# 11

17 2 0
                                    


                                  ××××× Hannah×××××

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                                  ××××× Hannah×××××

Żałowałam tego ostatniego wyjazdu do Seattle. Widziałam ich, widziałam tam Luck'a co on robił, a raczej z kim to robił. Nie mogłam znieść tego widoku i wyszłam. On nie wiedział, że w tamtej chwili byłam w jego domu, miałam jego klucze zapasowe.

Na tamto wspomnienie zrobiło mi się nie dobrze. Żałowałam każdego intymnego pocałunku jakim się dzieliłam. Po długiej podróży byłam wykończona psychicznie i fizycznie, ale miałam już obrany cel. Muszę się umyć. I to porządnie, bo nadal czuję dotyk tych brudnych rąk, które zawsze dawały mi radość i uspakajały mnie. Po długotrwałej kąpieli udałam się do mojego pokoju. Lecz odrazu się nie walnęłam na łóżko. Tylko rozjebałam moim scyzorykiem materac, na którym leżałam z nim i robiłam z nim seks. Wywaliłam materac z mojego pokoju, a przyniosłam koce i zrobiłam prowizoryczne łóżko.

Przez cały weekend byłam zamknięta w swoim pokoju. Tato nie wiedział co ze mną jest. Na początku dzielnie walczył, lecz z każdym natarciem na mnie był coraz słabszy i dał mi spokój.

Tylko w poniedziałek byłam w szkole. Widziałam jak dziewczyny się na mnie patrzą, bo widziały pierwszy raz na moim ryju tyle tapety. Lecz w następne dni wagarowałam. Niby jechałam do szkoły, a w rzeczywistości włóczyłam się po mieście i jego obrzeżach. Aż znalazłam tą rzekę.

I tak oto tu jestem. Stratowana przez życie, z butelką whisky i tabletkami. Jestem przed barierką, która jeszcze ratuje mi życie, ale już niedługo nie. Już kolejną butelkę tego paskudztwa piję. Pomimo tego, że w moim przełyku tworzy dziurę płonącą, która leci aż do żołądka. A zostaje zgaszona dopiero przez moje soki trawienne.

Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale napisałam do niektórych osób wiadomość, typu żegnaj. Tylko, że był jeden jedyny przypadek gdzie nieco się rozpisałam. A był nim Sebastian.

Tak, Sebastian. Przystojny chłopak, ale nie dla mnie. Zapowiada się on na całkiem niezłego rekina biznesu w przyszłości. Na to ostatnie uśmiechnęłam się pod nosem, co na pewno dla innych wyglądało jak grymas.

Dobra, trzeba wziąć kroki w dupę i zacząć robotę. Wzięłam całą garść tabletek nasennych i połknęłam to popijając whisky. Połykając je czułam jak każda z nich ląduje z plaśnięciem w żołądku, a whisky zostawia płonące koryto lawy w przełyku.

Wzięłam jeszcze jeden solidny łyk, taki dla odwagi. Odrzuciłam butelkę gdzieś przed siebie i wylądowała ona w korycie rzeki. Wzięłam jedną nogę przez barierkę, a później i drugą. I już stoję. Jeszcze tylko puścić się tej barierki i będę wolna.

Przeżucia łam jedną nogę i się zachowałam, ale złapałam się mocniej barierki i druga noga towarzyszyła pierwszej. Od mojego unicestwienia dzielił mnie krok i będę wolna. W myślach pojawiły mi się przed oczami twarze ludzi, których kochałam jakby ktoś puścił film i każde zdjęcie mijało mi w zwolnionym tępię.

Nie znasz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz