(kolejny "mistrzowski" edit poglądowy by ja i góry^)
W kuchni spotkałem Luke'a, który właśnie robił nam kanapki z masłem orzechowym oraz zaparzał herbatę.
- Dzień dobry ranny ptaszku! - uśmiechnął się wesoło do mnie, a ja momentalnie poczułem jak zalewa mnie fala spokoju i ukojenia od wszelkich myśli.
- Hey Lukey, wyspany?
- Jak zawsze. Mam nadzieję, że jesteś głodny, bo sam nie zjem tak wiele. - postawił przede mną talerz kanapek, a ja od razu zabrałem się za jedzenie.
Gruba świnia. Twoje fałdy tłuszczu zaraz dotkną podłogi.
Zacisnąłem powieki na chwilę, próbując wyciszyć go, ale się nie dało. Nagle jakoś straciłem apetyt.
- Coś się stało Mikey? - spytał zaniepokojony blondyn
- Nie, nic. Tylko głowa mnie rozbolała. - skłamałem szybko nie chcąc go martwić.
Widzisz jak na ciebie patrzy? Z czystym obrzydzeniem. Taki ideał jak on w życiu nie zakocha się w takim grubasie jak ty Mike.
Jeśli chcesz mieć u niego szanse, powinieneś przestać tak dużo jeść. Albo w ogóle jeść.
Po miesiącu zacząłem dostrzegać drobne zmiany w moim wyglądzie. Posłuchałem się głosu i ograniczyłem jedzenie do minimum. Jutro miał być szczególny koncert. Druga rocznica wydostania się Luke'a spod władzy kultu.
- Na pewno chcesz to zrobić? - spytałem niepewnie, patrząc jak ubiera się w kolejne warstwy czerni.
- Tak, to tylko ubrania Mike. To, że oznaczają o wiele więcej dla mnie niż dla innych, nic nie zmienia. Poza tym ta okładka będzie wyglądać mega!
- No dobra... Jeśli tak uważasz... Na koncert też chcesz tak iść?
Oboje byliśmy ubrani od stóp do głów w czerń, Luke w swoim kultowym płaszczu, ja w skórzanej kurtce i chuście naciągniętej na nos.
Dopiero, kiedy stanęliśmy w odpowiednim miejscu, założyliśmy soczewki.
Były czarne, zakrywały całe białko i na jednym oku napisane było na biało "5" a na drugim "SOS". Nie widzieliśmy w nich zbyt dobrze.
Zrobiono nam zdjęcia z tymi wszystkimi mrocznymi ubraniami oraz bez, a potem mogliśmy iść na koncert. Do tego czasu mieliśmy już cały plan na jutro.
- Wejdziemy w tych ubraniach, kiedy ekran odliczania zawiesi się na numerze dwa i zagramy dwa kawałki. Chciałbym, żeby ekrany wyglądały jakby były zglitchowane i popsute w tym czasie. Wtedy znikniemy, za chwilę zegar się naprawi i wyjdziemy normalnie ubrani z prawdziwym startem. - opowiadał Luke całej ekipie od sceny.
Wszyscy stwierdzili, że brzmi to ciekawie i zabrali się do pracy.
Nie mogłem się doczekać rezultatów okładki nowego albumu. Miało to być nasze zdjęcie. Pół twarzy Luke'a w czarnych ubraniach i pół mojej, ale nie wiedziałem, czy też w czerni, czy w zwykłych ciuchach.
Uwielbiałem koncerty. Byłem wtedy taki szczęśliwy... Jednak gdy tylko schodziłem ze sceny, głos w mojej głowie powracał i mówił okropne rzeczy.
- Tyler wysłał nowe zdjęcie z Pes! - zawołał Luke, a ja od razu rzuciłem się w jego stronę. Kotka odnalazła w chłopaku nowego podopiecznego, a ten całkowicie się w niej zakochał, z resztą tak samo, jak Josh.
Wszyscy od ciebie odchodzą, ciekawe kiedy zrobi to Luke...
Zatkałem sobie uszy i zacisnąłem powieki, chcąc uciszyć ten przeklęty głos.
Właściciel tego głosu miał imię.
Syknął przyprawiając mnie o ból głowy.
- Hey Mike idziemy na piwo wyskakuj z tej koji! - blondyn odsunął zasłonkę przy moim łóżku, narażając mnie tym samym na oślepnięcie przez ostre promienie słońca. - Oh wow Mikey, coś się stało? - spytał zaniepokojony, widząc mnie w takim stanie.
- Nie... Tylko głowa mnie trochę boli.
- Na pewno? Nie wyglądasz zbyt dobrze. Zostanę tu z tobą. Pooglądamy bajki, poprzytulamy się... Brzmi dobrze? - zaproponował patrząc na mnie tymi bezdennymi tęczówkami o kolorze intensywnego błękitu.
- Nie, nie martw się. Idź z ekipą do baru, wyszalej się trochę. Wezmę tabletkę i położę się spać. - nie chciałem czuć się, jak ktoś, kto potrzebuje litości i współczucia.
- Wolę zostać z tobą. Do baru można iść kiedy indziej, a na tulasy zwykle nie mamy czasu.
Heyyy
Co tam jak tam u was?
U mnie wszysko się powoli rozsypuje, ale jakoś sobie daje radę chyba xD
Tak czy inaczej,
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Sięgając po marzenia / Muke
FanfictionW świecie pełnym nadnaturalności dwójka przyjaciół spotyka się ponownie po wielu latach. Postanawiają spełnić swoje marzenie, jednak na drodze znajduje się wiele przeszkód i nie wszystkie da się pokonać...