2

815 39 6
                                    

Na początku było cicho po czym mały wrzasnął:

- Jak ty to robisz?! - Wzruszyłam ramionami.

- A jak ty dogadujesz się z bratem? - Kucnęłam tak by móc z nim porozmawiać.

 - Łatwo nie jest. Czasem się nawet denerwuję. - Uśmiechnęłam się.

 - Tak samo to działa. - Mały uśmiechnął się. Położył się na łóżku obok brata i próbował zasnąć. Zach miał słuchawki na uszach wiec stwierdziłam, że to dobry moment pogadać z Justinem. Złapałam go za nadgarstek i zaprowadziłam do kuchni. Oparł się o blat, zablokowałam go by nie mógł się ruszyć. 

- Justin co jest grane?! - Unikał mojego wzroku.

- Wszystko... - Podniosłam jego głowę, by patrzył na mnie a nie na mój dekolt.

- Jest okej - Zaśmiał się.

- Ty się ze mnie nie śmiej, nie wiem co ci powiedział ten pieprzony lekarz ale jak zaraz nie zaczniesz gadać to nie ręczę za siebie.

- Mówię, że wszystko jest okej! - Spojrzałam na zegarek było strasznie późno! Nie wiem jakim cudem!

- W takim razie czas na ciebie! - Otworzyłam drzwi

- Sofi... 

- Nie Justin! Nie będziesz mnie okłamywał mam po dziurki w nosie tego, że każdy wie co się z tobą dzieje, tylko nie ja!

- Proszę... - Próbował mnie dotknąć. Gwałtownie zabrałam rękę.

- Przemyśl to sobie. Czy na pewno warto. - Musiałam postawić mu ultimatum jak mam coś zdziałać. On zignorował to i poszedł do siebie. Było mi przykro. Nie tego się po nim spodziewałam. Nie miałam wyjścia. Miałam łzy w oczach. 

Zamknęłam drzwi i otarłam oczy. Wróciłam do kuchni. Nie chciałam by ktokolwiek widział mnie w takim stanie. Niby przyjaciele od kilkunastu lat...zero kłamstw zawsze się sobie zwierzaliśmy i o wszystkim mówiliśmy...a teraz co?...Muszę się dowiedzieć co jest grane. Wtedy przyszedł Zach.

- Wszystko ok? - Chyba coś słyszał. Serio byliśmy tak głośno?!

- Młody - Nie dał mi skończyć. 

- Jesteśmy w tym samym wieku może przestaniesz mnie traktować jak Graya? - Zaśmiał się. Fakt, odwróciłam się do niego przodem. Był mojego wzrostu. 

- Słuchaj nie znam cię a twoja ciotka urządza mi tu piekło i wyrządziła mi wiele krzywd. Zrozum mimo, że ty to nie ona jest mi...po prostu...trudno - Wyrzuciłam ręce do góry, siły mnie dzisiaj juz opuszczały. Pokiwał tylko głową.

- Spróbuj dać mi szansę. - Teraz ja pokiwałam głową. Zaśmiał się i popatrzył na mnie zalotnie. A więc co tak?! Cała ta ich pożal się boże rodzinka to podstępne gnoje....

- Posłuchaj jak jesteś typem podrywacza to trafiłeś pod zły adres. - Zmarszczył brwi.

- Ale o co ci chodzi?! - Westchnęłam.

- To że jestem w twoim wieku nie oznacza, że jestem głupia czy tempa tak jak twoje koleżanki. - Uśmiechnął się.

- Być może - Wyszedł z kuchni i poszedł do pokoju położył się obok brata i zasnął. Mnie krew zalewała. Co za tupet...ja nie wiem oni już powinni się leczyć. Musiałam chwilę pomyśleć co jutro będziemy robić....to, że z samego rana pojadę do ojca było oczywiste ale co z tymi dzieciakami? Jak pójdą gdzieś sami to zaraz się zgubią. Atrakcji jest tu dużo ale musimy znaleźć coś co by ich zajęło na dłuższą metę...Zach pewnie będzie się nudził i miał wszystko w dupie...może mały coś wymyśli? Położyłam się spać o północy...rano słońce ledwo wstało a Zach już nie spał.

Jurassic WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz