Rozdział XXX

156 12 1
                                    

            Shining Armor otworzył oczy. Znajdował się w dziwnym miejscu. Nie było tam ziemi, nieba, ścian, tylko sama przestrzeń w klorach łagodnego błękitu wypełniona jaśniejącymi punktami.
          - Co się stało? I gdzie ja jestem? - rozmyślał na głos. - Halo! Ktoś mnie słyszy?!
          - Witaj Shining Armorze - za ogierem rozległ się głos. Zaskoczony jednorożec odwrócił głowę. Za nim znajdowali się Michell, Kris i Vittoria.
            - Michell? Kris? Vittoria? To wy?
           - W rzeczy samej - przytaknęli.
           - Gdzie my właściwie jesteśmy? - zapytał po chwili milczenia Armor.
            - W tej chwili nie jest istotne gdzie jesteśmy, lecz dlaczego tu jesteśmy - zaczął najstarszy z trójki.
           - Proszę? - spytał zbity z tropu jednorożec.
            - To co się teraz stanie odmieni cię na zawsze - kontynuował młodszy brat.
           - Otrzymasz swój wielki dar - zakończyła siostra.
           Shining Armor wpatrywał się w trójkę alicornów nie wiedząc co powiedzieć. W końcu kiedy zrozumiał co do niego mówili, zebrał myśli i odpowiedział.
            - Ja... Ja nie rozumiem...
            - Wkrótce wszystko stanie się jasne - odpowiedziała Vittoria.
            Czwórka kucyków ruszyła. Szli przez przestrzeń w milczeniu. W końcu ciszę przerwał Minor.
            - Podczas misji dokładnie cię obserwowaliśmy Armorze.
            - Oprócz tego sporo rozmawialiśmy o tobie z Celestią - dodał Waterfall.
             - I uważamy, że jesteś godny swojego dziedzictwa - zakończyła Vittoria.
           - Ale... O czym wy mówicie?- jednorożec nie krył zdumienia. Nie wiedział o co chodziło trójce.
           Tamci jednak mu nie odpowiedzieli. Zamiast tego ustawili się w kształt trójkąta, w którego centrum stanął Armor.
         - Pora uwolnić twoje prawdziwe ja - powiedział najstarszy alicorn, po czym cała trójka użyła swojej magii.
              Wtedy z klatki piersiowej jednorożca wydobyło się bezkształtne, świecące coś o kolorze jego aury magicznej. Chwile później zaczęło krążyć wokół ogiera i wzniosło go nad ziemię.
            - Co się dzieje?! - zawołał przestraszony Armor, jednak wkrótce się uspokoił. Zrozumiał, że to coś jest i zawsze było częścią jego. Wtedy światło znowu pochłonęło ogiera.

                         * ~ * ~ *

           Twilight stała rozdygotana na brzegu jeziora. Cadence i Rarity zostały szybko poinformowane przez Trixie o zdarzeniu i już zdążyły przyjść na miejsce. Starlight w tym czasie pocieszała lawendową klacz.
          - Na pewno nic mu nie jest. Pewnie...
          - Pewnie co?! - zdenerwowała się Twilight. - On przepadł!
          - Chwilka, skarbie. Czy mogłabyś mi opowiedzieć jak to się stało? - spytała Rarity, a kiedy usłyszała całą historię dodała:
           - O rety! To musiało wyglądać tak samo, jak zniknięcie ciebie. No wiesz, klejnoty harmoni, nowe skrzydła, korona...
           - Mówisz poważnie? - spytała Sparkle. - Naprawdę tak zniknęłam?
           - Mniej więcej tak. Potem trochę ciebie nie było, a jeszcze później na niebie pojawił się twój znaczek...
            Wtedy światło zalało polanę. Nad koronami drzew zajaśniał znak błękitnej tarczy z fioletową gwiazdą.
             - O! Mniej więcek w taki sposób się pojawił - dodała szybko Rarity.
             Wtedy znaczek zaczął powoli opadać ku ziemi, aż wylądował przed kucykami. Stopniowo z blasku zaczął wyłaniać się Shining Armor.
             - Shining Armor? - spytała niepewnie Cadence. - Czy to ty?
             Spytany nie odpowiedział. Powoli wstał, po czym rozłożył szeroko skrzydła.
             - Jejku... - wyszeptała tylko Starlight.
           - Shining Armor ! Shining Armor! To niesamowite! - bodpiegła do brata Twilight i zaczęła wokół niego skakać. - Dostałeś swoje własne skrzydła!
           Ogier przyglądał się ze zdziwieniem nowej części ciała. Wtedy podeszła do niego Cadence.
           - Jejku, skarbie. To niesamowite. Jesteś alicornem.
           - Tak, to wspaniałe, ale... Nie rozumiem dlaczego dostałem skrzydła.
           - Powodów było wiele - rozległ się za nimi głos. Kiedy się odwrócili, zobaczyli Michella wraz z rodzeństwem.
            - Pierwszym z nich są twoje odważne czyny - zaczęła Vittoria. - Celestia opowiedziała nam o tym, jak wraz z Cadence uratowaliście Canterlot oraz broniliście Kryształowego Imperium.
         - Jest to także forma podziękowania za pomoc jakiej nam udzieliłeś - kontynuował Kris. - To wy z Luną uwolniliście Michella, a od tego wszystko się zaczęło, a oprócz tego pomogłeś nam w uratowaniu Celestii.
          - Bardzo wam dziękuję - odpowiedział Armor. - To niezwykle cenny dar. Jesteście pewni, że na niego zasłużyłem?
         - Tak, z cała pewnością - odparł Michell. - Szczerze mówiąc, my tak naprawdę nic nie zrobiliśmy. Tylko obudziliśmy twoje prawdziwe ja. W tobie i w twojej siostrze płynie królewska krew; to ty wraz z Cadence jesteście prawowitymi władcami Kryształowego Imperium. Nie znam kucyka, który bardziej zasłużyłby na skrzydła.
          - W takim razie, jeszcze raz wam dziękuję.
         - To my dziękujemy za twoją pomoc - odpowiedział Minor.
        
                          * ~ * ~ *

             Dzień później odbył się wspaniały ślub. Na ceremoni pojawili się wszyscy, którzy pomagali Lunie w uwolnieniu przyjaciół oraz uratowaniu siostry. Zaproszeni zostali również przedstawiciele innych ras m.in. król Thorax i królowa Novo. Nie zabrakło również uwolnionych alicornów oraz equestriańskich kucyków.
             Kiedy narzeczeni powiedzieli sobie "tak", wiwaty niosły się po całym lesie.
             Zdarzyły się też rzeczy niespodziewane. Tunner Fast oświadczył się Vittorii tuż po zakończeniu ceremonii. Klacz je przyjęła, co zszokowało Krisa.
          Wesele również prezentowało się niezapomnianie. Nieziemskie potrawy przyrządzone przez rodzinkę Apple smakowały wszystkim. Muzyką zajeli się Neon Headphones z bratem oraz DJ PON-3. Goście tańczyli do późnej nocy.
          Każdy tak dobrze się bawił, że nikt nie zauważył, że dwie najważniejsze osoby tego wieczoru wymknęły się chyłkiem do ogrodu. Para młoda przysiadła pod bujnym krzewem bzu i wpatrywała się w gwiazdy.
           - To niesamowite - szepnęła Luna. - Jescze miesiąc temu patrzyłam w to samo niebo. Sama. A teraz znów jesteśmy razem. Pod tym samym niebem i tymi samymi gwiazdami...
           - Tak... - odpowiedział. - I tak zostanie. Już zawsze będziemy razem, skarbie. Już nigdy cię nie opuszczę... - wtedy ogier objął żonę skrzydłem.
            Wiem... pomyślała klacz. Nie potrzebowali słów, cisza im wystarczała.
           Nieważne co przyniesie jutro. Teraz jesteśmy razem i nic tego nie zmieni. Teraz będziemy żyć długo i szczęśliwie...

My Little Pony  Return of Ancient Time  Cienie Przeszłości     [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz