie były już trzy malutkie kociaki, które Lilia dokładnie oblizywała.

–Ten będzie nazywał się Gordon, ten Robert, a ten... – Luke po kolei wskazywał na małe zwierzątka.

–Muke – wtrącił Mike.

–Tak jak twój poprzedni kot? – zapytał blondyn, spoglądając na niego.

–Nie, tak jak połączenie naszych imion, kochanie – uśmiechnął się, przyciągając do siebie drobnego chłopca i składając pocałunek na jego wargach.

–Mike, gdzie ty mnie zabierasz? – pytał Luke, kiedy mężczyzna zawiązał mu chustkę na oczach i pociągnął za rękę.

–Niespodzianka – odparł, uśmiechając się pod nosem.

Po kilku minutach marudzenia blondyna dotarli w końcu na miejsce. Michael odsłonił chłopcu oczy, a ten zamarł, gdy zobaczył widok przed sobą. Znajdowali się na tej samej polance, na której po raz pierwszy się spotkali, tylko teraz na jej środku stał granatowy namiot z lampką w środku.

–Zostajemy tutaj na noc? – ucieszył się Luke, patrząc z iskierkami w oczach na mężczyznę.

–Tak – odparł, a Hemmings natychmiast wskoczył mu w ramiona. – Dziękuję! Wiesz, że zawsze chciałem spędzić noc pod namiotem!

–Pójdziemy tam dopiero później, a teraz możemy pooglądać gwiazdy – zaproponował starszy.

–Mam lepszy pomysł – mruknął Luke, zauważając mnóstwo kwiatków rosnących na trawie. – Chodź – pociągnął Mike'a w ich stronę, siadając na ziemi. – Będziemy pleść wianki.

–Kochanie, wiesz przecież, że nie umiem – westchnął.

–Nauczę cię – chłopiec złapał między palce małą stokrotkę i położył sobie na udzie. Zerwał jeszcze kilka innych roślinek, również kładąc je na swoich nogach. Zaczął sprawnie je ze sobą splatać, tłumacząc Michaelowi co i jak ma robić.

Po jakimś czasie Luke skończył swój wianek i założył go Michaelowi na głowę. Uśmiechnął się, odgarniając mu niesforne kosmyki włosów z czoła. Clifford również dał chłopcu swój wianek, który nie był tak piękny, ale przecież liczyły się chęci.

–Wyglądasz prześlicznie – Mike przejechał dłonią po zarumieniony policzku Luke'a. – Kocham cię, kwiatowy chłopcze.

Też cię kocham, wielki, czerwony psie.

W taki sposób zakończyła się historia dwójki chłopców, którzy razem nauczyli się co to wsparcie i pomoc drugiego człowieka. Luke nauczył się kochać, a Michael pokazał mu jak to robić.

spokojnie, niedługo będzie jeszcze dodatek z jakimiś gorącymi scenami jeśli macie na taki ochotę xx

kocham was bardzo xx

❁flower boy; muke❁✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz