Rozdział 18

20 4 2
                                    


ROZDZIAŁ 18

''Kobieta w kamiennej zbroi''


Stwór przeprowadził mnie bezpiecznie przez las, aż w końcu ujrzeliśmy ogromne drzewo. Stanęliśmy tam, by móc w końcu odsapnąć i rozejrzeć się za poszlakami związanymi z zadaniem.

Było już południe, słońce przebijało się przez gęste kolorowe liście, lekko oślepiając. Gdyby nie chłodny wiatr, pogoda mogłaby wydawać się nie do wytrzymania.

Nie kryjąc podziwu dotknąłem największego pnia, jaki kiedykolwiek miałem okazję zobaczyć.

''Cudowne'' - Pomyślałem patrząc przez chwilę w górę.

Zamyśliłem się, gdy nagle moje zmysły znacznie się wyostrzyły, w tle słyszałem muzykę.

''Nie jestem tu sam. Czyżby moja próba właśnie się rozpoczęła?'' - Cicho stąpając wychyliłem się by mieć dobry obraz całej sytuacji.

Na ogromnym kamieniu siedział wojownik w czarnej pancernej zbroi, jego kruczo-czarne włosy związane były w samurajską kitę. Tajemniczy nieznajomy grał na flecie wpatrując się w martwy punkt na ziemi.Zrobiłem jeszcze jeden krok do przodu i wtedy zorientowałem się, że to był błąd. Muzyka ucichła.Przeszedł mnie dość nieprzyjemny dreszcz.Ciemnowłosy wstając odwrócił się w moją stronę. Jego straszne spojrzenie przeszywało mnie na wylot.

- Czego chcesz? - Zapytał marszcząc brwi.

Nie miałem pewności w jakim jest klanie, dlatego też postanowiłem zachować odpowiedni odstęp. Nie wyglądał przyjaźnie, wręcz przeciwnie, jakby ciągle szykował się do ataku, czekając na odpowiedni moment.

- Jakkolwiek to zabrzmi, chcę byśmy zostali wrogami.

Wojownik wybuch głośnym śmiechem i nie mógł go przerwać, jednak gdy minęła dłuższa chwila otarł oczy i powiedział już poważniej.

-Nie często mi się to zdarza, no chłopcze, żeś mnie zaskoczył. - Chwycił za trzonek swojego topora.

- Zaczekaj. Nie chcę walczyć. - Powiedziałem szybko, by nie wyprowadził pierwszego ciosu.

- Więc o co tak naprawdę chodzi, zdawało mi się, że chcesz wyzwać mnie na pojedynek?

- Chcę po prostu, byś był moim wrogiem, tylko tak bez walki.

- Jakiś dziwny jesteś. - Skierował krok w moją stronę.

Wycofałem się, by nie podszedł za blisko.

''Przecież nie mogę mu powiedzieć, że robię akurat taką misję, bo mógłby to wykorzystać na moją niekorzyść.'' - Westchnąłem cicho.

- W porządku. - Dodał po chwili. - Pojedynek stoczymy innym razem.

Staliśmy naprzeciwko siebie, gdy niespodziewanie pomiędzy nami znalazł się topór. Zaszybował z ogromną prędkością i wbił się w pień drzewa.Otworzyłem usta będąc całkiem zdezorientowanym.

-Odsuń się od niego. - Usłyszeliśmy przeraźliwy głos, a dopiero potem dostrzegliśmy osobę wyłaniającą się z gęstego buszu.Złota peleryna powiewała na wietrze, dopięta do grubego pancerza. Hełm był w tym samym odcieniu, co zbroja – Granatowy. Postać uniosła rękę do góry, przez co broń wróciła jak bumerang. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i zaatakował z wyskoku. Dwa topory skrzyżowały się ze sobą, metal ścierał się tak mocno, że na ziemię spadał deszcz iskier. Ich oczy wpatrzone podejrzliwie w siebie wypełniał żar walki zmieszanej z pragnieniem zwycięstwa. Bez wątpienia widać było, że mają ze sobą na pieńku.

W Cieniu Księżyca - X Zawieszone/Edytowane W Nowej Historii Na Profilu XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz