# 7

13 1 0
                                    

                                ××××× Hannah×××××

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                                ××××× Hannah×××××

Już jest mój piątek, piąteczek, piątunio, który oddziela tylko dobę od mojego Lucka. Było wszystko ustalone. Wujek Luck'a przewiezie helikopterem nad ranem, więc chłopak będzie gdzieś tak o ósmej rano na lotnisku. Jeju byłam tak uradowana, że dziewczyny wypytywały mnie czy czasem jego nie przedstawię. Pewnie, że tak. Wychodziłam ze szkoły, szłam m w samych skowronkach w stronę parkingu przed szkołą. I widzę mojego bruneta opartego tak od niechcenia o bramkę odzielającą zieloną część przed szkołą, a wybrukowaną częścią dużego boiska służącego jako parking. Odwrócił głowę w moją stronę wyczuwając mój wzrok, a wraz z tym białe zęby odznaczały się w uśmiechu jego pełnych ust. Nie wytrzymałam i z piskiem małej dziewczynki ruszyłam z kopyta w jego stronę. On na to szeroko rozłożył ręce i czekał, aż na niego wskoczę. Biegłam natchniona całą radością co dodała mi niebywałej siły w nogach, gdy byłam bliska staranowania go, podskoczyłam i okrakiem wylądowałam na jego biodrach. Brunet lekko się zachwiał, ale utrzymał nas w pionie, przytuliłam się do jego szyji wciągając jego wspaniałe perfumy. On mnie przytulił w tali i okręcił nas wokół osi, tak jak w każdym romantycznym filmie.

- Co ty tu robisz?-powiedziałam to szeptem, bo z tych wrażeń nie umiałam normalnie. Wyczułam jego uśmiech na moim karku.

- Tęskniłem za tobą- odsunęłam się od jego szyji i wpatrywałam się w jego piwne oczy.

- Ja też- i pojawiły się w moich kącikach oczu łzy, ale nie pozwoliłam im wypłynąć.

Luck widząc moją reakcję pocałował mnie. To nie był zwykły pocałunek na przywitanie czy pożegnanie, tak jak zawsze było w Seatle, a tylko bestii stęsknionej za swoją ofiarą. Nic się nie zmienił mój kochany, nadal smakuje truskawkami i pachnie typowo męskimi perfumami. Przerwaliśmy nasz pocałunek, bo brakowało nam powietrza do dalszej kontynuacji tego, co jest wspaniałe w związkach. Uśmiechnął się i powiedział szeptem.

- Chyba mamy widownię- dopiero teraz zdałam sprawę, że jesteśmy na terenie mojej nowej szkoły. Uśmiechnęłam się rumieniąc.

- A co mnie tam oni obchodzą. Ważne, że jesteś tu ze mną, teraz- powoli zeszłam z niego i splotłam nasze palce w uścisk. Szliśmy w stronę mojego motoru.

- Wiesz jeden chłopak na nas się patrzył jakby chciał nas zabić wzrokiem- powiedział mi szeptem na ucho i wskazał dyskretnie ruchem głowy w stronę głównego wejścia do szkoły

Odwróciłam się, by wiedzieć kto to taki. Nie musiałam się zastanawiać bo to był Kent, mój sąsiad na dzielnicy i w szkolnej ławce na angielskim i innych nielicznych lekcjach. Patrzył się na nas wzrokiem pełnym złości, miał zmarszczone brwi, usta zaciśnięte w wąską białą kreskę i pięści, aż knykcie jemu zbielały. Gdy napotkał mój wzrok szybko odwrócił się i wszedł sztywnym krokiem do szkoły, z naciągniętym każdym mięśniem na plecach i nie tylko.

Nie znasz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz