Po skończonym koncercie zaczęłyśmy się zbierać do domów. Natalie powiedziała, że dostanie trochę dłużej i przejdzie się gdzieś z Rickiem. Ja miałam już wychodzić, ale ktoś mnie złapał za nadgarstek. Ktoś...
- Już idziesz? Bez pożegnania? Właściwie to nawet przywitania? - moim oczom ukazał się trochę spocony, jak to po koncercie Brad.
- O, hej przepraszam. Nie chciałam Ci głowy zawracać bo pomyślałam, że jesteś zmęczony po koncercie.
- Akurat ty byś mi nie mogła zawracać głowy, prędzej w niej zawrócić - zatkało mnie. - Jak ci się podobało?
- E, e. No to było miłe... - zmarszczył czoło, a ja dopiero w tedy zrozumiałam o co pytał.
- Jezu Marry, pytam o koncert.
- Taak, wiem przecież. Powiem ci, że mniej nieznośnie niż ostatnio - zaczął się śmiać, a ja kompletnie nie wiedziałam z czego, czy znowu palnęłam coś głupiego?
- Z czego się śmiejesz?
- Z ciebie... - CO PROSZĘ?
- Pff.. - odwróciłam się na pięcie i zaczęłam podążać w stronę czarnych drzwi. Otworzyłam je i podparłam się zdenerwowana o ściane na zewnątrz klubu.
- Jesteś urocza jak się wkurzasz - nie rozumiem tego gościa. Najpierw się ze mnie śmieje, a potem rzuca takimi testami. Za kogo on się ma?
- Spadaj, idź się śmiać z kogoś innego - oparł się o ściane obok mnie i przez chwile staliśmy w milczeniu.
- Za kilka dni wyjeżdżam do Afganistanu na dwa lata bo mieszka tam moja rodzina, która ma mi coś ważnego do przekazania. Mówią, że jest to jakiś cenny artefakt, który ma mi pomóc zwalczać wrogów - uważnie słuchałam jego jakże prawdziwie poruszającej historii. Tak naprawdę nie byłam na niego zła, ale skąd on to wiedział...? - Chciałem ci o tym powiedzieć wcześniej ale nie wiedziałem jak zareagujesz - zrobił smutną minę i spuścił wzrok w ziemie.
- Może jakiś amulet zabijający? - od razu zapytałam
- Też o tym myślałem - popatrzył na mnie tak, jakby w środku dusił się ze śmiechu, a ja patrząc na tą minę od razu wybuchłam śmiechem. Potem razem śmialiśmy się tak głośno, że ochroniarz klubu najpierw uniósł na nas brew, a potem myśląc że jesteśmy jakimiś szaleńcami wszedł do środka.
- Mimo wszystko będę tęsknić. - stwierdziłam.
- Żartujesz? Jedziesz ze mną?
- Bo jestem twoim wrogiem i chcesz na mnie przetestować swoją broń? - Chłopak zbliżył się do mnie powoli i oparł obie jego ręce po dwóch stronach mojej głowy.
- Nie, z innego powodu... - Brad niebezpiecznie zbliżał swoją głowę do mojej. Swoje usta do moich, cały czas patrząc mi w oczy. Aż w końcu, zanim zdążył zrobić cokolwiek, ktoś odchrząknął tym samym nam przerywając. Bradley od razu się ode mnie odsunął.
- A mi mówiłaś, że idziesz do domu - naszym oczom ukazała się Natalie trzymająca się za ręce z Rickiem.
- Właśnie miałam iść, ale akurat przyszłaś.
- No popatrz, akurat - patrzyła podejrzliwie raz na mnie, raz na Brada. - Ja wracam, ale możesz zostać jeśli jesteś zajęta.
- Nie! Idę z tobą.
- Dobranoc młody, świetny koncert - Natalie podeszła do Brada i mu pogratulowała, a potem przytuliła. Potem przyszła kolej, żebym ja się z nim pożegnała. Podszedł do mnie i złapał mnie w talii, a na policzku złożył słodkiego całusa, potem go przytuliłam.
Do domu wróciliśmy na nogach, a ponieważ było już późno to Rick nam towarzyszył. Całą drogę rozmawiali razem z Natalie, a ja myślałam o tym co się wydarzyło, a raczej co miało wydarzyć kilkanaście minut temu.
Gdy już dotarliśmy byłam tak zmęczona, że od razu ruszyłam w stronę mojego pokoju, ale nie mogło się obejść bez przesłuchania, więc Nat, weszła do niego zaraz po mnie i usiadła obok mnie na łóżku.
- Teraz się nie wykręcisz! Co TO było? - nie chciałam znowu uciekać od tematu i tak musiałabym z nią kiedyś o nim porozmawiać.
- Nat, nie wiem co się ze mną dzieję. Wszystko mi się miesza. Do niedawna go nienawidziłam i to tak szczerze intensywnie. Teraz... Nie wiem. Dalej jest tym samym chamskim, ironicznym i bezczelnym Bradem, ale nie wkurzam się na niego tak jak wcześniej. Chodzi mi o to, że go nie nienawidzę. Ehh, sama się sobie dziwię. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Przy nim czuję się tak cudownie, czuję, że mogę wszystko. Za każdym razem jak go widzę czuję ciarki. - moja przyjaciółka uważnie słuchała wszystkiego co miałam jej do powiedzenia.
- Chyba się zakochałaś... - stwierdziła Natalie z tak wielkim szczęściem w głosie.
- Nie wiem co to miłość, nigdy nie byłam zakochana, ani nikt nigdy nie kochał mnie. Ale tym razem czuję coś innego niż zwykłe zauroczenie, coś.. intensywniejszego. Ty-tylko boję się, że on nie czuje tego samego - tak, to to mi najbardziej leżało na sercu. Natalie mnie przytuliła.
- Nie wiem Marry, Brad jest nieprzewidywalny, będę trzymać kciuki. Ale ja też mam ci coś do powiedzenia - od razu podniosłam się z wspólnego uścisku.
- Jesteś z Rickiem
- Jestem z Rickiem - powiedziałyśmy równocześnie.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwile z Nat, a potem każda z nas poszła spać po męczącym dniu. Zawsze mi dobrze z nią porozmawiać, bo zawsze mnie wesprze.
Mój sen był dziko dziki. Śniłam o Bradley'u w Afganistanie i o jego artefakcie. Jego rodzice byli wampirami, a on się też nim okazał. WTF O CZYM JA ŚNIĘ!!!
![](https://img.wattpad.com/cover/132780986-288-k736796.jpg)
CZYTASZ
Pod wiatr | FF - The Vamps
RomansaNie lubiłam go. Nienawidziłam go. Miałam go dość. Tęskniłam za nim. Zakochałam się w nim. Potem znowu go nienawidziłam.