Leonie
Czas. Zjawisko, które jest tak nieprzewidywalne jak co najmniej moja mama na święta. Wtedy, kiedy robisz coś przyjemnego pędzi jak szalony, nie dając ani chwili wytchnienia skracając te miłe momenty do minimum, ale kiedy to tobie gdzieś się spieszy on sprawia wrażenie, jakby właśnie był na wakacjach. Przez pierwsze dziewiętnaście lat swojego życie nie odczułam tego jakoś bardzo. Zawsze starczało mi go i na obowiązki i na odpoczynek. Moja "przyjaźń" z czasem skończyła się jednak prawie tydzień po moich dzięwiętnastych urodzinach, kiedy zostałam dziewczyną niemieckiego skoczka narciarskiego-Richarda Freitaga. Od tamtej chwili znienawidziłam weekendy, które wlokły mi się niemiłosiernie i pokochałam poniedziałki, kiedy mężczyzna wracał po zawodach. W zimie, kiedy praktycznie nie miał dla mnie czasu, spędzaliśmy ze sobą średnio trzy dni w tygodniu, co było dla mnie straszne, ale jednocześnie dawało mi chwile ukojenia. Jego długie nieobecności nadrabialiśmy jednak z nawiązką kiedy sezon skoków narciarskich się kończył. Richard, tak jak większość skoczków, dostawał wtedy zasłużony, około dwutygodniowy urlop, w czasie którego nie miał żadnych spotkań z trenerem czy kadrą. Chodziliśmy wtedy na randki i dużo rozmawialiśmy, aby choć trochę się sobą nacieszyć. Dlatego od ostatniego weekendu marca, aż do połowy listopada, sobota i niedziela stawały się moimi ulubionymi dniami, których wyczekiwałam z niecierpliwością. W listopadzie wszystko zaczynało się od nowa, a rutynowe, samotne piątki, soboty i niedziele na nowo gościły w moim kalendarzu. W tym roku na szczęście kończyłam studia, więc nawał roboty odejdzie w zapomnienie, a ja będę mogła skupić się bardziej na swoim ukochanym. Od kilku lat mieszkaliśmy już we dwoje. Martin na stałe wyniósł się do Rity, każąc kumplowi "trzymać łapy z daleka od jego małej siostrzyczki", i tylko czasem wpadał do mnie w odwiedziny, więc moim jedynym pocieszeniem i możliwością odezwania się były telefony do różnych osób. Spędzałam godziny na rozprawianiu z moją przyjaciółką, mieszkającą na drugim końcu kraju, o różnych rzeczach, od kolorów kubków, które powinna upić rodzinie na święta na tych bardziej poważnych tematach kończąc. Uwielbiałam te chwile, ale jeszcze bardziej od nich wolałam podziwiać skoki-największą pasję mojego chłopaka. Uwielbiałam przyglądać mu się kiedy siadał na belce, odpychał się i szybował nad zeskokiem. Kiedy cieszył się z udanego skoku moje serce rosło o kilka rozmiarów, a gdy machał rękami zły na siebie, starałam się z całych sił przesłać mu swoje wsparcie. W ciągu prawie sześciu lat doszłam niemal do perfekcji w oczekiwaniu jego powrotu, więc z każdym sezonem wydawało mi się, że zawody kończą się szybciej. W 2017 też tak było. Co prawda w międzyczasie czekało mnie dużo egzaminów, ale mimo to końcówka marca nadeszła błyskawicznie. Zawody w Planicy jak zawsze cieszyły się wyjątkowo dużą liczebnością kibiców skoków narciarskich i niesamowitą dawką emocji dla każdego fana tej dyscypliny. Nie obyło się oczywiście bez dyskwalifikacji, wzruszeń czy smutków, ale w ogólnym rozrachunku każdy kraj miał prawo do bycia dumnym ze swoich reprezentantów. Nawet jeden z reprezentantów Kazachstanu, kraju raczej nie będącego światowym ośrodkiem skoków narciarskich, mógł pochwalić się zdobyciem aż dwudziestu sześciu punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Najwięcej powodów do radości mieliśmy jednak my, Niemcy, a w szczególności ja, ponieważ to właśnie mój ukochany wygrał kryształową kulę z przewagą dwustu osiemnastu punktów nad drugim Andersem Fannemelem. Trzecie miejsce zajął za to, co było wielkim zaskoczeniem, Michael Hayboeck, który z pomocą przyjaciela (oczywiście tylko przyjaciela xd dop.aut.) Stefana Krafta pozbierał się po słabszym sezonie i dosłownie wydarł tę pozycję w ostatnim konkursie Domenowi Prevcowi, który naburmuszony chodził teraz gdzieś po mieście. Ceremonia uhonorowania trzech najlepszych soczków w sezonie odbyła się tego samego dnia co ostatni konkurs. Richard, mimo sporej przewagi zachowywał się dziwnie od kiedy tylko tu przyjechaliśmy. Wydawać się mogło, że mnie unikał, a kiedy już ze mną przebywał nie patrzył mi w oczy. Z początku zwalałam wszystko na stres, ale kiedy po ostatnich zawodach nic się nie zmieniło zaczęłam się niepokoić, że coś jest nie tak. Nie udało mi się zmusić go do powiedzenia co się dzieje, więc zostawiłam go w spokoju, żeby dać mu pomyśleć. W niedzielę wieczorem odbywała się huczna balanga, gdzie skoczkowie i ich partnerki mogli się wyluzować po całym sezonie wyjazdów i rozłąki. Jako dziewczyna jednego z nich również zostałam zaproszona, więc ubrałam się w sukienkę, którą Freitag podarował mi na naszą pierwszą rocznicę i poszłam do naprawdę sporej sali. Przed wejściem do niej stał wielki bohater minionej zimy, który kiedy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się. Podchodząc do mnie przesunął wzrokiem po mojej sylwetce i uśmiechnął się szeroko.
-Cześć Leo-pocałował mnie w policzek i wręczył bukiet pięknych, białych jak śnieg, który powoli roztapiał się na Letalnicy, róż-Masz ochotę się ze mną przejść?-spytał wyciągając w moją stronę ramię, które przyjęłam po krótkiej, wręcz symbolicznej, chwili namysłu
Spacerowaliśmy przy pięknie oświetlonej mamuciej skoczni, która swoim rozmiarem onieśmielała każdego, kto przy niej stanął. Na mnie, mimo że widziałam ją po raz piąty w życiu dalej robiła powalające wrażenie, sprawiając, że nie byłam w stanie nawet wyobrazić sobie skoku na niej. W pewniej chwili Richi zatrzymał się i mocno mnie przytulił.
-Nie zimno ci?-spytał spoglądając na moje ramiona okryte jedynie cienkim materiałem sukienki
-Ani trochę-pokręciłam głową-Jest idealnie-oparłam swoją głowę o jego ramię
-Przepraszam za to, jak zachowywałem się odkąd tu przyjechaliśmy-odezwał się przerywając ciszę
-Doskonale cię rozumiem. Konkursy tutaj, tyle kibiców, w dodatku pokładano w tobie wielkie nadzieje. Miałeś prawo być zestresowany-Niemiec zamrugał oczami
-Och Leo, konkursy zawsze będą tylko konkursami. Jeszcze wiele z nich czeka mnie w życiu, więc to, czy wygram, czy będę drugi nie miało dla mnie większego znaczenia
-W takim razie dlaczego chodziłeś taki spięty? Skoro to nie przez konkursy to przez co?-przerwałam mu
-Bo widzisz w życiu każdego faceta przychodzi taki moment, kiedy trzeba podjąć niezwykle ważną decyzję, która może zmienić całe jego życie. Tą właśnie decyzję podjąłem tuż przed przyjazdem tutaj. Ułożyłem nawet całą przemowę, której obsesyjnie próbowałem nauczyć się na pamięć, przez co nie mogłem skupić się na niczym innym. Przed samym wyjściem doszedłem jednak do wniosku, że bez sensu będzie klepać coś z pamięci, więc postanowiłem powiedzieć po prostu to co myślę. Leonie, znamy się długo. Wiem o tobie pewnie więcej niż ty sama kiedykolwiek się o sobie dowiesz. Wiem jak lubisz spać i jak bardzo tęsknisz za mną kiedy mnie nie ma. Mam wrażenie, że nie jestem w stanie dłużej bez ciebie żyć, dlatego postanowiłem wreszcie zebrać wystarczająco odwagi aby spytać ciebie, Leo, czy znając wszystkie moje wady i zalety podejmiesz się tego wyzwania i spędzisz ze mną resztę swojego życia-spojrzał mi prosto w oczy
Z powodu łez, które zebrały się w kącikach moich oczu miałam trudność z dokładnym przyjrzeniem się oczom Richard, ale byłam pewna, że widniała w nich tylko bezwarunkowa miłość. Miłość do mnie. Miłość tak wielka, że prawdopodobnie mnie samej nie było by na taką stać. A jednak stałam tutaj przed tym wspaniałym mężczyzną mając możliwość wybrania życia z nim do końca moich dni. Nie byłam w stanie mówić, więc tylko energicznie pokiwałam głową i rzuciłam się aby przytulić ukochanego, który dał radę ustać na nogach. Złapał mnie w talii i podniósł nieco do gór tak, że nasze oczy były na równym poziomie i pocałował. Oddawałam pieszczotę równie mocno co on, aby w końcu wrócić na ziemię w celu zaczerpnięcia powietrza. Oboje ciężko oddychaliśmy łapczywie pobierając spore ilości tlenu, który z płuc rozprowadzany był po całym ciele. Spojrzałam na twarz mężczyzny, która w całości pokryta była czerwonymi wypiekami zapewne nie mniej niż moja własna. Szybko podjęłam decyzję i złapałam Niemca za rękę. Cały czas spoglądając w jego oczy pociągnęłam go do mojego pokoju hotelowego, gdzie spędziliśmy cudowne chwile i nie mam tu na myśli jedynie rozmowy.
_______________________
Z powodu tego, że część z was prawdopodobnie, tak jak ja, ma końcowosezonowego doła, oto kolejny rozdział na "pocieszenie" (mnie w tej chwili zdecydowanie bardziej martwi prawdopodobieństwo zakończenia przez Simmiego kariery 😭😭😭[jeszcze bardziej dołuje mnie to, że w niedzielę przed konkursem to przepowiedziałam] nie wyobrażam sobie skoków bez niego😭😭)
![](https://img.wattpad.com/cover/113517562-288-k321943.jpg)
CZYTASZ
Czasem Warto Wykorzystywać Braci
Fanfiction"-Odzywaj się, ok?-poprosiłam, a on pokiwał głową" Kto kogo poprosił? Czemu? Co zmieni to w uporządkowanym życiu Leonie? Tego dowiecie się właśnie tu Wiem, że są osoby, którym nie podoba się tytuł. Fakt, może najlepszy to on nie jest, bo nie umiem w...