Ona była coraz bliżej.... Tym razem nie było gdzie uciekać
Miałam okazję by uciec ale kiedy pomyślę, że mam go tu samego zostawić na pastwę losu.....NIGDY. Wzięłam dzieciaka na ręce i zaczęłam biec do najgęstrzej części lasu. Na wybiegu były dwa Tirexy. Otworzyłam bramę i schowałam się za samochodem. Grey był dalej nieprzytomny. Indominus był coraz bliżej. Wtedy wyszła ona. Pani lasu. To była moja jedyna okazja. Najciszej jak mogłam ominęłam walczące dinozaury i pobiegłam w miejsce gdzie zostawiłam Zacha. Chłopaka tam nie było. Sytuacja wyglądała coraz gorzej. Usłyszałam potworny ryk. Nie wiedziałam które stworzenie wygrało. Robiło się gorąco. Wtedy zauważyłam samochód na środku polany. Biegłam w jego stronę ile sił. Za kierownicą siedział Zach.
- Nigdy więcej mi tak nie rób! - Chłopak odpalił silnik i skierowaliśmy się do laboratorium. - Miałeś jechać do centrum!
- Centrala mówiła przez radio. Laboratorium otoczyły raptory. Twój ojciec wzywa posiłki - Zamurowało mnie. Blue jest na wolności?! Krew mnie zalewała. Kto to do kurwy nędzy wymyślił?! Mój biedny tata w coś ty się wpakował. Dojechaliśmy na miejsce i wtedy zobaczyłam to czego najbardziej się obawiałam. Raptory biegły a między nimi był mój ojciec na skóterze . Jeśli go zawołam spłosze zwierzęta. Wtedy zobaczyłam pusty wan.
- chłopaki wsiadajcie..... - wtedy podeszła Claire. Jej ubranie było całe poździerane. Miała na sobie masę błota.....
- Sophi ja wiem.....popełniłam błędy.....ja naprawdę żałuję.....chce....chce....spróbować naprawić to co się da.... - cóż po tylu latach przynajmniej coś do niej dotarło. Mimo wszystko było mi miło.
- Dobra siadaj za kierownicą....- można powiedzieć, że lekko się uśmiechnęła i zrobiła to co powiedziałam. Chłopcy siedzieli w tirze. Musiałam dowiedzieć się co z tatą puściłam się biegiem za nimi i wtedy usłyszałam krzyk ojca.
- Sophi uciekaj! - wytęrzyłam wszystkie zmysły i wyczułam Deltę. Pojawiła się obok mnie.
- Delta....spokojnie....- widziałam ten mord w jej oczach. - cofnij się.....Delta - niepewnie odwróciła się i pobiegła w inną stronę. Ojciec przytulił mnie.
- Zmieniły alfę.....indominus ma geny raptora....
- Jezu....- nie mamy szans z czymś takim. Krew mnie zalała. Usłyszałam kolejne krzyki i ryki. Kazałam ojcu wsiąść na motor i pojechaliśmy do Claire. Ojciec kierował się do centrali ja goniłam furgonetkę. Nie wiedziałam czy wskakiwać tam czy nie. Znowu tysiąc pytań.....raptory wybrały za cel wana.....Wbiegłam a raczej wsjoczyłam do środka i kazałam jechać jak najszybciej do centrali.
- Jak ty to zrobiłaś?! - może jak będę udawać idiotkę to dadzą sobie spokój?
- Co o czym ty mówisz? - usłyszałam Echo.....nie jest dobrze indominus kazał im nas pozabijać....nie wiem czy uda nam się wyjść z tego cało....wskoczyła do środka. Odruchowo rękami zasłoniłam chłopaków. Wzięłam gaśnice i rzuciłam w zwierze.... jej ciało częściowo było za wozem a jej pazury blisko mojej nogi....w pewnym momencie kiedy chciałam ją wypchnąć wbiła mi je w nogę...zawyłam z bólu....Zach dorwał jakiś kij nie wiem dobrze co to było bo obraz zaczął mi się rozmazywać przed oczami. Kiedy Echo wypadła zamknęli drzwi. O własnych siłach usiadłam i próbowałam się podciągnąć do góry ale nic z tego. Wtedy wokół pasa poczułam czyjeś ręce
- Zach...nie...
- Raz mogłabyś się zamknąć i nie udawać twardziela..... - siedzieliśmy w ciszy którą przerwał Zach
- Sophi co jest grane?
- a co ma być? - Zaśmiałam się... wtedy wan stanął a Clair zosawiła mnie i Zacha samego....zabrała Graya ze sobą
- powiedz mi prawde....czasami bardziej przerażasz mnie ty niż te zwierzęta. - nie chciałam nikogo w to wciągać....szczerze nie chciałam mówić kim jestem....bo sama uważam, że jestem potworem.
- kiedy byłam mała pojechałam z tatą i przyjaciómi do laboratorium....to były nasze pierwsze dni na wyspie kiedy przestałam się bać wychodzić z domu. Znalazłam tam z nimi jaką maszynę w tym czasie ktoś się ze sobą kłócił i szarpał włączyli ją....- nie chciałam wspominać tamtej chwili....czasem a raczej wole być zwykłym człowiekiem niż tym czymś czym teraz jestem. Do o oczu powoli napływały mi łzy. - laser wystrzelił....nie mogłam nic zrobić.....straciłam przytomność kiedy się ocknęłam dowiedziałam się o kodzie 19. Tirex zabił moją matkę a wasza ciotka uważała, że nic się nie stało. Potem to zwierze dopadło mnie i ojca. Kiedy uciekaliśmy rosła we mnie gniew....miałam zaledwie.kilka lat....żuciłam się na to bydle i je zabiłam....ta maszyna spowodowała, że jestem dużo silniejsza i.szybsza i nie wiem co jeszcze.....czasem mnie to przerasta a czasem ratuje życie......naprzykład wyczułam raptory jak na was polują.....
- to....to...nie wiem co powiedzieć
- nie wiem czy to się kiedyś skończy niektóre rany potrafią się zagoić inne potrafią być nawet przez miesiąc....nie wiem jak to odwrócić....tęsknię za byciem normalną...
- nikt nie jest normalny....i to sprawia, że jesteśmy wyjątkowi. - przez chwilę miałam ochotę go przytulić. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. Ale Justin i moja przyjaciółka....nie po moim trupie. Zerwałam się na równe nogi i opuściłam samochód to co zobaczyłam przeraziło mnie. Centrum było zdemolowane. Szyby w sklepach powybijane......wszystko się dymiło a ludzie wszczynali panikę. Zach wyszedł za mną i nic nie powiedział. Widok był przerażający. Ręce mi się trzęsły i byłam przerażona. Dla mnie sytuacja była oczywista......szanse na przetrwanie są nikłe a nadzieja zanika z każdą minutą.
---------------------------------------------------------
DZISIAJ OBEJRZAŁAM FILM DOKUMENTALNY O DINOZAURACH. POWIEM SZCZERZE DAŁO TO MEGA KOPA DO PRACY. I CHCE SKOŃCZYĆ TE KSIĄŻKĘ. WIĘC MAM CORAZ WIĘCEJ MOTYWACJI. TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO ❤
CZYTASZ
Jurassic World
FanfictionClaire Dearing wznowiła park jurajski. Naukowcy ponownie wskrzeszają dinozaury. Tym razem postanowili stworzyć własny gatunek. Indominus Rex. Zbitek kilku gatunków zwierząt. Siostra Claire przysyła jej na tydzień swoich synów Zacha i Graya Mitchell...