Rozdział XXII

174 12 0
                                    

         - CO?! - zawołała przerażona Trixie.
         Znajdowała się wraz ze Starlight i Spike'iem w swojej przyczepie. Zatrzymała się w Canterlocie, żeby występować przed mieszkańcami stolicy. Zeszłej nocy fioletowa klacz przyszła do niej w okropnym stanie, dopiero teraz opowiedziała jej co się stało.
        Dzień wcześniej Starlight odwiedziła zamek w celu przekazaniu Celestii listu od Twilight. Jednorożec spędził jednak cały dzień na szukaniu księżniczki. Kiedy w końcu udało jej się znaleźć panią dnia, odkryła, że przekazanie jej wiadomości będzie niemożliwe...
          Starlight nie mogła wymazać z pamięci obrazu tych upiornych oczu... Doskonale pamiętała jak wchodziła do starej biblioteki, jak Spike odnalazł tajne przejście i kiedy ją zobaczyła...
           Celestia była inna. Białko jej oczu było brązowo-czerwone, a tęczówki żółte. Przez chwilę śmiała się szaleńczo, po czym rzuciła się na Discorda. Draconequus próbował unikać jej ataków, jednak był wyraźnie rozkojarzony i wkrótce, trafiony potężnym zaklęciem wylądował na kamiennej ścianie. Wcześniej jednak upuścił jakąś dziwną księgę. Celeatia podeszła do niej i ją podniosła. Wtedy ponownie wybuchnęła śmiechem, po czym jej grzywa i ogon przeobraziły się w płomienie.
        Więcej Starlight nie wiedziała. Kiedy pani dnia przeobraziła się w Daybreaker, fioletowa klacz uciekła wraz ze smokiem. Wiedząc, że Trixie przebywała wtedy w Canterlocie, od razu pobiegli do jej przyczepy.
          Z samego rana Starlight powtórzyła przyjaciółce wszystko co widziała. Niebieska klacz była przerażona.
        - Co my teraz zrobimy? Co my teraz zrobimy? - panikowała iluzjonistka.
        - Uspokuj się Trixie!Musimy coś wymyślić! - Starlight przywołała przyjaciółkę do porządku.
        - Masz już jakiś pomysł, prawda? - zapytała z nadzieją srebrnogrzywa klacz.
        - Cuż... Tak naprwadę to liczyłam, że ty coś zaproponujesz - uśmiechnęła się niepewnie fioletowa klacz.
         - Starlight, przecież to ty jesteś uczennicą księżniczki przyjaźni, potężnym jednorożcem, który pokonał Chrysalis. To ty możesz coś zdziałać, a nie ja. Ja mogę ci tylko odrobinę pomóc.
         - Ale, Trixie... Sama nic nie wymyślę! Zróbmy burzę mózgów, razem na pewno coś wymyślimy.
          - No... Dobrze.
          - Świetnie. Ktoś ma już jakiś pomysł?
          - Może tak byśmy zapytali się Twilight o radę? - zaproponował smok.
          - Spike, to świetny pomysł. Wprawdzie, nie rozwiązuje problemu, ale Twilight na pewno nam coś doradzi - podsumowała Starlight.
              Wkrótce wzięła się do pisania listu. Chciała w nim dokładnie przedstawić sytuację, ale jednocześnie nie dramatyzować zbytnio, żeby Twilight nie myślała, że nie panują nad sytuacją.
          Po jakimś czasie wiadomość była skończona. Starlight zrolowała ją ładnie w zwój, po czym podała smokowi.
          - Spike, możesz to wysłać?
          - Jasne - odpowiedział ochoczo, po czym dmuchnął swoim smoczym oddechem w list, który przeobraził się w liliowo-zieloną mgiełkę i wyleciał przez okno.
          - No, czyli sprawa listu jest załatwiona. Ktoś coś jeszcze wymyślił?
          - Ja mam propozycję - powiedziała nieśmiało Trixie. - Może wyjedźmy do Kryształowego Imperium? Podpbno jest tam pięknie o tej porze roku.
             - Trixie!
             - OK, nie było tematu. To może po prostu pójdźmy do Celestii i zapytajmy się jej, czy wszystko w porządku. Było późno, może coś ci się przewidziało. Przecież Celestia nie może stać się demonem, ot tak.
         - Nie, Trixie. Nic mi się nie przewidziało. Wątpie by pójście do Celestii coś dało, ale w jednej rzeczy się z tobą zgadzam: nie rozumiem, jakim cudem Celestia stała się Daybreaker. Przecież ona jest taka idealna, wspaniała, mądra, dostojna...
           - Myślę, że zrozumieliśmy o co ci chodzi - przerwała przyjaciółce niebieska klacz.
           - Trudno, teraz nic nie możemy zrobić, dopuki nie dostaniemy odpowiedzi. Musimy czekać...
          Tu fioletowa klacz przerwała, ale po chwili coś sobie przypomniała i ponownie zabrała głos.
          - O, Trixie... Myślę, że powinnaś wiedzieć... Mam też, chyba dobre wiadomości.
          - To znaczy?
          - W Equestrii pojawił się kolejny alicorn.
          - Proszę?! - Trixie była zaskoczona, nie spodziewała się takiej wiadomości.
          - Tak, przynajmniej tak napisała do mnie Twilight.
           - Kiedy się o tym dowiedziałaś?!
           - Wczoraj popołudniu...
           - O mamciu!.. Musimy się z nią zapoznać, musimy przygotować jakieś przyjęcie powitalne, jakiś nowy program... Nie, nie, to odpada przecież Daybreaker... Co my zrobimy, co my...
          - Trixie, uspokuj się!
          Klacz zamilkła na chwilę. Uspokoiła się, po czym zaczęła nad czymś się zastanawiać.
          - To chyba dobra wiadomość, kolejna księżniczka na pewno nam pomoże z Daybreaker. Wprawdzie wywoła to chaos w Equestrii, ale...
           - Trixie, to nie jest księżniczka...
           - Nie? - błękitny jednorożec był mocno zadkoczony. - Nieważne, ona na pewno posiada potężne magiczne moce, z pewnością nam...
           - A dlaczego od razu zakładasz, że to nie jest ogier? - spytał lekko poirytowany smok.
           - Och, Spike... Przecież każdy wie, że nie ma ogierów alicornów - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy Trixie.
           - Właśnie w tym problem. To jest ogier alicorn - rzekła Starlight.
             Niebieska klacz popatrzyła się chwilę nieobecnie na przyjaciółkę, po czym spytała szybko nie zmieniając wyrazu twarzy.
           - Robisz sobie ze mnie żarty, tak?
            - Nie, jeśli już ktoś robi sobie żarty to Twilight. Spójrz na to.
             Wtedy pokazała iluzjonistce list od księżniczki przyjaźni. Klacz szybko przejrzał jego zawartość, po czym spojrzała na przyjaciół.
           - Michell Minor?.. Co za dziwne imię... I przy okazji, świetnie ci poszło utrzymanie tego w tajemnicy.
          - Trixie!!!
          - Ok, już się nie odzywam. Czekamy na odpowiedż Twilight.
                    * ~ * ~ *
          Celestia, a dokładniej Daybreaker, siedziała triumfalnie na tronie. Po swojej prawej stronie miała wielką klatkę, w której uwięziła Discorda. W sumie, nie wiedziała, czemu go wtedy nie wykończyła. To pewnie zasługa Celestii... Miała do niego słabość od samego początku... W każdym razie, teraz znajdował się u jej boku, musiał obserwować wszystko, co będzie robić.
         - Moja droga, może byś tak uwolniła Celestię, nie to żebym cię do czegoś zmuszał czy coś ale rozumiesz, twoje zachowanie dalece odbiega od normy kulturalnego zachowania, nie uważasz, że należy to zmienić?
          W odpowiedzi Daybreaker zaczęła się śmiać. Nie traktowała poważnie swojego więźnia.
           - Och, Discordzie... Moje zachowanie z założenia ma być niekulturalne, delikatnie mówiąc - powiedziała powstrzymując śmiech, po czy wstała i podeszła do okna.
           - To takie zabawne - kontynuowała - Od samego początku ostrzegałam was, że sami doatarczycie mi to, czego szukam, a wy nic z tym nie zrobiliście. Byliście moimi marionetkami.
            - Jakim cudem przejęłaś władzę nad Celestią? Przecież ona z tobą wygrywała - spytał draconequus.
           - Mylisz się. To też była moja gra. Ja od samego początku byłam w stanie przejąć umysł twojej księżniczki, ale czekałam na odpowiedni moment. To Celestia musiała odnaleźć księgę, a nie ja.
            - Ale po co ci ta księga? Przecież ona może cię zniszczyć!
            - Nie, ona nic mi już nie może zrobić. Ona może tworzyć nowe demony, takie jak ja, czy Nightmare Moon, ale nie może ich niszczyć. A co do księgi... Wkrótce się dowiesz, po co mi jest potrzebna... I to już niedługo...
         - Moja KC z tobą wygra, ja to wiem.
         Wtedy Daybreaker ponownie się roześmiała. Kiedy już się uspokoiła, przemówiła.
         - Miłość... Słabość, której ulega wiele postaci, które mogłyby stać się kimś...
            - Uważaj na słowa... Podobno Chryśka mówiła podobne słowa (tak mi moje słoneczko opowiadało) chwilę przed tym jak ją pokonano. To przynosi pecha.
          - Dla mnie nie istneje coś takiego jak szczęście czy pech. Dla mnie istnieje siła i władza. Moja władza.
           - A Luna?
           - Ta mała dziewuszka żyje przeszłością, a ci co nie patrzą w przyszłośc nie istnieją. Jestem potężniejsza. Jak tylko się pojawi, zniszczę ją...
          - Ale i tak to Celestia zniszczy ciebie - Discord odpowiedział w taki sposób, jakby była to rzecz oczywista. Jednak jego słowa wywołały w ognistym demonie tylko szaleńczy śmiech.
          - Zrozum to wreszcie. Celestia przepadła w swoim własnym umyśle! Teraz jest już tylko Daybreaker! Już na ZAWSZEEE!!!
         Po tych słowach Daybreaker już tylo śmiała się szaleńczo. Wygrała. A przynajmniej tak myślała...

My Little Pony  Return of Ancient Time  Cienie Przeszłości     [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz