Rozdział 47

273 33 15
                                    

Teddy

- Wiesz co się dzieje w mieście? - Pytam Caleba. Zgodnie z wcześniejszymi założeniami, każdy kandydat na prezydenta, po przegranych wyborach objął stanowiska doradcy.

Minęło kilkanaście miesięcy, a Chicago zmieniało się nie do poznania. Obserwowaliśmy jak burzy się kolejne budynki i stawia się duże osiedla z nowymi blokami mieszkalnymi. Nikt nie wiedział, w jakim celu, ale podejrzewałem, że mój ojciec ma konkretne plany z tym związane.

- Nie powinienem z tobą o tym rozmawiać - odpowiada Caleb, w jego głosie słychać wahanie.

- Daj spokój, jesteś moim wujkiem. A mój ojciec prezydentem, więc chyba mam prawo wiedzieć?

Caleb wzdycha i przeczesuje nerwowo włosy. Od jakiegoś czasu zauważyłem, że na jego głowie pojawiły się pierwsze siwe kosmyki włosów.

- Nie wiemy niczego konkretnego. Tobias ciągle mówi o zmianach w Chicago jakich chce dokonać, ale nie dzieli się z nami szczegółami. Myślę, że daje nam doradcom, zajmować się błahymi rzeczami, żebyśmy sprawiali wrażenie, że nad czymś pracujemy, ale tak naprawdę kombinuje coś innego. Utrzymuje dobre stosunki z rebeliantami, których powinien wyrzucić z miasta. Nie wiem dlaczego akurat jego tak lubią, co im obiecał, że przestali atakować.

- Teraz to już spodziewam się po nim wszystkiego - wzruszam ramionami. - Zupełnie zamknął miasto, jesteśmy odcięci od reszty świata. To nie miasto, to więzienie.

- Żyliśmy tak wcześniej i nie było to aż takie złe - mówi Caleb.

- Dla ciebie to nic złego, bo i tak tkwiłeś w Erudycji - zauważa Soffia, która w końcu wtrąciła się do rozmowy. Odchodzi od okna i siada na biurku. - Ale my chcemy wyjechać do Agencji. Nie zadowala nas pozostanie tutaj, tam są lepsze perspektywy rozwoju, a jego chory na umyśle ojciec nas ty zamknął.

- Tutaj też możecie się rozwijać - protestuje Caleb. - Mamy naprawdę dobre centrum badawcze...

- Ale Agencja ma o wiele lepsze. Musisz nam pomóc stąd uciec.

- Nie mam takiej władzy. Tobias zamknął każde przejście, a zna praktycznie każde, w końcu pracował w pokoju kontrolnym w Nieustraszoności.

- Słuchaj, twoja siostra nie powinna z nim zostawać - zaczyna Soffia, a ja rzucam jej ostrzegawcze spojrzenie, które olewa. - On planuje coś idiotycznego, nie jest Erudytą i jego mały móżdżek nie potrafi dostrzec dalekobieżnych konsekwencji jego działań.

- Moja siostra wybrała go sobie jako męża, więc co według ciebie mam zrobić? Podzielić rodzinę? Tris by mi tego nie wybaczyła.

Nie widziałem swojej mamy od dnia, w którym urodziła moją siostrę. Ojciec często pojawia się w mieście, w towarzystwie Christiny, która udaje jego asystentkę, ale tak naprawdę jest dla niego prywatną dziwką. Mojej mamy nikt nie widzi, ani nikt o niej nie słyszy. Tak jakby świadomie starała się pozostać w jego cieniu. A może to on każe jej siedzieć w domu z Rue i się nie wychylać? Może ją zastrasza?

Frustruje mnie to, ale gdy dzwoniłem do przyjaciół mamy z Nieustraszoności, powiedzieli, że moi rodzice nie mieszkają już we frakcji. Ponoć dla prezydenta Chicago i jego rodziny został wybudowany specjalny dom, który jest dobrze ukryty ze względu na bezpieczeństwo prezydenta. Nikt nie wie gdzie się znajduje, oprócz najbliższych współpracowników ojca.

Gdybym poprosił o pomoc kogoś z Agencji i ta wtargnęłaby do Chicago, mogłoby to zostać potraktowane jako wstęp do wojny. Poza tym nasze połączenia telefoniczne działają już tylko na terenie Chicago.

- Ona potrzebuje pomocy - upieram się.

- Nie bądź śmieszny. Tobias ją kocha, więc dlaczego mielibyśmy interweniować? Ma teraz naprawdę dobre życie...

Już mam mu przerwać, ale telewizor sam się włącza, co oznacza, że będzie nadawany ważny komunikat.

- Drodzy mieszkańcy Chicago - na ekranie pojawia się Christina. - W imieniu prezydenta Tobiasa Eatona, proszę was o natychmiastowe spakowanie swoich rzeczy i stawienie się w centrum miasta.

CDN.

Kto jeszcze nie śpi? 😏

Seria „ODRZUCONA": Powrót do Chicago (6)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz