14

425 22 2
                                    

Obudziła się w białym pomieszczeniu, specyficzny miało zapach, taki nie przyjemny. Ktoś trzyma mnie za rękę, ale kto? Otworzyłam oczy i ujrzałam rozmazana postać o brązowych włosach, mówiła ona tak.

-Zawołajcie lekarza! Obudziła się nareszcie.

-Dzień dobry jak się Pani czuję?
-Chyba jest nieźle.-odpowiedział.
-Pamięta Pani jak ma na imię?
-Maja?-odpowiedziałam pytajaco.
-Tak.
-Jaki jest dziś dzień?
-24 grudnia.-odrzekł lekarz.- niech teraz Pani odpoczywa.
-Dobrze.

Wstałam chyba niedługo później. Pielęgniarka przyniosła mi jedzenie i nakarmila ponieważ tak dlugo leżałam, że wszystkie mięśnie mi się zastały.

-Czy jest mój tata w szpitalu?- zapytałam.
-Jest on i kilka innych osób. Poprosić kogoś?
-Tak tatę.-pilęgniarka wyszla u przyszedł mój ojciec.
-Córeczko jak się czujesz?-zapytał.
-Jest w porządku, a ty?-zapytałam.
-Teraz jest dobrze bo się obudziłaś.-uśmiechnął się nieśmiało.
-Kto jeszcze tu jest?-zdopytywałam.
-Babcia, Anja, Ernest, Charli i Leo.-wymienił-wszyscy codziennie wyczekiwali Twojego przebudzenia.
-Jak to oficjalnie brzmi.-zasmiałam się.-możesz poprosić babcię.
-Pewnie.

-Hej skarbie. Widzę, że się już czujesz dobrze. Bo się uśmiechasz.-powiedziała.
-No pewnie babciu ja się czuję wyśmienicie. Trzeba wrócić do żywych. Nawet nie chce sobie przpominac tego jak chcialm się zabic. Komu mam dziękować, że mnie uratował?-zapytalm babci z humorem.
-No chyba twojemu najlepszemu przyjacielowi. Przeczuwał, że coś jest nie tak. Mówiliśmy, że zaraz wyjdziesz ale on się uparł. Wydarzył drzwi i zatamował krew.-powiedziała i poszła zawolac mojego wybawcę.

-No w końcu. Nie mogłem się doczekać, aż się obudzisz śpiąca królewno. Masz już mnie tak nie straszyć przecież wiesz, że poza tobą nie mam nikogo.-zagroził.
-No ok kochanie Ty moje. Może byś mnie przytulił.-chłopak podszedł i pocalowal mnie w policzek.
-Jak się spało?-zapytał śmieszkując.
-No wiesz co jeszcze się nie wyspałam.
-Idę po Anje będziemy mieć jeszcze czas pogadać.-rzekł.

-Misia no w końcu mogę Cię udusić.-powiedział z humorem.
-No wiesz co po tej drugiej stronie jest ok. Dużo wszystkiego.-odegrałam się.
-A tak na serio to tęskniłam. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. Mam pytanie na serio jest wigilia?
-No tak a co myślałaś. Siedzimy tu dzień w dzień, a Leo tez nocami. Co Ty sobie kobieto myślisz?-powiedziala stanowczo z humorem.
-Na serio nocami?
-No tak, on Cię poprostu kocha. Jak się obudziłaś to Leo siedział koło Ciebie. To było w nocy.-powiedział trochę haotycznie.
-Hej misia.-Charli wszedł, a Anja wyszła.
-Jak tam? -zapytałam
-A w porządku, a u Ciebie.-odrzekł.
-No wiesz jest ok tylko może trochę śpiąca jestem.-zasmial sie.
-Nadal śpiąca na serio? My nie możemy spać, a ty jesteś śpiąca po tak długim śnie.
-No co przecież to normalka u mnie.
-Dobra idę po Leo bo on już nie może wysiedziec.

-Skarbie w końcu.-podszedł i pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek. Muskał moje wargi delikatnie tak jakby nie chciał mnie skrzywdzić.
-Kocham Cię Leondre.
-Kocham Cię Maja. Jak się czujesz ksieżniczko?
-W porządku.
-Mam pytanie dlaczego chciałaś... no wiesz?-zapytał zdezorientowany.
-Kartka, ludzie, nienawiść, cała prawda.-znowu łzy napłyneły mi do oczu.
-Nie kochanie nie płacz. Wiem co się stało i nigdy bym Cię nie zostawił. Zaraz jak pojechałaś do szpitala byłem przy tobie. Jesteś najwarznieszja w moim życiu.
-Ale pomyślałam, że Ty w to wszystko uwierzysz.-zdezorientowany powiedziałam.
-Na samym początku nie byłem przekonana co do tego,że ta kartka kłamie. Ale przeanalizowałem wszystkie informacje i jeszcze pogadalem z Anją i byłem pewny,że nie jest to prawda.-uśmiechnął się nieśmiało.
-Misiu ja-przerwał mi
-Nic już nie mów lekarz kazał ci wypocząć.

New Life \L.D./ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz