2

330 25 2
                                    

Leonie

Nadchodził październik. Mama od kilku dni znowu załączyła tryb nadopiekuńczej mamuśki i nie pozwalała ani mi, ani Martinowi samemu się spakować. Kontrolowała dosłownie wszystko. Od spakowanej bielizny, przez jedzonko i proszek do prania po książki i zeszyty. Ponieważ bez problemu dostałam się na ekonomię na Monachijskim Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana mama stwierdziła, że nie ma co wynajmować mi nowego mieszkania i postanowiła ulokować mnie w jednym mieszkaniu z Martinem. Ten uzgodnił wszystko ze swoim współlokatorem i mieliśmy we trójkę spotkać się na peronie dwudziestego września. Dzień wcześniej mama zrobiła nasze ulubione dania, którymi opychałam się przez cały dzień. Kiedy żegnaliśmy się z nią rano miała łzy w oczach.

-A wydawało by się, że jeszcze wczoraj uczyliście się chodzić-otarła pojedynczą łezkę-Pilnuj jej tam, niech nie chodzi sama po ciemku, bo mogłoby się stać coś złego. Wiesz, jakie ma szczęście do nieprzewidzianych wypadków-spojrzała na mnie pobłażliwie

-Obiecuję-przysiągł jej na mały paluszek i mocno uściskał

Dołączyłam do grupowego uścisku, przez co prawie zmiażdżyliśmy mamie żebra. Kiedy powoli rozluźnialiśmy uścisk mama poprosiła mnie, żebym ja też trochę zajmowała się Martinem. Skinęłam głową i podążyłam za bratem do samochodu, którym tato miał zawieźć nas na stację. Ledwo zmieściliśmy walizki w bagażniku, a przecież wydawało by się, że wcale nie wzięliśmy dużo rzeczy. Na parkingu pożegnaliśmy się z tatą i ciągnąc torby udaliśmy się na peron. Ponieważ do odjazdu pociągu zostało nam sporo czasu usiedliśmy na krzesełkach i zaczęliśmy rozmowę. W pewnej chwili dołączył chłopak, który był w czerwcu u nas z Martinem.

-Chyba was sobie jeszcze nie przedstawiłem-oprzytomniał mój brat po chwili rozmowy z kumplem-Richard, to moja kochana młodsza siostra Leonie-podeszłam do mężczyzny i podałam mu dłoń, którą ten delikatnie uścisnął

-Miło mi, Richard jestem-uśmiechnął się delikatnie

-Leonie, ale mów mi Leo-poprosiłam odpowiadając nieco wymuszonym uśmiechem i wróciłam na swoje miejsce pozwalając im pogrąży się w dyskusji

Po kilku minutach nadjechał pociąg do którego szybko zapakowaliśmy się razem z walizami. Nie czując się potrzebna bratu i jego towarzyszowi  postanowiłam wykorzystać wolny czas na drzemkę. Czas minął mi szybko i nim się obejrzałam wysiadaliśmy już na głównym dworcu w Monachium, skąd mieliśmy ledwie kilka minut drogi piechotą do mieszkania. Nie spodziewałam się, że będzie ono tak wysoko, więc kiedy uświadomiłam sobie, że będę musiała wszystko wnosić aż na trzecie piętro lekko się załamałam. Zupełnie bez sił usiadłam na walizce.

-Coś się stało?-spytał Richard przytrzymując jednocześnie drzwi na klatkę schodową Martinowi

-Nie, wszystko gra-podniosłam się do pionu i chwyciłam za uchwyt walizki

W głowie Niemca chyba zaskoczył jakiś trybik, bo odsunął się od drzwi i zaproponował:

-Może ci pomogę? Wygląda na dość ciężką-ocenił na oko

-Dam radę-powiedziałam, chcąc udowodnić, jak silna potrafię być, a on tylko pokręcił głową

-Mam młodszą siostrę i wiem, jak wam, kobietom, zależy żeby nie pokazywać słabości, jednak przyjęcie pomocy w takiej chwili nie będzie oznaką słabości, a jedynie logicznego myślenia i racjonalnego oceniania swoich możliwości-powiedział, jakby wyuczoną na pamięć formułkę

Spojrzałam na niego, niezbyt postawnego mężczyznę, potem na swoją walizkę i stwierdziłam, że ostatecznie skorzystanie z jego propozycji może nie być takim złym pomysłem.

-Okey. Ale w zamian ja wnoszę coś z twoich rzeczy-postawiłam warunek, na co on ciężko westchnął i podał mi jedną z toreb przewieszanych przez ramię

-Kiedy wrócę ja albo Martin możesz ją wnieść, skoro tak się przy tym upierasz

Rozpromieniłam się i przytrzymałam drzwi mężczyźnie idącemu z moją torbą. Po kilku minutach wrócił i pomógł mi odpowiednio złapać wszystkie pozostałe rzeczy, po czym wziął swoje i ruszył za mną po schodach. Kiedy w końcu dotarliśmy do mieszkania byłam cała wykończona i ledwo oddychałam. Jak się okazało panowie uzgodnili, że będą we dwóch spać w salonie, a mi przypadnie pojedyncze łóżko w sypialni. Nie sprzeczałam się z nimi, bo mój brat jest niemożliwy do przekonania w tych kwestiach i zaniosłam swoje rzeczy to pokoju. Szybko położyłam je na podłodze i poszłam do kuchni pojąć się wyzwania jakim było gotowanie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zastałam tam Richarda, który spojrzał na mnie zaskoczony.

-Co tu robisz? Według Martina powinnaś nienawidzić kuchni i wszystkiego, co z nią związane...

__________________
Jak wam się podobały skoki? Ja jestem zadowolona, bo odległości były zdecydowanie imponujące. Ciekawe co się będzie działo jutro
Zuzia ❤

Czasem Warto Wykorzystywać BraciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz