Ten sen był dość dziwny. Wiedziałem, że znajdowałem się we śnie i nie miałem pojęcia jak się obudzić. Byłem przerażony stojąc po środku całkowitej nicości.
Ale z ciebie grubas
Głos dobiegł znikąd i zaczął odbijać się od niewidzialnych ścian sprawiając wrażenie, że tak naprawdę dochodził z każdej strony.
- C-co? - szepnąłem zagubiony
Jesteś taki głupi
Co to w ogóle jest za ubranie? Workowata bluza i jeansy? Wyglądasz jak bezdomny
Nie miałem pojęcia co się dzieje. To sprawka Pesanty? Ale przecież ona spała na moich nogach. To tylko zwykły koszmar, nic niezwykłego.
Wmawiaj sobie co chcesz, wariacie
Każda z wypowiedzianych sentencji dzwoniła mi w uszach i nie przestawała powtarzać się. Nie wiedziałem w jakim momencie rozpłakałem się i skuliłem na środku tej pustki, ani kiedy się obudziłem. Wszystko było tak bardzo rozmazane...
Następnego dnia w szkole wszyscy mówili o jakiejś dziewczynie, która popełniła samobójstwo. Nie znałem jej, ale jej śmierć wciąż budziła u mnie strach i szok. W tak młodym wieku odbierać sobie życie...
A potem dowiedziałem się jeszcze jednej ważnej rzeczy.
Miała Hirfenę.
I to sprawiło, że do negatywnych emocji przyłączył się również żal, współczucie i pewnego rodzaju wściekłość. Świat był tak okropnie skonstruowany...
Hirfeny byty usytuowane gdzieś pomiędzy duchami a demonami. Były głosami dobrych dusz, które zrobiły coś okropnego w życiu, przez co pokutują patrząc jak ich głos mimo ich woli niszczy niewinnych ludzi od środka. Te niewidzialne stworzenia owijały się wokół duszy i zaciskały się na niej coraz mocniej, kiedy osoba załamywała się psychicznie. W pewnym momencie dusza była już całkowicie zniszczona i człowiek stawał się zwykłą marionetką hirfeny, a ta w tej chwili zazwyczaj rozkazywała pozbawienie się życia i atakowała na kolejną duszę.
Były to zdecydowanie jedne z najbardziej przerażających istot na Ziemi i nie chciałbym mieć z nimi do czynienia kiedykolwiek w swoim życiu.
Trzy dni później tata wrócił do domu. Na szczęście Dacre był u jakichś znajomych na imprezie, więc miałem pewność, że nie będzie się wtrącać w to, co miało się tego wieczoru stać.
Ojciec jak zwykle, gdy był w domu, wieczorem zawitał w moim pokoju, aby sprawdzić czy się uczę. Widziałem jak jego twarz robi się czerwona, a mięśnie napinają się pod kraciastym materiałem koszuli.
- Co. To. Jest. Synu? - powiedział zgrzytając zębami.
- Kotek tato. Przygarnąłem go parę dni temu. - Odsunąłem się od biurka, żeby przypadkiem moja głowa nie była w pobliżu kantów lub innych ostrych i twardych powierzchni.
- Spytałeś się mnie o pozwolenie? Nie mam zamiaru mieć pod swoim dachem jakiegoś pchlarza pod dachem!
- Nie mam zamiaru wyrzucać stąd Pes. - Powiedziałem spokojnie, wstając z fotela biurowego.
- Masz duże kłopoty ty mały...!
Pierwsze uderzenie trafiło w moją szczękę.
Byłem wściekły. Przez ten cały stres związany ze szkołą i wspomnieniami każdego razu, gdy słyszałem, jak ten mężczyzna naruszał nietykalność cielesną mojego brata, wręcz kipiałem nienawiścią.
Ze wszystkimi nagromadzonymi we mnie emocjami posłałem w jego stronę moją słabą pięść, jednak zdołałem trafić go w policzek.
Byłem z siebie taki dumny...
Jednak piekło zaczęło się dopiero wtedy.
Tamtego wieczoru skończyłem na podłodze, bezradnie opierając się o łóżko i próbując zatamować krwawienie z nosa.
Czułem, że jutro nie będę mógł chociażby kiwnąć palcem bez jęku bólu.
Zasłużyłeś na to
Tak... Może i zasłużyłem. Jednak kogo by to obchodziło, jeśli ma się do czynienia z osobą taką, jak mój ojciec.
Hey!!!!
słyszałam pogłoski, że naprawili Watt! WOOOHOOOO!!!!
chyba trzeba zorganizować imprezę xD
Miłego dnia i nocy wszystkim!!!
CZYTASZ
Sięgając po marzenia / Muke
FanficW świecie pełnym nadnaturalności dwójka przyjaciół spotyka się ponownie po wielu latach. Postanawiają spełnić swoje marzenie, jednak na drodze znajduje się wiele przeszkód i nie wszystkie da się pokonać...