# 19

7 1 0
                                    


××××× Sebastian ×××××

- Sebastian obudź się- krzyczy mi nad uchem Rafał, szarpiąc ramieniem.

- Czego- mruczę, odganiając go ręką, ale to nic nie daje.

- Wstawaj musisz się ogarnąć inaczej wujek Stiv będzie wkurzony na mnie i ciebie, że tyle wypiłeś- chcąc czy nie chcąc otworzyłem oczy i widziałem twarz Rafała, ale musiałem mrugać.

- No dobra- mówię i wstaję.

Tym razem było mi łatwiej, ale czułem jeszcze lekkość w głowie i nogach. Robię kroki i to jest dla mnie straszne uczucie, ale z każdym kolejnym krokiem jest mi łatwiej. Kiedy byłem już na schodach, mój umysł się znormalniał i mogłem iść dalej.

Rafał miał rację, jeszcze nigdy do takiego stanu się nie doprowadziłem. Ale teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie i nie będę zawracał sobie dupy nią. Sama podjęła decyzję i niech tak będzie ja mam swoje życie, a ona swoje. Pomimo tego, że tak myślę, to moja krew pulsuje bardzo szybko z moich ledwie powstrzymywanych nerwów.

Muszę się zająć czymś

Ta myśl przechodzi przez głowę i zaciskam już pięści, aż kości mi strzelają i idę do łazienki się umyć, a następnie po skończeniu prysznica do mojego pokoju. Po otwarciu się drzwi, najpierw otwieram okno, a następnie do łóżka, aby zdjąć tą przeklętą pościel, w której się wiła ta żmija.

- Sebastian opanuj się- słyszę szybkie susy Rafała, biegnącego po schodach. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że ja pościel nie zdejmuję tylko ją drżę w drobny mak. Moje kończyny przestały mnie słuchać i opadłem na podłogę, opierając się plecami o łóżko, głośno dysząc.-Sebastian, zostaw to później to posprzątamy, chodź lepiej na dół- mówi spokojnie, podchodząc do mnie.- Uspokój się bo twoje oczy się świecą.

- To jest nie możliwe, przecież jesteśmy tutaj na Ziemi- żeby się przekonać, wstałem i podszedłem do lustra. Rzeczywiście moje oczy świeciły ciemnym granatem tak jak w Laudeni.- O kurwa- mruknąłem w odbicie.

- Chodź na dół, zjesz śniadanie i coś porobimy- złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć w stronę drzwi do wyjścia z pokoju. Nie protestując zacząłem iść za nim, na dół do kuchni, gdzie na wysepce były dwie szklanki soków pomarańczowych, talerze na których były smażone bekony i jajecznica. Czyli jedyny bezpieczny repertuar do sporządzenia przez Rafała.

- Będziemy biegać- powiedziałem pierwsze to co przyszło mi na myśl, gdy Rafał zaczął brać jajko smażone do ust to od razu był zniechęcony.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 10, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie znasz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz