- Będziesz jutro na korepetycjach? - spytałem, kiedy wychodziliśmy z budynku.
I tylko wtedy blondyn delikatnie skinął głową wciąż wyglądając na niepewnego.
- To super, do zobaczenia Lukey! - pożegnałem się z nim.
Idąc do domu ponownie usłyszałem ciche miałczenie i nie potrafiłem się nie zatrzymać. Wyglądało na to, że od rana został tylko jeden malutki kotek, który przestraszony chował się w kartonie z napisem "przygarnij mnie!".
- Hey mały, gdzie twoi mali bracia? - wyciągnąłem do niego dłoń i dopiero wtedy zwierzątko zaczęło podchodzić bliżej mnie. - Ojejku co ci się stało? - westchnąłem widząc neonowo kolorowe plamki na całym jego ciele. Był biały czarny i kolorowe wzorki wyglądały na nim bardzo ładnie, jednak były dość... Nietypowe.
Wziąłem go na ręce i przytuliłem do siebie.
Może nie będzie aż tak źle? Mama się zgodzi... O wiele łatwiej niż tata.
- Wróciłem! - zawołałem już w progu słysząc muzykę z pokoju brata.
Poszedłem do kuchni, gdzie jak zwykle siedziała mama i przywitałem się z nią niepewnie.
- Co tu robi ten kotek kochanie? - spytała dokładnie oglądając kolorową sierść malucha.
- Czy mogę go adoptować? Proszę mamo! Był sam jak palec w tym pustym kartonie. Albo chociaż wziąć go do siebie, dopóki nie znajdę kogoś kto go przygarnie.
- Porozmawiam o tym z tatą dobrze?
- Dziękuję mamuś! Jesteś najlepsza!
Złapałem kawałek szynki, wodę i pobiegłem do swojego pokoju i położyłem kotka na swoim łóżku.
Uwielbiałem uczyć się o supernaturalnej części naszego świata więc miałem jakieś pojęcie czemu kotek ma kolorowe wzorki na całym ciele, jednak i tak wolałem przeszukać parę stron na internecie.
Muszę pokazać go jutro Luke'owi!
- I co? Dusza, której strzegłeś została zniszczona hm? - Leżałem ze zwierzątkiem na klatce piersiowej i patrzyłem na jego piękne, fioletowe oczy. Jego kolory nie byłyby widoczne dla wszystkich, gdyby dusza której pilnował wciąż żyła. Czułem jak jego ciężar się nagle zwiększył, sprawiając że ciężej mi się oddychało. - Czy to przez jego stratę zmieniłeś się w Pesante, czy byłeś nią już wcześniej? - Szepnąłem patrząc na jego reakcje.
Kotek zamiałczał i pisnął jakby płakał. Było mi go tak bardzo żal, że nie miałem serca zabierać go z mojego torsu, mimo, iż zgniatał moje płuca.
- No już, już mały będzie dobrze. Znajdziesz nową duszę godną twoich darów.
Po paru chwilach zwierzątko wróciło do swojej normalnej wagi i zeskoczyło z mojej klatki piersiowej.
Wtedy znów poczułem to dziwne uczucie, jak wtedy wieczorem. Coś jakby dusiło mnie od środka. Słyszałem głośne piski i pomiałkiwania kotka, jednak sekundy później widziałem tylko czerń.
Hahahah...
Usłyszałem cichy śmiech z tyłu głowy i otworzyłem z powrotem oczy.
Zwierzątko lizało mnie po nosie i trącało łapką mój policzek chcąc, abym się obudził. Było to tak słodkie...
- Musimy ci wymyślić imię wiesz? Jak na razie będę nazywał cię Pes, pasuje ci to? Wiem, że to mało oryginalne, jednak zawsze coś.
Pesanta zamiałczała i wtuliła się we mnie.
Następnego dnia Luke znów był całkowicie zakryty i nawet kiedy weszliśmy do mojego pokoju, nie chciał się rozebrać. Teraz już naprawdę się o niego martwiłem.
- Proszę Lu! Przecież wiesz, że ja nikomu nic nie powiem. Ściągnij to z siebie.
Kolorowy kotek kręcił się wokół naszych nóg, obwąchując nowego przybysza. Pesanty pochodziły z mitologii katalońskiej i były to zazwyczaj psy, rzadziej koty, które wchodziły do domów w nocy i kładły się na klatkach piersiowych domowników, utrudniając im oddychanie, a także powodując okropne koszmary. Właśnie tego się obawiałem, że kotek obdaruje mnie przerażającymi snami, jednak noc minęła mi bardzo spokojnie i obudziłem się z Pes leżącym na moich nogach. Miałem nadzieję, że Luke go polubi.
Hey! To moje chyba piąte podejście do wstawienia rozdziału w ciągu ostatnich dni
Wattpad wciąż ma problemy z serwerami.... (oficjalne info z tt)
Więc trzymajcie kciuki i miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Sięgając po marzenia / Muke
FanfictionW świecie pełnym nadnaturalności dwójka przyjaciół spotyka się ponownie po wielu latach. Postanawiają spełnić swoje marzenie, jednak na drodze znajduje się wiele przeszkód i nie wszystkie da się pokonać...