8

636 79 32
                                    

Jack przyjechał do mojego domu około południa. Wymigałem się od szkoły i byłem sam w domu, co zdecydowanie bardzo mi pomagało w tej sytuacji.

Otworzyłem drzwi wysokiemu blondynowi i uśmiechnąłem się, od razu zauważając podobieństwo do jego młodszej wersji.

- Wejdź proszę. - wpuściłem go i zaprowadziłem do swojego pokoju. Jedyne bezpieczne miejsce w tym domu.

- Wątpię, że mnie pamiętasz, ale byłem przyjacielem Luke'a w dzieciństwie. Jestem Michael i naprawdę mam nadzieję, że będziesz w stanie nam pomóc.

- Gdzie Luke?

- Przyjdzie od razu po szkole w ramach korków. To był jedyny sposób, żeby wypuścili go z domu. Nagrywamy muzykę na internecie od dość dawna i dostaliśmy szanse wyjazdu na trasę po Australii. Tylko nie wiemy, jak wydostać z tej sekty Luke'a, żeby go nie ścigali.

Jack usiadł na pościelonym łóżku i westchnął głęboko.

- Gdyby nie fakt, że jestem w FBI, wciąż by mnie gonili. - Mruknął, posyłając mi smutne spojrzenie.

Przerwał nam dzwonek do drzwi, więc pobiegłem otworzyć Luke'owi ubranemu na czarno i po zamknięciu drzwi wesoło obwieściłem, że jego brat już tu jest. Chłopak popędził po schodach i wpadł do mojego pokoju z prędkością światła. Kiedy ja się tam doturlałem, dwójka już tkwiła w swoich ramionach.

Starszy odsunął się pierwszy, żeby popatrzeć na wszystko, w co ubrany był nastolatek i od razu posmutniał.

Niebieskooki miał dziś czarną szminkę, kreskę wokół oka i soczewki, które zakrywały całe jego białko czarnym, pozostawiając tylko kilka białych miejsc. Wyglądało to, jakby Luke miał kilka białych źrenic w każdym z oczu.

Demonicznie...

Chłopak pozbył się soczewek i jednego ze swoich czarnych płaszczy, po czym uśmiechnął się do mnie szeroko. Wyglądał tak inaczej z tą szminką, ale nie było to złe. Mimo, że nie jestem fanem makijażu.

- Więc...

Siedzieliśmy tak przez całą godzinę, podczas której Luke mógł być, a potem jeszcze pół, zanim moi rodzice nie wrócili. Plan był w miarę idealny. Może nie do końca, aaaale blisko.

Teraz trzeba było tylko czekać.

I to wydawało się o wiele trudniejsze, niż cokolwiek innego. Oboje mogliśmy myśleć jedynie o tym, kiedy blondyn będzie już wolny i będziemy mogli robić co chcemy.

Wytrzymać tylko do końca szkoły.

A do tego czasu, musiałem jeszcze porozmawiać z Dacre'em. To zdecydowanie nie będzie takie proste.

Żeby odreagować trochę stresu, złapałem gitarę i grałem przez dobre dwie godziny. Rodzice wyjechali na weekend do Melbourne, żeby dokończyć sprawy ze sprzedażą starego domu babci. Podobno miała się przeprowadzić bliżej jednej z ciotek, ale czy mnie to tak bardzo obchodziło?

Wyjazd dorosłych równał się z tym, że mój starszy brat oczywiście musiał zaprosić swoich znajomych, żeby razem mogli się upić i uprawiać seks po kątach. Nie byłem zbyt wielkim fanem tego wydarzenia, jednak nie miałem gdzie się podziać, więc musiałem słuchać tego wszystkiego z mojego pokoju.

Co chwila z salonu wybuchały głośne śmiechy i doskonale słyszałem butelkę, która wirowała na drewnianej podłodze, co nie było zbyt trudne w mojej aktualnej pozycji. Leżąc płasko na zimnej podłodze. Zrobiło się cicho, a po chwili wszyscy zaczęli się śmiać. Ktoś szedł w stronę mojego pokoju, a ja całkowicie przerażony podniosłem się do siadu i zacisnąłem oczy, czując nagły niewytłumaczalny stan, w którym się znalazłem. Jakby coś owinęło się wokół mnie jak kokon i zaczęło dusić.

Drzwi się otworzyły, a ja momentalnie powróciłem do chwili obecnej.

Hey y
okey więc wciąż nie ruszyłam się z kolejnym ff jestem tak leniwa ugh mam dopiero 3 rozdziały

Na górze jest tragiczny edit poglądowy na Luke'a więc tak.... Nie patrzcie tam pls

Jakieś zamiary na nowy rok?

Hey może ktoś z was idzie na Dana i Phila w Warszawie?

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Sięgając po marzenia / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz