Nathro rozpuścił włosy. Miał na sobie tylko długą koszulę nocną, którą wczoraj kupiła dla niego Elizabeth. Była w sumie dość wygodna. Na krześle leżała sterta nowych ubrań, również zakupionych przez przyjaciółkę. Uśmiechnął się. Wrócił do swojej kajuty wrócił dopiero wczoraj. Rethu przez kilka ostatnich dni miał fazę na "ogarnę ci przestrzeń życiową". I nie ma co, ogarnął. Chłopiec opadł na łóżko i cicho westchnął. Był padnięty. Przez kilka ostatnich dni biegał jak opętaniec naprawiając mniejsze usterki zauważone dopiero w porcie. Przekręcił się na bok i zmrużył oczy.
-Idiota, zgaś światło...
Rozległo się ciche skrzypnięcie. Światło niemal natychmiast zgasło. Chłopiec ziewnął i przytulił się do niewielkiej, materiałowej lalki. Nie była zbyt porządnie wykonana, lecz to się nie liczyło. Nathro zatrzymał ją ze względu na to, kto ją zrobił. Mianowicie jego brat. Rovu nie był w stanie utrzymać kontaktu fizycznego z czymkolwiek bez odczuwania niewiarygodnego bólu, a mimo to poświęcił swój czas na zrobienie mu prezentu...
Młody elf zamknął oczy i przycisnął lalkę mocniej do swojej piersi. Bał się, że nigdy więcej go nie spotka. Nie był w stanie nawet określić czy dalej żyje. Poczuł pojedynczą łzę spływającą po policzku. Nie ma sensu się martwić. Uspokoił się i po paru minutach zasnął.
Następnego ranka zerwał się na równe nogi w okolicach siódmej. Zan chciał, żeby poszedł z nim do miasta. Chłopiec nie miał zbytniego wyboru. Przebrał się z piżamy i zaczął rozczesywać włosy. To zawsze zajmowało mu sporo czasu... Po chwili zdecydował się na fryzurę. Związał włosy w wysoki kucyk i przez około pół godziny walczył z wsuwkami. Gdy skończył z uśmiechem spojrzał w lustro. Jego włosy wyglądały jak krótkie. I dobrze. Mało elfów urodzonych w krajach rządzonych przez ich rasę decydowało się na ścięcie włosów, w przeciwieństwie do tych mieszkających od pokoleń w Kapitolu. Nathro zarzucił na ramiona dodatkową bluzę. Opuścił pokój i ruszył po schodach w górę. Gdy znalazł się na pokładzie usiadł na barierce biegnącej wokół burt i zaczął czekać na Zana. Po chwili zauważył niebezpiecznie szybko zbliżającą się Ziggan.
-Ey, ty!
Odwrócił się ze zdziwieniem.
-Tak, ty! Jak się nazywasz?
-Nataniel Henrick...
-Czy na pokładzie jest ktoś o imieniu Nathro?
-Nie...
-A jakiś inny elf?
-Jesteśmy tu tylko ja i Ana, ale raczej nie o nią chodzi panience?
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem. Nathro skulił się w sobie. Chciał tylko zniknąć, zapaść się pod ziemię. Całe szczęście go nie rozpoznała...
-Gdzie jest Zan?
-Tutaj.
Obydwoje spojrzeli w stronę mężczyzny. Opuścił właśnie swoją kajutę.
-Nataniel, idziemy.
Nathro skinął głową i pobiegł za opiekunem. Mimo protestów królewny ruszyli w stronę pałacu. Dziewczyna pobiegła za nimi, lecz nie miała szans dogonić dwóch mężczyzn. Po około godzinie dotarli do bram pałacowych. Zan przekazał strażnikom drobną kopertę ze złamaną pieczęcią. Nathro przysiadł na murku czekając na zgodę na wejście do budynku. Po chwili zagadnął go jeden ze strażników spacerujących po placu przed bramą.
-Witam. Gratuluję zgrabnej ucieczki, panie Nathro.
Chłopiec uniósł wzrok na strażnika. Mężczyzna zaśmiał się i zdjął hełm, z pod którego wylały się wręcz średniej długości brązowe włosy. Nie był elfem. Po chwili intensywnego toku myślowego Nathro zamrugał.
![](https://img.wattpad.com/cover/123033285-288-k344113.jpg)
CZYTASZ
Poprzez światy [PROJEKT WSTRZYMANY]
PertualanganWybierz się w podniebną podróż z załogą sterowca "Albatros". Niechaj nie zniechęci cię gniew kapitana ani złe warunki! Ekspedycja naukowa mająca za zadanie odkryć nowe lądy czeka na nowych członków. Czy zechcesz zasilić ich szeregi?