15

319 19 23
                                    

- Sofi musimy coś zrobić ktoś się zbliża... - nie byłam pewna tego wszystkiego ale dyrektor parku nagle wstał i wyszedł z pomieszczenia. To był ostatni moment. Złapałam faceta w którym dostrzegłam szansę, zatkałam mu usta i wycofałam się w pusty korytarz. Facet szarpał się i próbował coś powiedzieć. Gestem pokazałam mu by był cicho.

- Chce tylko porozmawiać i prosić o pomoc - facet uspokoił się i wydawało mi się ale chyba odczuł też ulgę.

- Nie mogliście normalnie podejść? - chyba nie do końca rozumiał, że jesteśmy nie proszonymi gośćmi

- Słuchaj no... - Zach zerknął na plakietkę przyczepioną do lewej piersi faceta- Stevie...jesteśmy tu nie proszeni, rząd za nami nie przepada więc z łaski swojej bez takich pytań - facet pokręcił głową na znak , że to logiczne

- Dobra...widziałam na monitorze, że szukali indominusa...wiesz jeszcze jakie debilizmy mają w planie? - Stevie westchnął

- Chcieli teraz go uśpić i zamknąć na wybiegu - Zach zmarszczył brwi

- Przecież zniszczyła drzwi, nie ma wybiegu - nie do końca wiedziałam co facet miał na myśli.

- Nie, nie, nie. Nie do jej wybiegu. Do wybiegu Tirexa. - oczy mi się powiększyły.

- Przecież ten wybieg nie będzie stanowił dla niej najmniejszego problemu - facet złożył ręce na piersi

- Słuchajcie...rząd to tępe półgłówki liczą na to, że to są bezmyślne zwierzęta. Nawet nie wiedzą jak bardzo się mylą. - Nie podobało mi się to. Rząd ma zbyt dużo dostępu do wszystkiego
On wszystkim steruje a jego pomysły były beznadziejne - Tym postępowaniem kierują indominusa do samego środka parku gdzie są ludzie. Jeśli czegoś nie zrobimy nie będzie kogo ratować. - myśląc nad jego słowami jesteśmy w dupie. Nie byłam przekonana do czegokolwiek.

- Czy ten cały dyrektor ma jakąkolwiek władzę? - to była najważniejsza informacja. Właściwie bez dyrektora sprawa byłaby na przegranej pozycji

- Ma jeszcze. Dlatego ten rząd nie spieprzył wszystkiego. - zmarszczyliśmy brwi.

- Co masz na myśli? - Nie do końca rozumiałam tego gościa. To, że rząd niszczył wszystko i nie ułatwiał sprawy było wiadome.

- Słuchajcie jest pewny rodzaj broni która powinna sobie poradzić z Indominusem. Tyle, że ta broń ma przypłynąć statkiem. Jeśli udałoby się ją zabrać i wykorzystać za nim rząd położy na nim łapy jest jeszcze szansa - nie wiedziałam co za broń ale pamiętam kawałek rozmowy dyrektora przez telefon....rakiety!

- Zach musimy to zabrać i sprowadzić tutaj 

- Sofie wszystko super ale broń musi trafić prosto do dyrektora. Inaczej plan szlak trafii. - zamyśliłam się chwilę. Dotarcie do przystani...zajmie sporo czasu szczególnie nam. Bo ci z rządu pewnie  są na miejscu.

- Musimy jechać. Już!

- Co z Justinem? - to pytanie wybiło mnie z tropu. Nie wiedziałam jak powinnam się zachować, jak postąpić. Nawet nie wiem gdzie jest.

- Zaraz, zaraz ten blondas to wasz kolega? - spojrzałam w stronę Steviea - Właśnie rząd wiezie go do centrum parku. - wytrzeszczyliśmy oczy. Owszem nie najlepiej teraz nasze relacje wyglądają ale bez jego pomocy nie mamy nawet co kombinować bo nic nam się nie uda.

- Zach musimy go zabrać....Już... - Stevie złapał mnie za rękę i dał telefon z mikrofalówką

- To jest moje, łączność będziecie mieć tylko ze mną wiec postarajcie się nie zniszczyć tego to będę wam w stanie jakoś pomóc- pokiwaliśmy głowami. Wystawiliśmy głowy na korytarz by zobaczyć czy ktoś idzie. Po cichu szliśmy wzdłuż korytarza by wymknąć się niepostrzeżenie.

Jurassic WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz