Emily śpi jak aniołek, chociaż trochę chrapie. Gdzie jest mój pokój? Gdzie moje łóżko? Nie wypiłam tak dużo. To może dlatego, że jest ciemno? Zasrany Bradley. Chce mi się spać.
Znowu to samo... Znowu to cholerne światło...- Ale mnie boli głowa - mruknęłam cicho.
- Mnie też... - na dźwięk czyjegoś głosu natychmiast się zerwałam i spojrzałam na osobę leżącą po mojej prawej stronie. - Natalie? Co ty tu robisz?
- Tak się składa, że sama nie wiem. - zaśmiała się cicho, a ja położyłam się wzdychając i po kilku minutach zasnęłam na nowo.
***
Obudził mnie czyjś piękny, spokojny głos. To była Emily, która śpiewała piosenke Ed'a Sheeran'a - Perfect. Em ma piękny głos. Od zawsze obie uwielbiałyśmy śpiewać i robiłyśmy to razem, ale od kąt się wyprowadziłam nie robiłyśmy tego wcale. Przysłuchiwałam się kolejnym wyśpiewywanym przez nią zwrotką utworu i uśmiechałam się. Po jakimś czasie podeszłam do niej i mruknęłam.
- Będziesz piosenkarką.
- Hmm? - widocznie się wzdrygła i przestraszyła. - Kobieto nie strasz mnie tak.
- Hhaha przepraszam.
- Dlaczego tak uważasz?
- Ja to po prostu wiem. Śpiewasz tak pięknie, nie mogłoby być inaczej.
- Dziękuję. Też pięknie śpiewasz. - podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Kocham moją siostrę.
***
Wróciłam z zakupów. Zrobiłam trochę podstawowych zapasów do domu. Kiedy chciałam nalać sobie soku porzeczkowego potknęłam się o stołek i wylałam na siebie całą szklankę.
- CHOLERA! BRAWO JA! - wkurzyłam się i poszłam do pokoju się przebrać. Położyłam nogę na pufie, a na mojej nodze koszulkę którą miałam ubrać. Zdjęłam szybko brudną bluzkę, która przemakała na drugą stronę przez co czułam sok na swojej skórze.
- No no. - natychmiast przestraszona odwróciłam za siebie głowę i zobaczyłam za sobą leżącego na moim łóżku nie kogo innego jak Bradley'a Simpson'a. Natychmiast się ubrałam, modląc żeby to był tylko sen.
- Myślałem, że jesteś raczej płaska, desko. - podniosłam brew.
- CO TY TU ROBISZ DO CHOLERY ZBOCZEŃCU? - zaczęłam się wydzierać
- Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi. - znowu pokazał ten swój łobuziarski uśmiech co mnie jeszcze bardziej wkurzyło.
- PYTAM CO TY TU ROBISZ, GŁUCHY JESTEŚ?
- Wyluzuj, przyszedłem do Natalie. - zaczął bawić się swoimi loczkami leżąc niczym Rose z Titanica.
- Wyluzuj? Właśnie leżysz na moim łóżku i mnie podglądałeś i mówisz żebym się wyluzowała?
- Fajne? - nagle wyjął z pod pachy moje czarne stringi, a ja od razu znieruchomiałam i zalałam się purpurą. W tym momencie mój gniew osiągnął poziom maximum. - O oł.
- ODDAJ MI TO LEPIEJ.
- Ładne, może założysz? - chłopak jak gdyby nigdy nic dalej leżał na łóżku i i wymachiwał moją bielizną na prawo i lewo.
- Ładne, bo moje. A ty możesz tylko pomarzyć. - udawałam jednak, że mnie to nie rusza, żeby nie sprawić mu satysfakcji.
- No weź, chcę cię w tym zobaczyć. - wstał i podszedł blisko do mnie, w tym momencie jeszcze raz machnął mi stringami przed oczami i zrobił największy uśmiech na jaki było go stać.
- Jakim prawem, grzebałeś w moich rzeczach? Mama cię nie nauczyła kultury?
- Nie mieszaj w to mojej mamy okej? Myslałem, że to pokój Nat. Ale miałem jednak cichą nadzieję, że cię tu zastanę.
- Pff. - prychnęłam mu w twarz i patrząc przez kilka sekund mu w oczy, odwróciłam się, podeszłam do pufy i siadłam. - Skoro już wiesz, że to jest mój pokój to wyjdź. Na te słowa chłopak skrzywił się.
- Nie chcę.
- Nie obchodzi mnie to czy chcesz czy nie, po prostu wyjdź. - co za koleś. W tym momencie weszła do pokoju moja siostra, która gdzieś musiała cały czas siedzieć w mieszkaniu.
- Emm... Dzień dobry? - powiedziała zaskoczona wizytą gościa.
- Hej, aniołku, jestem Bradley. - poważnie? Niech ten frajer nie przylizuje się do mojej siostry.
- Chwila... - urwała jakby się nad czymś zastanawiała. - Ja cię znam. Ty jesteś z tego zespołu The Vamps. Słucham was, jesteście świetni. - w tym momencie pan Bradley popatrzył na mnie z zadziornym uśmieszkiem.
- Widocznie znasz się na muzyce, nie to co niektórzy. - jego wzrok skierował się na mnie, a Emily kompletnie nie wiedziała o co chodzi.
- Dziękuję. - powiedziała z uśmiechem.
Usłyszeliśmy dźwięk klamki, a potem krzyk Natalie.
- JESTEM! - Bradley wyszedł w końcu z mojego pokoju i ruszył w stronę swojej siostry. Dał jej buziaka w policzek i jakieś klucze do ręki. Również poszłam się z nią przywitać.
- Hej Nat.
- Okej, ja już pójdę. - stwierdził chłopak, a przy wyjściu szepnął mi na ucho. - Kiedyś, aż sama będziesz chciała mi się pokazać w tych stringach.
Na te słowa wytrzeszczyłam oczy.
- Co za debil! - nie zwróciłam uwagi, że Nat stoi zaraz obok mnie i słyszy moje wyzwisko na jej brata.
- Mary, co jest?
- Lepiej siadaj, bo jak ci coś powiem to zlecisz.
Po mojej dosyć zwięzłej opowieści, która miała miejsce kilkanaście minut temu, o której chciałam już zapomnieć, Natalie siedziała nieruchomo z obiema brwiami w górze.
- Ale Bradley? Ten Bradley?
- Nie, tamten - powiedziałam ironicznie.
- Nie rozumiem czemu się tak zachowuje w stosunku do ciebie. Zawsze jest taki miły dla dziewczyn. Może po prostu mu się podobasz? - uśmiechęła się delikanie.
- Powiedz, że sobie jaja robisz. Ja? Jasne. Tak się nie zachowuje w stosunku do dziewczyny, która się komuś podoba.
- Masz pewnie racje. Co ja gadam, ale porozmawiam z nim o tym.
- Sorry, ale naprawdę go nie ciepię.
- Nienawidzę go!! - pomyślałam
- Nie dziwie ci się. - stwierdziła przyjaciółka.
_________________________________________________
Będę wdzięczna za każdy komentarz, naprawdę. Chcę mieć tutaj jakąkolwiek aktywność, wiedzieć, że komuś chce się to czytać. Więc jeśli komuś podoba się moje słabe ff proszę o nawet małą, głupią kropkę. Dziękuję <3
CZYTASZ
Pod wiatr | FF - The Vamps
RomansNie lubiłam go. Nienawidziłam go. Miałam go dość. Tęskniłam za nim. Zakochałam się w nim. Potem znowu go nienawidziłam.