Na początku było cicho po czym mały wrzasnął:
- Jak ty to robisz?! - Wzruszyłam ramionami.
- A jak ty dogadujesz się z bratem? - Kucnęłam tak by móc z nim porozmawiać.
- Łatwo nie jest. Czasem się nawet denerwuję. - Uśmiechnęłam się.
- Tak samo to działa. - Mały uśmiechnął się. Położył się na łóżku obok brata i próbował zasnąć. Zach miał słuchawki na uszach wiec stwierdziłam, że to dobry moment pogadać z Justinem. Złapałam go za nadgarstek i zaprowadziłam do kuchni. Oparł się o blat, zablokowałam go by nie mógł się ruszyć.
- Justin co jest grane?! - Unikał mojego wzroku.
- Wszystko... - Podniosłam jego głowę, by patrzył na mnie a nie na mój dekolt.
- Jest okej - Zaśmiał się.
- Ty się ze mnie nie śmiej, nie wiem co ci powiedział ten pieprzony lekarz ale jak zaraz nie zaczniesz gadać to nie ręczę za siebie.
- Mówię, że wszystko jest okej! - Spojrzałam na zegarek było strasznie późno! Nie wiem jakim cudem!
- W takim razie czas na ciebie! - Otworzyłam drzwi
- Sofi...
- Nie Justin! Nie będziesz mnie okłamywał mam po dziurki w nosie tego, że każdy wie co się z tobą dzieje, tylko nie ja!
- Proszę... - Próbował mnie dotknąć. Gwałtownie zabrałam rękę.
- Przemyśl to sobie. Czy na pewno warto. - Musiałam postawić mu ultimatum jak mam coś zdziałać. On zignorował to i poszedł do siebie. Było mi przykro. Nie tego się po nim spodziewałam. Nie miałam wyjścia. Miałam łzy w oczach.
Zamknęłam drzwi i otarłam oczy. Wróciłam do kuchni. Nie chciałam by ktokolwiek widział mnie w takim stanie. Niby przyjaciele od kilkunastu lat...zero kłamstw zawsze się sobie zwierzaliśmy i o wszystkim mówiliśmy...a teraz co?...Muszę się dowiedzieć co jest grane. Wtedy przyszedł Zach.
- Wszystko ok? - Chyba coś słyszał. Serio byliśmy tak głośno?!
- Młody - Nie dał mi skończyć.
- Jesteśmy w tym samym wieku może przestaniesz mnie traktować jak Graya? - Zaśmiał się. Fakt, odwróciłam się do niego przodem. Był mojego wzrostu.
- Słuchaj nie znam cię a twoja ciotka urządza mi tu piekło i wyrządziła mi wiele krzywd. Zrozum mimo, że ty to nie ona jest mi...po prostu...trudno - Wyrzuciłam ręce do góry, siły mnie dzisiaj juz opuszczały. Pokiwał tylko głową.
- Spróbuj dać mi szansę. - Teraz ja pokiwałam głową. Zaśmiał się i popatrzył na mnie zalotnie. A więc co tak?! Cała ta ich pożal się boże rodzinka to podstępne gnoje....
- Posłuchaj jak jesteś typem podrywacza to trafiłeś pod zły adres. - Zmarszczył brwi.
- Ale o co ci chodzi?! - Westchnęłam.
- To że jestem w twoim wieku nie oznacza, że jestem głupia czy tempa tak jak twoje koleżanki. - Uśmiechnął się.
- Być może - Wyszedł z kuchni i poszedł do pokoju położył się obok brata i zasnął. Mnie krew zalewała. Co za tupet...ja nie wiem oni już powinni się leczyć. Musiałam chwilę pomyśleć co jutro będziemy robić....to, że z samego rana pojadę do ojca było oczywiste ale co z tymi dzieciakami? Jak pójdą gdzieś sami to zaraz się zgubią. Atrakcji jest tu dużo ale musimy znaleźć coś co by ich zajęło na dłuższą metę...Zach pewnie będzie się nudził i miał wszystko w dupie...może mały coś wymyśli? Położyłam się spać o północy...rano słońce ledwo wstało a Zach już nie spał.
CZYTASZ
Jurassic World
FanfictionClaire Dearing wznowiła park jurajski. Naukowcy ponownie wskrzeszają dinozaury. Tym razem postanowili stworzyć własny gatunek. Indominus Rex. Zbitek kilku gatunków zwierząt. Siostra Claire przysyła jej na tydzień swoich synów Zacha i Graya Mitchell...