Rozdział 7.2

15 4 2
                                    

Katniss

Piekło było dobrym określeniem tego, co się działo. Kiedy usłyszałam ten głos potwory nagle zaczęły atakować mnie i tą drugą osobę. Wydawało mi się, że znam ten głos, ale nie mogłam zrozumieć skąd. W głowie mi szumiało, a atakujące potwory nie ułatwiały tego.

Mimo, że cały czas próbowałam się bronić byłam na straconej pozycji. Te potwory atakowały nas i słyszałam głośne krzyki mojego towarzysza, ale nie wiem czemu one atakowały mnie mniej. Co najmniej dziesięć zmiechów dopadło chłopaka, a ja byłam jedna na trzech. Nie rozumiałam tego, ale nie miałam czasu nad tym myśleć. 

Wzięłam pierwszą rzecz, jaka nasunęła mi się pod rękę i zaczęłam się bronić. Jak się okazało tą rzeczą był sporej wielkości kamień, którym uderzyłam stwora w głowę, a ten się zachwiał i upadł na ziemię. Już chciałam zaatakować tego drugiego, ale w tym samym czasie poczułam, jak coś wgryza się w moją nogę. Krzyknęłam głośno, a wtedy wszystko stało się ciemnością.

Haymitch patrzył w monitory i zobaczył na nich nagłą ciemność. To mogło oznaczać tylko jedno, ale nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. Oni nie mogli przecież umrzeć. A mimo to wszystkie trzy monitory wyrażały bezgraniczną, czarną pustkę...

Igrzyska [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz