Rozdział 10

31 6 14
                                    

Nathro siedział na przeciwko lustra. Westchnął i oparł plecy o oparcie krzesła. Dzisiaj rano wpadł na dziewczynę ze wschodniej cywilizacji. Rozpoznała go. Lecz zamiast powiadomić swoich towarzyszy o obecności "uprowadzonego przed laty księcia" jedynie się skłoniła i... Złożyła mu kondolencje. Jeden z jego braci umarł, zaledwie kilka dni temu. Załoga statku, na którym służyła dziewczyna dostała rozkaz powrotu do stolicy. Zmrużył oczy. Nigdy tak naprawdę nie poznał Adrecha, lecz mimo to odczuwał smutek. W przeciwieństwie do reszty miał normalne, sprawne ciało. Inną sprawą był jego umysł. Był w jakiś sposób uszkodzony, przez co nie był w stanie mówić, jedynie wydawał z siebie dziwne dźwięki. Nie pozwalano mu spotykać się z najmłodszą trójką rodzeństwa w obawie, że nieumyślnie ich skrzywdzi. Jednak Nathro wiedział, że Adrech nie był by w stanie zrobić komukolwiek krzywdy... Oparł czoło o stolik. Był niewiarygodnie przybity... Usłyszał pukanie do drzwi. Zignorował je. Był zbyt zdołowany by z kimkolwiek rozmawiać. Pukanie się powtórzyło. Gdy znowu nie odpowiedział, drzwi otworzyły się.

-Nathro...

Rethu spojrzał na przyjaciela i zatrzymał się. Na jego twarz wpełzło zakłopotanie. Podszedł do chłopca i otarł łzy z jego twarzy.

-Nathro? Co się stało?

Elfik nie odpowiedział, jedynie wtulił twarz w pierś przyjaciela. Obecność zielonowłosego sprawiła, że poczuł się swobodniej. Pozwolił sobie na szloch. Rethu jedynie objął przyjaciela bez słowa. Czekał aż Nathro sam postanowi wyjaśnić sytuację. Był świadom, że może nigdy to nie nastąpić, lecz nie miał z tym problemu. Nie chciał się narzucać.

-Spokojnie...

Po dłuższej chwili poczuł, że ciało chłopca staje się nieco cięższe. uśmiechnął się i wziął go na ręce. Położył śpiącego chłopca na łóżku i usiadł obok. Musiał być wyczerpany, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Pogładził czoło chłopca. Rozsiadł się trochę wygodniej i zmrużył oczy. Wciąż gładził głowę przyjaciela. Po chwili poczuł dziwną niemoc. Westchnął i położył się obok Nathro. Delikatnie objął młodego elfa. Po paru minutach świadomość go opuściła...

Następnego ranka blady chłopiec obudził się u boku starszego przyjaciela. Uśmiechnął się delikatnie i wtulił w zielonowłosego. Postanowił poczekać, aż Rethu się obudzi. Na szczęście nie musiał zbyt długo czekać. Po około pół godziny zielonowłosy chłopak otworzył oczy. Zamrugał ze zdziwieniem. Blondyn jeszcze raz wtulił się w przyjaciela.

-Nath?

Chłopiec się zaśmiał. Rethu zawsze reagował na jakiekolwiek zbliżenie z kimkolwiek dość zabawnie. Kłóciło się to z wymarzoną przez niego karierą medyczną... Zielonowłosy pogładził mu włosy.

-Która godzina?

Obydwaj wstali, Nathro usiadł przy lustrze i zabrał się za rozczesywanie włosów, z kolei Rethu udał się do swojej kajuty. Blondyn uśmiechał się dalej, mimo stanu w którym dalej się znajdował. Obrał sobie za cel odnalezienie dziewczyny i dopytanie się o szczegóły. Lecz najpierw musi porozmawiać z Zanem...

---------------------------------------------------------------------------------------

W trakcie śniadania kapitan nagle wstał i parę razy uderzył łyżeczką w pełen kieliszek.

-Halo! Załoga! Chwila uwagi. Mam ogłoszenie.

Wszyscy spojrzeli w stronę kapitana, który wziął głęboki oddech.

-Ze względu na pewne warunki, o których nie będę teraz rozwodził, w dniu dzisiejszym załogę opuszcza jeden z jej członków...

Wszyscy zaczęli mamrotać. Kto? Arletę również to ciekawiło. Czekała, aż właściciel okrętu dokończy wypowiedź.

Poprzez światy [PROJEKT WSTRZYMANY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz