11

219 19 10
                                    

Leonie

Czas jakby uciekał mi przez palce. Wydaje się jakbyśmy dopiero wczoraj zaczęli studia, a jednak już jutro zaczynamy ferie zimowe. Mimo czekających mnie siedmiu dni wolnego od uczelni nie tryskałam entuzjazmem. Wszystko przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Na swoim ostatnim posiedzeniu postanowił zorganizować Igrzyska Olimpijskie akurat wtedy, kiedy u nas wypadało wolne. Skutkiem tej decyzji było to, że Richard, zamiast wrócić z nami do domu musiał już cztery dni wcześniej lecieć ze swoją kadrą do PeyongChang*. Na szczęście jednak nie zapomniał o nas, bo kiedy miał czas i była jakaś przyzwoita godzina w obu strefach czasowych dzwonił na krótką rozmowę. Pierwsze zawody z jego udziałem miały odbyć się akurat tego dnia, kiedy wracaliśmy do domu, jednak o bardzo nieprzyzwoitej porze, bo aż o dwudziestej trzeciej trzydzieści. I mimo że byłam niesamowicie zmęczona podróżą, a były to jedynie kwalifikacje, zasiadłam przed telewizorem. Powieki samoistnie mi opadały,  ale wciąż zachowywałam przytomność umysłu. W końcu skoczył ten, na którego występ czekałam. Niestety jego skok okazał się niezbyt dobry i uplasował go kilka miejsc za tymi, których awans był już pewien. Kiedy zobaczyłam, że moje trzymanie kciuków już i tak nic nie pomoże poddałam się. Zakończyłam walkę z sennością zero-jeden dla niej. Kiedy w najlepsze przebywałam w swojej własnej, dziwnej krainie snów coś gwałtownie mnie z niej wyrwało. Tym czymś okazał się być Martin potrząsający mną energicznie.

-Co ty do jasnej cholery wyczyniasz?-spytałam półprzytomnym głosem mrużąc powieki-Daj człowiekowi się wyspać-strąciłam jego wielką łapę  z ramienia i ległam z powrotem na kanapę

Moje wysiłki jednak na niewiele się zdały, bo mój brat mocno się zbulwersował.

-Że to niby ja nie pozwalam ci spać?!-spytał oburzony-Nie rozśmieszaj mnie.-powiedział zły-To twój telefon już od jakichś dwóch godzin nie pozwala spać MI-rzucił mi urządzenie-Zrób coś z tym, bo go wyrzucę-pogroził mi palcem i wrócił na górę

Odblokowałam urządzenie i zobaczyłam siedemnaście nieodebranych połączeń od Richarda.

~Pewnie potrzebuje się komuś wygadać po tym jak mu nie poszło-pomyślałąm i najszybciej jak się dało oddzwoniłam

Freitag odebrał prawie natychmiast.

-Widziałaś kwalifikacje?-spytał podekscytowany-Było niesamowicie! Te emocje; coś wspaniałego-rozmarzył się

-Przez ekran nie bardzo dało się to poczuć-zachichotałam-Szkoda, że nie awansowałeś-powiedziałam głosem z nutką smutku

-Naprawdę? W takim razie Walter coś mi chyba źle powiedział-zaśmiał się-Co prawda jako numer pięćdziesiąty, ale jednak przeszedłem dalej-wyjaśnił kiedy już nieco się uspokoił

-Jak to?-zdziwiłam się-Przecież po swoim skoku byłeś daleki od awansu-powiedziałam na głos myśl, która przebiegła mi po głowie

-Nie pamiętasz zasad?-spytał na pewno szeroko się uśmiechając-Kiedy ktoś skoczy słabiej od ciebie robisz się coraz bliższy awansu-powiedział, kiedy nagle go chyba olśniło-Zasnęłaś!

-To nie tak!-próbowałam zaprzeczyć-Ja tylko... Jakby to ładnie powiedzieć...

-Walnęłam w kimono-dokończył wciąż wesoło się śmiejąc

-Było późno, a ja cały dzień jechałam-burknęłam zła

-Nic przecież nie mówię-złagodniał-Bardzo mnie cieszy, że mimo wszystko oglądałaś chociaż część-powiedział delikatnie, jakby chciał pogłaskać mnie po głowie

-Ale do twojego skoku wytrzymałam-powiedziałam dumna ze swojego osiągnięcia

-I jak ci się podobał na tle innych?-zapytał

-Był trochę krótki, ale za to zrobiłeś ładny telemark-stwierdziłam po chwili namysłu

-Trener stwierdził podobnie, więc można powiedzieć, że masz już oko godne eksperta-powiedział pogodnie

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, aż ktoś coś do niego krzyknął.

-Musimy kończyć. Wiesz, u nas dochodzi już dwudziesta trzecia i inni chcieliby już iść spać-wyjaśnił

-W porządku. W takim razie miłych snów ci życzę

-A ja tobie udanego dnia. Paa-rozłączył się, a ja z szerokim uśmiechem na ustach podniosłam się z fotela, na który usiadłam w trakcie rozmowy

Szybko się ubrałam, nie chcąc tracić więcej dnia i zadzwoniłam do starej koleżanki z klasy, która ten rok zamierzała spędzić w domu, a dopiero potem iść na studia i spytałam, czy nie miałaby ochoty gdzieś ze mną wyjść. Ponieważ ochoczo przystała na moją propozycję wyszłam z domu i po dziesięciu minutach byłam w umówionym miejscu. Ona przyszła niewiele po mnie i razem poszłyśmy się przejść jednocześnie wymieniając się odczuciami na temat ostatnich kilku miesięcy. Miło spędziłyśmy razem czas, umawiając się, że około siedemnastej wpadnę do niej na maraton filmowy, ponieważ dzisiaj siedzi w domu sama. Jak postanowiłyśmy tak też się stało, jednak w środku drugiego filmu rozdzwonił się mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz od razu odebrałam, a kiedy po drugiej stronie odezwał się Richard bardzo się ucieszyłam. Z uśmiechem na ustach porozmawialiśmy chwilę, po czym wyjaśniłam mu, że nie jestem w domu i obiecałam zadzwonić później, na co on "złapał mnie za język" i zakończył połączenie. Kiedy odłożłam telefon zauważyłam, że Dina ma dziwną minę.

-No co?-spytałam nie rozumiejąc powodu jej konsternacji

-Tylko kolega ze studiów brata, co?-poruszyła dwuznacznie brwiami, a ja walnęłam ją w głowę

*Nie zgadza się z prawdą, bo wydarzenia dzieją się pięć lat temu, kiedy igrzysk akurat nie było, ale te w Korei bardzo mi tu pasowały

**Bardzo wiele faktów dość mocno tu naciągam, ale nie gniewajcie się

_____________________
Rozdział dla Crezy_Me za jej wspaniałe komentarze. Nawet nie wiecie, jak miło jest czytać takie rzeczy ❤❤

Czasem Warto Wykorzystywać BraciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz