Rozdział 10 - Chill with me, sweetie!

12 1 0
                                    

Chwilę później z areny wychodzi Maciek. Widzi nas przytulających się. Myślę, że będzie zły, bo dawałam trochę złe sygnały, ale on się tylko szeroko uśmiechnął i podszedł do nas.

-Wiedziałem, że was do siebie ciągnie. Wyglądacie razem przesłodko- powiedział i skierował się do baru. Spojrzałam na Mateusza.

-Przepraszam- tylko tyle, a on się uśmiechnął.

-Kocham Cię, Lauren. Mimo, że znam Cię jedynie kilka dni- jejku rozpłynę się zaraz.

-Ja ciebie też. Mimo, że znamy się zaledwie kilka dni- odpowiadam i złączamy usta w kolejnym pocałunku.

Obudziłam się uśmiechnięta. Jestem pewna, że nic nie zepsuje mi tego dnia. Po za tym jest już piątek, a ja w niedzielę rano wyjeżdżam. Muszę wykorzystać te dwa dni w stu procentach. Sprawdzam godzinę jest 8:00. Trochę później niż zwykle.

Dzisiaj zakładam krótkie jeansowe spodenki z wysokim stanem, do tego białą bluzkę na krótki rękaw z granatowymi paskami u dołu i kolczyki kółka. Wiążę również włosy w koka. Wkładam japonki i chce już wychodzić, kiedy mama do mnie krzyczy:

-Córuś pójdźmy dzisiaj na śniadanie wszyscy razem- uśmiecham się i kiwam głową. Około godziny 9:00 wszyscy idziemy na stołówkę. Kiedy wchodzę automatycznie widzę Mateusza.

-Hej, kotku- mówi i całuje mnie lekko w usta. Patrzę się ukradkiem na mamę, ona jest jednak pochłonięta rozmową z "Elką" co przynosi mi ulgę, bo nie chcę z nią o tym później rozmawiać.

-Na co masz dzisiaj ochotę? - pyta chłopak jednocześnie sięgając po talerze.

-A co byłbyś mi w stanie zaproponować? - uśmiecham się.

-Co sobie tylko zażyczysz, ale polecam Ci jajka sadzone i sałatkę- mówi dziwnym głosem. Zastanawiam się czemu, szczególnie, że brzmiało o tak jakby wykuł się tego na pamięć. Nagle przypominam sobie i otwieram szeroko oczy. To właśnie miałam na talerzu, gdy poznałam Mateusza.

-Nie mogę uwierzyć, że pamiętałeś- całuję go w policzek, a on nakłada mi to co polecił. Razem idziemy do stołu, gdzie siedzą już nasi rodzice i rodzeństwo. Siadamy obok siebie. Dawno nie jadło mi się tak przyjemnie. Koniec końców kiedyś musiało się to skończyć. Wracając do pokoju z oddali widzę Maćka.

-Hej!- krzyczę. Spogląda na mnie i podchodzi. Ma potargane włosy, wygląda tak niewinnie i słodziutko. Uśmiecham się. Nie odwzajemnia uśmiechu tylko patrzy w ziemię. Widzę, że jest przygnębiony.

-Co się stało? -pytam.

-Nie mogłem spać- odpowiada. Mam wrażenie, że coś go dręczy.

-Jak chcesz to możemy pogadać? - proponuję i zmartwiona patrzę na niego.

-Nie, dzięki. Nie znamy się za długo, nie chcę Cię niepotrzebnie martwić i czymś do siebie zniechęcić- odpowiada. Odchodzi, a ja stoję i wpatruję się w niego. Pozwalam odejść.

W pokoju myślę o Maćku, wyrywa mnie z tego pukanie do drzwi. Może to on. Szybko otwieram, jest to jednak Mateusz. Nie żebym była rozczarowana czy coś, ale...

-Hej, wchodź - mówię posyłając mu lekki uśmiech. Nie chcę, żeby zauważył, że się czymś martwię.

-Nie wchodzę, ty wychodzisz ze mną - odpowiada. Łapie mnie za rękę i wyciąga z pokoju. Ciągnie mnie przez cały hotel. Wreszcie zatrzymuje się przy dość dużej altance.

-Chill with me sweetie - mówi, kalecząc angielski. Au!

-Okej, ale nie mów więcej po angielsku - proszę śmiejąc się. Mateusz idzie do baru, żeby zamówić nam coś do picia. Cieszę się, że mogę z nim spędzić te ostatnie chwile tutaj.

Dzień mija mi we wspaniałej atmosferze. Dowiedziałam się bardzo dużo o moim chłopaku, jeśli można go tak nazwać. Nie chcę stąd wyjeżdżać, oswoiłam się już z tym miejscem. Będę tęskniła bardzo...


O to kolejny rozdział miśki!!! Wiem, że rozdziały pojawiają się bardzo rzadko, ale po prostu nie mam w ogóle czasu :( Za to rozdziałów w zeszycie napisałam pełno i mam nadzieję, że w ten weekend będziecie już mogli je przeczytać :) Miłego dzionka <3

Kelmik XOXO

♡Błądzimy Myśląc♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz