Rozdział 4.1

28 4 7
                                    

Tris

Dzisiaj zaczynają się próby. Czy t oznacza, że znowu będą mnie torturować? Nie mam zamiaru poddać się tak łatwo. W końcu jestem Nieustraszoną...

Szłam prosto zgodnie z kompasem. On był moim jedynym źródłem orientacji się w terenie. Nie zamierzałam z niego zrezygnować.

Jak na zawołanie zaczęłam myśleć o Tobiasie. Zastanawiałam się, co teraz robi, czy za mną tęskni, czy w ogóle tutaj jest? Czy jest na mnie zły? To ostatnie na pewno. W końcu obiecałam mu, że nie zrobię żadnych głupot. A co zrobiłam? Poszłam tam zamiast Caleba... Ale jednocześnie to nie była głupota. Ocaliłam mojego brata. Nie mogłam pozwolić mu umrzeć. Nie darowałabym sobie tego...

A czy darujesz sobie to, że zostawiłaś go samego?

Znowu ten głosik w głowie... Zawsze mówi mi to, czego nie chcę usłyszeć. Nie chcę wiedzieć, jak bardzo Tobias jest na mnie zły. Nie chcę wiedzieć, jak bardzo przeżywał moją śmierć. Nie chcę wiedzieć nic z tych rzeczy...

Pokręciłam głową i skupiłam się na drodze przede mną. Powinnam być skupiona, a nie bujać w obłokach. W końcu jestem nie wiadomo gdzie i nie wiadomo co mam robić... Wiem tylko tyle, że sama wybrałam swój los, ale nie wiem, jaki on jest. To wszystko, to jakaś abstrakcja...

Nagle przede mną coś się się poruszyło. Spojrzałam w tamto miejsce i zamarłam na chwilę. Jednocześnie zaczęłam rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakiejś broni. Niestety nic takiego nie znalazłam. Byłam zdana tylko i wyłącznie na siebie.

No to już nie żyjesz...

Głupi głos w mojej głowie...

Nico

Próbuję wypowiedzieć kolejne zaklęcie, ale nic się nie dzieje. Dlaczego? W końcu jestem synem Hadesa. Powinno działać!

— Αφήστε όσους πέσουν εδώ να πέσουν μακριά! (Niech wyjdą ci, którzy tu polegli!)  Οι ψυχές να καταδικαστούν! Ο γιος του Άδη σας καλεί! Σταθείτε να με υπηρετήσετε! (Niech powstaną dusze potępione! Wzywa was syn Hadesa! Powstańcie, by mi służyć!)

I znowu nic. To zaklęcie zawsze działało. Kiedy tylko znajdowałem się blisko jakiegoś trupa on powinien na to zaklęcie powstać. A są tutaj polegli. Czuję ich. Dlaczego to nie działa? Przecież to bez sensu...

To nie jest jedyną rzeczą, która jest bez sensu. Nie pamiętam, skąd się tu znalazłem. Nie wiem, co to za miejsce, ani co powinienem robić. Jestem w czeluściach Hadesu?

—Dlaczego to nie działa?!

Byłem wściekły. W dodatku nie miałem przy sobie mojego miecza! Ten, kto to zrobił gorzko pożałuje, kiedy tylko go znajdę... Umrze w męczarniach zrzucony do Tartaru, przybity do skały, gdzie wszystkie potwory będą mogli go zabijać!

Idę przed siebie i zachowuję ostrożność. Może i ten ktoś zabrał mi moją moc i mój miecz, ale nie mam zamiaru się poddawać. Jestem Nico di Angelo! Syn Hadesa! To inni boją się mnie, a nie ja ich! Jeszcze mnie tu popamiętają!

Poprawiam plecak na swoim ramieniu i idę dalej w poszukiwaniu czegoś, na czym mógłbym się wyżyć. Najlepiej czegoś żywego, co mógłbym zabić...

Tym czasem Chejron przyglądał się swoim monitorom. Był już pogodzony z tym, że nie mógł wstać, ani przemienić się w centaura. Ufał bogom i wiedział, że oni wiedzą co robić. W końcu są wszystkowiedzący.

A jednak sytuacja jego trójki na monitorach była nie za ciekawa. Na szczęście Percy i Annabeth byli coraz bliżej siebie. Kiedy się spotkają będzie dobrze. Razem są silniejsi niż w pojedynkę. Martwił się jednak o Nico. Ten chłopak może sobie zrobić krzywdę nawet o tym nie wiedząc.

— Oby to wszystko dobrze się skończyło Zeusie... — powiedział cicho patrząc w monitory, na których sytuacja zmieniła się diametralnie.

Wesołego Sylwestra!

Nie upijcie się za bardzo 😂😂

Wyślijcie mi, jak spędzanie Sylwestra!

Igrzyska [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz