Ciepły dzień jak na grudzień, za ciepły jak na zimę. Cały śnieg już stopniał. Szkoda. Śnieg to jedna z rzeczy która daje mi radość. Jest piękny. Dziś są urodziny Natalie, robi imprezę. Będzie dużo naszych znajomych, gdyby nie było jej popierdolonego brata powiedziałabym, że to impreza na którą czekałam. Niestety będzie.
Postanowiłam, jak to ja, najpierw się ubrać w coś wygodnego. Ubrałam jakieś rurki i koszulkę z napisem 'Lonely', a włosy związałam w kucyk. Impreza zaczyna się dopiero o 18, a jest 8:30, więc mam dość sporo czasu, żeby się ogarnąć. Muszę najpierw odwieźć Emily do cioci, bo obiecała jej, że spędzi u niej weekend. To znaczy nie ja ją odwieźć tylko jakiś kierowca. Chociaż mam 18 lat to nie mam jeszcze prawa jazdy. Tak, jeszcze... Zamierzam sobie zrobić, ale uważam, że na razie nie jest mi potrzebne, bo i tak na auto mnie nie stać. Albo po prostu sobie wmawiam bo mi się nie chce.
***
- Moje piękne! - powiedziała z uśmiechem na ustach ciocia. - W końcu, czekaliśmy na was. Zrobiłam obiad. Wejdźcie.
- Kurde, ciociu. Tak dawno tu nie byłam. - po wejściu rozglądałam się po salonie. Ściany były pomalowane na żółto, wszystkie meble były wykonane z dość jasnego drewna. Całość wyglądała bardzo przytulnie. - Pięknie pachnie obiadem.
- Cieszę się kochane. Emily, Sam jest na górze, idź do niej, jeśli chcesz. - ciocia po raz z kolejny raz z uśmiechem skierowała słowa do mojej siostrzyczki. Samantha to córka mojej cioci. Jest starsza od Emily o 2 lata ale zawsze się świetnie dogadywały. Ciocia Agatha jest dla mnie jak druga matka. Zawsze się mną opiekowała i moją siostrą, wspaniała kobieta. Po przepysznym obiedzie i długiej rozmowie z ciocią i wujkiem pożegnaliśmy się bo musiałam wracać do domu.
- Dziękuję ciociu za gościnę i w ogóle za wszystko. - powiedziałam z wielkim uśmiechem.
- Kochana, nie ma za co, wiesz, że zawsze możesz do nas przyjechać.
- Tak dziękuję. - przytuliłam ciocię i wujka na pożegnanie. - Pa Emily, masz być grzeczna.
- Zawsze jestem grzeczna.
***
Podróż w tą, z powrotem i pobyt u cioci zajął dobre 6 godzin, więc była już 16. Gdy wybiła 17:30 zaczęłam swoje przygotowania do imprezy. Natalie nie było w domu, a była w klubie gdzie miała odbyć się jej impreza urodzinowa. Postanowiłam ubrać czarną koronkową sukienkę, a do tego czarne dość wysokie szpilki. Jako że byłam bardzo, ale to bardzo niska mogłam sobie na to pozwolić. Włosy związałam w luźny kok, a mój makijaż był wyjątkowo mocny. Po godzinie i kilku minutach byłam już gotowa by wyjść.
~ w klubie ~
- O matko ile ludzi. - powiedziałam szukając wzrokiem mojej przyjaciółki. Jak zwykle byłam spóźniona. Schodząc po schodach zauważyłam jak kilka osób mi się przyglądało w tym Connor i Tristan.
- Mary, wyglądasz cudownie. - stwierdził Connor, który miał założone dosyć ciasne spodnie i bordową koszule.
- Dzięki Connor, ty też, pasuje ci ta koszula. - uśmiechnęłam się. - Widziałeś może Natalie?
- Tak, stoi tam. - wskazał palcem na miejsce w którym moja przyjaciółka rozmawiała z jakimiś ludźmi.
- Hej!! - dźgnęłam ją w bok - Wszystkiego najlepszego skarbie! Świetna impreza.
- Dzięki, jak pięknie wyglądasz! Każdy twój haha.
- Hhaha raczej twój, wyglądasz oszałamiająco. Jak cię Rick zobaczy...
![](https://img.wattpad.com/cover/132780986-288-k736796.jpg)
CZYTASZ
Pod wiatr | FF - The Vamps
RomansaNie lubiłam go. Nienawidziłam go. Miałam go dość. Tęskniłam za nim. Zakochałam się w nim. Potem znowu go nienawidziłam.