(Josh, 18 grudnia)Budzę się o 4 w nocy.
Otwieram oczy.
Czuję ból w klatce piersiowej oraz uciska mnie moja własna głowa.
Mam gdzieś to, ze mnie pobił.
Może mnie bić.
Może mnie zabić.
Ale nie będzie wyzywać mojej matki.
Wstaję, ubieram się i wychodzę.
Otwieram drzwi, nikt nie słyszy.
Znow wychodzę.
Minęło zaledwie 48 godzin, a ja znów wychodzę i nie wiem gdzie pójdę.Idę przed siebie, nie patrząc dokąd.
Mam na sobie czerwone trampki, czarne spodnie i..
No właśnie i.
Mam na sobie kurtkę.
Tę kurtkę.
Kurtkę pachnąca piękną herbatą malinową.Czemu akurat ona?
Co w niej intrygującego?
W ogólne istnieją perfumy o tym zapachu?
Nie spoglądając na drogę, idę w stronę wielkich lamp.
Czasami przysłaniają księżyc, sprawiają, że się boję.
Wolę ciemność niż ogromne twarze stworów o nazwie latarnie.
Przyglądają mi się i śmieją się.
-Też nie lubię tych oślepiających świateł.-Myślałem, że go już nigdy nie usłyszę.
Spogląda w gwiazdy i znów w ogromny księżyc, może dziś jest trochę dalej, ale ciągle blisko, aby uratować mnie i napisać mi łaskawy scenariusz.
Obracam się lekko i widzę go.
Opiera się o jedną z nich i trzyma ręce w kieszeniach.
-Pozwól, że pójdziemy na most, dobrze?-
Nagle spogląda mi w oczy, a ja czuję, że w moim brzuchu skacze stado motyli. Klatka piersiowa unosi się i szybko opada, próbuję unormować oddech.
Obraca się tylko i łapie mnie za nadgarstek.
Nogi mam jak z waty, a miejsce w którym mnie dotknął jest ciepłe i lekko łaskocze.
Idziemy w stronę jeziora i nic nie mówimy.
Nie wiem co się ze mną dzieje gdy ten jest blisko.
Nie czułem tego nigdy, ale zawsze opisywali to uczucie w eleganckich romansidłach.
Mogłem tylko wyobrazić sobie jak to jest, a teraz chyba to czuję.
Czy są w ogóle objawy zakochania?
A czy ja się w ogóle zakochałem?
Może to tylko zauroczenie?
Może rzucił na mnie czar Amora, a ja nie umiem znaleźć lekarstwa, a może właśnie tak ma być..
Zamyślony nie zauważam jak docieramy.
-W tej kurtce wyglądasz o niebo lepiej niż ja, wiesz, Josh..-Mówi rozmarzony, a ja zakrywam się kapturem próbując ukryć moje czerwone poliki.
-Do twarzy Ci w czerwieni.-Mówi, a ja nie zauważam jak podchodzi bliżej mnie, łapie za biodra i przystawia swoje czoło do mojego. Ja tylko spoglądam w jego piękne, tak cudowne oczy. Oczy pełne czekolady, oczy pełne kawy, oczy pełne tajemnicy, oczy pełne cierpienia. Czuję niesamowite uczucie, jego ręce są zimne, ale kiedy styka się nimi z moją skórą wręcz parzą. On również patrzy mi się głęboko w oczy i próbuje znaleźć tam to czego nie powinien. Udało mu się, a raczej mi, nie znalazł tam nic.
-Ty..Tyler..-Mówię łamiącym się od emocji głosem.
-Skąd wiesz, że to moje prawdziwe imię? Nie znasz mojego umysłu, tak dobrze jak znasz moje imię.-Jest zaskakujący i zastanawiam się nad głębią tych słów.
CZYTASZ
Księżycowe noce/Joshler
FanfictionGdzie dzień to klata, więzienie, a noc to najcudowniejsza rzecz. Gdzie słońce to myśliwy, który swoimi rękoma dosięgnie nawet najskrytsze miejsce na tej planecie, prócz serca tego chłopaka. Słońce już tam nie dotrze, ponieważ spaliło to miejsce na s...