Leonie
Dni dłużyły mi się coraz bardziej, mimo że optycznie stawały się coraz krótsze. Wykładowcy zawalali nas tonami coraz to trudniejszego materiału i praktycznie na każdych zajęciach była odpytka, przez co później chodziłam spać. I o ile Martin, będąc na drugim roku, miał już nieco luźniej, to u Richarda sprawa wcale nie była tak kolorowa jak mogłoby się wydawać. Trener brał go na zawody prawie tydzień w tydzień. Do tego dochodziły treningi i nie raz tygodniowe obozy, więc materiału do nadrobienia miał naprawdę sporo. W dodatku naprawdę rzadko przebywał w mieszkaniu dłużej niż cztery dni z rzędu. I mi i Martinowi zaczynało go już brakować, mimo że nie było nawet lutego. Bez niego było tak dziwnie cicho i spokojnie, że czasem zastanawiałam się, czy mój brat, którego miałam już serdecznie dość, jeszcze żyje. Bywało tak, że Tęskniłam nie tylko za jego poczuciem humoru czy manierami, ale też za tymi przedziwnymi nawykami, które miał Freitag. W końcu kto normalny kładzie poduszkę pod stopami zamiast pod głową, albo w środku zimy śpi w samych dresach tłumacząc się "upałem". Chyba tylko on potrafił zachowywać się w każdej, nawet najbardziej nieprzewidzianej sytuacji i zawsze znajdywał czas żeby mi coś wytłumaczyć, albo pomóc. teoretycznie mój brat też powinien tak umieć, ale prawda była zupełnie inna. Coraz częściej przyłapywałam się na wyczekiwaniu jego skoku na konkursie, jakby widok jego charakterystycznej, na swój sposób uroczej twarzy, był w stanie poprawić mi humor na kolejnych kilkadziesiąt godzin. Nikomu bym się do tego nie przyznała, ale mój kalendarz zaczął wyglądać tak, że pozaznaczane były w nim tylko daty przyjazdów, odjazdów i konkursów Richarda, oraz ważnych sesji. Pomimo, że uczyłam się mnóstwo moje oceny zaczęły się stopniowo pogarszać. Na początku zwalałam winę na stres i przemęczenie organizmu, ale w końcu nie mogłam przekonać nawet siebie samej do tej wersji. Martina prawie nie było, więc przeważnie przesiadywałam sama, co bardzo odbiło się na moim życiu towarzyskim. Odżywałam dopiero kiedy miałam jakikolwiek kontakt z Freitagiem. Jednak nie brałam pod uwagę jego braku w czasie szukania przyczyny gorszej dyspozycji. Na początku lutego jednak, w jednym z konkursów w Ruce Niemiec upadł. Z boku wyglądało to dość groźnie, więc nie mogłam usiedzieć na miejscu i zdenerwowana zastanawiałam się, czemu on wciąż nie odbiera. Kontakt z nim wrócił dopiero w poniedziałek po południu, kiedy wszedł do mieszkania. Był nieco poobdzierany na twarzy, a jego zabandażowane kończyny nie wskazywały na nic dobrego, ale cały czas szeroko się uśmiechał. Kiedy zobaczyłam go po drugiej stronie drzwi zaczęły się we mnie kłębić różne emocje. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że nic poważniejszego mu się nie stało, a z drugiej chciałam go porządnie ochrzanić za to, że nie odbierał telefonu, ani nie odpisywał na SMS'y. Stałam niezdecydowana na progu, niezdolna do wykrztuszenia ani jednego słowa, więc on tylko pokręcił głową i rozłożył ręce jak do uścisku. Nie zastanawiałam się długo i mocno, ale jednocześnie delikatnie go przytuliłam. Po kilku sekundach jednak się odkleiłam, co był dość trudne z powodu silnych ramion dociskających mnie do niego i uderzyłam go w głowę. Nie był to mocny cios, ale on teatralnie złapał się za głowę, o ile z unieruchomionymi palcami można cokolwiek złapać.
-A to było za co?-spytał oburzony
-Bo się o ciebie martwiliśmy z Martinem, ty idioto!-krzyknęłam łamiącym się głosem i przetarłam rękawem oczy wycierając w niego łzy
On natomiast, zamiast okazać jakąkolwiek skruchę uśmiechnął się lekko i pogłaskał mnie po włosach.
-Przepraszam. Następnym razem będę pamiętał, żeby nie zgubić telefonu-puścił mi oczko i ściągnął trzymany do tej pory na barku plecak-Zaraz wracam. Muszę jeszcze skoczyć po walizkę zanim mi ją ktoś gwizdnie-niemal w mgnieniu oka zbiegł po schodach, o mało co nie spadając z nich kiedy natknął się na jeden z roztopionym śniegiem
Zaklął głośno, a po chwili na całej klatce schodowej dało się słyszeć jego sapanie. Po kilku wyczerpujących minutach zawędrował na nasze piętro, a ja wróciłam do naszej poprzedniej rozmowy.
-Że niby jakim następnym razem?-spytałam podejrzliwie rzucając mu karcące spojrzenie i opierając ręce na biodrach
-Ło, ło, ło, spokojnie-cofnął się odrobię jednocześnie zamykając drzwi-Nic przecież nie planuję, ale w tym sporcie może zdarzyć się wszystko-wzruszył ramionami-Ale czekaj, czekaj-zajarzył po chwili kiedy siedzieliśmy w salonie pijąc herbatę-To by znaczyło, że jednak mnie aż ta bardzo nie nienawidzisz jak twierdzi Martin!-stwierdził, a moje uszy momentalnie się zaczerwieniły
-Skąd on niby mógłby wiedzieć coś takiego?-burknęłam cicho, co przyprawiło mężczyznę o niezły napad śmiechu
-Z twojego pamiętnika oczywiście-oznajmił opierający się o framugę Martin-Dobrze cię widzieć stary-wyszczerzył się zupełnie ignorując moje zabójcze spojrzenie
_____________
Uhuhu, Prevce nam się rozmnożyły. Jaka był wasza reakcja? Ja aż upuściłam z wrażenia telefon 😂😂
CZYTASZ
Czasem Warto Wykorzystywać Braci
Fiksi Penggemar"-Odzywaj się, ok?-poprosiłam, a on pokiwał głową" Kto kogo poprosił? Czemu? Co zmieni to w uporządkowanym życiu Leonie? Tego dowiecie się właśnie tu Wiem, że są osoby, którym nie podoba się tytuł. Fakt, może najlepszy to on nie jest, bo nie umiem w...