rozdział 12

56 4 2
                                    

Po kilku dniach Arleta wróciła do domu ze szpitala razem z dzieckiem...

Arleta pov

Wreszcie dom,odpoczynek i koniec z bólami kręgosłupa. Idę nakarmić małego. Ma dopiero jeden dzień a już drze się jak nie wiem. Weszłam do jego pokoiku i podeszła do łóżeczka. Malec spał spokojnie delikatnie wyjęłam go z łóżeczka i przystawiłam do piersi. Simon się przyssał jak pijawka. Nagle otworzył swoje oczka i spojrzał na mnie. Wypuścił mojego sutka z buzi. *O nie, zaraz będzie płakał * pomyślałam że strachem i małym rozbawieniem. Jak na dobre się już rozpłacze to nie da się go uspokoić. Ale jakie było moje zdziwienie. On się do mnie uśmiechnął. Odwzajemniłam gest i zawołałam Adama by prędko to zobaczył :

-Adam, chodź tu szybko!

-Co się stało kochanie?

Odwróciłam się z wciąż uśmiechniętym Simonem w rękach. Adam spojrzał na niego i rzekł :

-On, się uśmiechnął... Jak ty to zrobiłaś?

-Nie wiem, gdy już go karmiłam otworzył oczka spojrzał na mnie, ja z początku myślałam że będzie płakał,  a tu mi się on uśmiecha.

Popatrzyłam na malca i zrobiłam śmieszna minę, uśmiech Simona zmienił się w uroczy śmiech. Adam uśmiechał się czule do mnie i do dziecka. Po chwili podszedł do nas i przytulił, jednocześnie uważając na dziecko.

-Czysty tatuś. Tylko zarys ust ma po mnie.

-Nie zauważyłaś jeszcze jednego.

-Czego? Ma brązowe włoski na główce. Wcześniej ich nie było widać ponieważ zamiast nich był mały puszek. A ja kiedyś miałem rude włosy...

-Miałeś rude włosy? Wyglądałeś kiedyś przeuroczo.

Malec zaczął się znowu śmiać a my razem z nim. Chyba się wyspał. Dzisiaj mają przyjść rodzice Adama i Tommy.  Ostrożnie zeszłam z malutkim na dół i patrząc pod nogi by się z nich nie zwalić. Gdy pokonałam ostatni schodek, usłyszałam pukanie do drzwi, Adam polazł (wybaczcie musiałam dać ten wyraz) otworzyć. Po chwili do salonu wparowała starsza kobieta. Podeszła do mnie i rzekła miłym głosem :

-Witam, nazywam się Leila i miło mi cię poznać.

-Ja również witam i nazywam się Arleta Amanda Watson i mi też panią...

-Och mów mi po imieniu kochanie, tak się cieszę że zostałam babcią. No pokaż mi tu tego malca, jak ma na imię?

-Simon.

-Ładnie, mogę go potrzymać?

-Tak, pewnie jest dzisiaj w wyjątkowo dobrym humorze.

Oddałam synka w ręce pani Lambert. Bałam się że humor mu się zmieni i zacznie płakałać, ale tak się nie stało. W tym samym czasie do pokoju wszedł Adam ze starszym Panem. Podeszłam do nich Adam rzekł :

-Tato, to jest Arleta Amanda Watson, moja narzeczona i matka naszego synka. Amando poznaj mojego ojca Ebera.

-Miło mi Pana poznać.

-Ciebie również, ale lepiej by było gdybyś mówiła mi po imieniu, albo poprostu tato.

-Dobrze, poprostu tato.

Zaśmiałam się razem z nim.

-No, to gdzie ten mój wnuk?

-Jest w pokoju, z Leilą.

I razem poszliśmy do pokoju. Po kilkunastu minutach znowu usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Tym razem ja poszłam otworzyć. W nich stał Tommy.

-Hej, skarbie.

-Nie mów tak do mnie.

-Oj, oj nie denerwuj się bo złość piękności szkodzi.

-Aj, wchodź.

I pomyśleć że on ma być chrzestnym Simona. W końcu to przyjaciel Adama. Nie chcę mu zrobić przykrości. Chrzestną małego będzie moja siostra. Ona urodziła córkę i ma na imię Weronica. Po mojej mamie, której grób odwiedzam codziennie. Weszłam równo z Tommy'm do salonu. Przywitał się ze wszystkimi.

-Mogę potrzymać, malca?

Adam udzielił mu odpowiedzi:

-Jasne, tylko go nie upuść.

-Ok, a jak ma na imię?

-Simon.

Ja wpadłam na genialny pomysł, by sprawić im radość. I rzekłam:

-A może będzie miał na imię Simon Tommy Lambert. Co wy na to?

-Ty czemu ja na to nie wpadłem? -(Adam)

-Bo trzeba mieć mózg, nie to co ty wielkości orzeszka laskowego.

-Ej, wcale nie mam małego mózgu.

Zrobił minę jak małe obrażone dziecko, ja i inni nie mogliśmy wytrzymać, wiec wybuchliśmy głośnym śmiechem. Nawet mały Simon się śmiał. Po chwili Adam do nas dołączył. Po chwili malec zaczął się wiercić w ramionach Ratliffa. Pewnie trzeba go przewinąć. Wzięłam małego z rąk młodego mężczyzny i poszłam z nim na górę. Poczułam nieprzyjemny zapach dochodzący z jego pieluszki. No tak wiedziałam. Weszłam z nim do jego pokoiku, wzięłam potrzebne rzeczy i przeszłam z nim do mojej i Adama sypialni. Położyłam delikatnie malca na łóżku i zaczęłam przewijać. Gdy skończyłam go przewijać, do pokoju wszedł...

(Glamberts30 i inni dziękuję za gwiazdki i pozdrawiam. Mam nadzieje że rozdział się spodobał. Sorry za błędy. Papa 😘 😘 😘)

Adam Lambert /muzyczna miłość... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz